Kiedy ciało mówi nie

Koncepcja, że stres może przyczyniać się do wielu chorób wydawała mi się oczywistą oczywistością, podpowiada nam to intuicja, a choroby psychosomatyczne nie są jakimś mitem. Dlatego ze zdziwieniem przeczytałam, to, co pisze Mate, że współczesna medycyna odnosi się do tego sceptycznie. Pacjentów nie pyta się o ich życie i ewentualne trudne przejścia, przyczyn chorób szuka się głównie wśród czynników fizycznych, oddziela się umysł od ciała. A jeśli nie znajdowany jest czynnik fizyczny, stwierdza się, że etiologia choroby jest nieznana. Być może przyczyna tkwi w tym, iż przyczyny psychologiczne trudno zmierzyć i zbadać. Nie można tu jednoznacznie wskazać, iż to właśnie stres spowodował zachorowanie, w przypadkach wielu schorzeń czynników wyzwalających może być kilka, w tym skłonności genetyczne (których występowanie nota bene też wcale nie „gwarantuje”, że zachorujemy). Dla mnie jest to frustrujące, bo jestem zwolenniczką leczenia przyczyn, a nie objawów, ale jeśli przyczyna jest nieznana, to co robić?

Spodziewałam się szerszego omówienia przypadłości, że tak powiem, bardziej „powszechnych”, jak choroby serca czy układu gastrycznego, jednak Gabor Mate zajmuje się głównie chorobami autoimmunologicznymi oraz nowotworami.  Jeśli zaś chodzi o stres, to mowa jest o stresie, którego często sobie nawet nie uświadamiamy, albo takim, który przeżyliśmy dawno temu (stąd mowa o ukrytym stresie). Autor stara się pokazać konkretne wzorce zachowań/osobowości, ukształtowane przez jakieś traumatyczne doświadczenia (często w dzieciństwie), co przyczyniło się – jego zdaniem – do choroby. Wydaje się, że głównym założeniem autora jest ta, iż rak, stwardnienie rozsiane, reumatoidalne zapalenie stawów i inne przytaczane w tej książce choroby nie pojawiają się nagle w dorosłości, lecz stanowią kulminację procesów trwających przez całe życie. Interakcje międzyludzkie oraz warunkowanie biologiczne, które nadały tym procesom kształt, zachodziły w czasach, z których możemy nie mieć jakichkolwiek świadomych wspomnień. Tak naprawdę to autor idzie bardzo daleko, za stres obarczając rodziców i wzorce rodzicielskie, które – jego zdaniem są wcale nie kwestią naśladowania, a rozwoju fizjologicznego (czyli pozostają de facto poza naszą świadomością). Okazuje się, że stres jest przekazywany z pokolenia na pokolenie.

Choroba fizyczna, podobnie jak choroba emocjonalna, jest objawem procesu dotyczącego relacji, wykraczającego poza granice indywidualnego „pacjenta”. Innymi słowy, choroba fizyczna jest zaburzeniem systemu emocjonalnego rodziny obejmującego obecne i przyszłe pokolenia.
Mate kwestionuje też powszechnie przyjęte przekonania, np. to, iż palenie jest główną przyczyną raka płuc.
Pomimo inspirowanych badaniami farmaceutycznymi opinii – niestrudzenie promowanymi w mediach oraz przez samo środowisko medyczne – zgodnie z którymi wysoki poziom cholesterolu ma największy, oprócz nadciśnienia i palenia, wpływ na ryzyko chorób serca, badania wskazują, że stres związany z pracą zawodową jest ważniejszy niż wszystkie inne czynniki razem wzięte.

Zatem tej książki wynika, że w zasadzie najważniejszą przyczyną chorób jest stres. Jeśli nie jedyną, bo jeśli udowodniono, że stres upośledza odporność to przecież może on również warunkować zapadalność na choroby zakaźne. Przyznam, że nie do końca było to dla mnie przekonujące. Fakt jest faktem, że jeśli chodzi o wspomniane schorzenia autoimmunologiczne, to należą one do takich, gdzie trudno wskazać jakąś konkretną ich przyczynę, nie ma tu czynnika fizycznego, jak bakteria, czy wirus, zatem równie dobrze może to być stres. Ale trudno jest to udowodnić. Jeśli badamy różne rodziny i wśród różnych członków występują różne dolegliwości, a autor stwierdza, że wszystkich ich łączy stres, to podchodzę do tego sceptycznie. Ludzie są różni i trudno dokonywać na podstawie jednostkowych przypadków uogólnień. Każdy z nas przecież przechodzi w życiu stresujące sytuacje, a nie każdy ciężko choruje. Z drugiej strony, jak pyta sam Mate: dlaczego wiele osób zapada na choroby związane ze stresem, choć nie doświadczyły przemocy ani innego rodzaju traumy? Dla mnie jest to bardzo płynna kwestia, jaką jest stres i radzenie sobie z nim dla różnych ludzi… Idąc jeszcze dalej, rodziny nie można oddzielić od kultury i czasów, w jakiej żyje. Rak i choroby autoimmunologiczne są chorobami, które sobie sami wypracowaliśmy, chorobami cywilizacyjnymi - twierdzi autor. Zasadniczo się zgadzam, aczkolwiek niekoniecznie przez stres. Bo czy dawniej ludzie mieli mniej stresujące życie? No nie wydaje mi się. Przypomina mi to koncepcje Freuda, które skutkowały tym, że w zasadzie każdego można było objąć psychoterapią, bo każdy ma jakieś tam problemy, mniej lub bardziej uświadomione. Zresztą koncepcja wypartych emocji, czy poszukiwania źródeł problemów w dzieciństwie sama w sobie jest mocno freudowska.


Mój sceptycyzm wynika również z tego, iż autor opiera się bardziej na studiach przypadku, a nie na badaniach. Jeśli idzie o te ostatnie, to owszem, są tu jakieś odnośniki, ale poza jednym, czy dwoma wyjątkami brak jest szczegółów na ich temat, np. na jakiej grupie osób je przeprowadzono oraz jaka była ich metodologia. Czy korelacja nie jest tu mylona z przyczynowością? Analiza źródeł zaś wykazała, iż są to publikacje nie najnowsze (to jest książka wydana w oryginale prawie 20 lat temu).  Autor ukuł moim zdaniem taką „teorię wszystkiego”, gdzie stres może w zasadzie tłumaczyć wszystko. A jeśli ktoś jest miły i uprzejmy, to dlatego, że tłumi swoje emocje i nie dba o siebie, co oczywiście też skutkuje stresem… Tymczasem dowody potwierdzające tę teorię są wątłe. 


Według Mate powrót do zdrowia zależy od wyzwolenia się od posiadanych przez nas szkodliwych przekonań (które nie zawsze sobie uświadamiamy), takich jak: muszę być silny, muszę być doskonały, nie zasługuję na miłość, etc. I nie chodzi tu o obwinianie samego siebie (co wiele osób robi). Trzeba sobie uświadomić, że przyczyny choroby często leżą poza naszą kontrolą. Musimy też zaakceptować, że choroby mogą mieć znacznie szersze podłoże, niż tylko zero-jedynkowe przyczyny. Na pewno poszukiwanie fizycznego czynnika jest łatwiejsze, jednak nie zawsze daje to rezultaty, a ograniczanie się tylko do tego uniemożliwia skuteczną terapię. Do tego momentu się zgadzam, jednak sceptycznie odnoszę się do „teorii wszystkiego” autora. Poza tym Mate sam sobie zaprzecza: z jednej strony przyznaje, że etiologia chorób może być skomplikowana, a z drugiej strony za wszystko obwinia jeden czynnik. Wreszcie, niestety wiele osób może odebrać twierdzenia Mate wręcz odwrotnie - skoro powodem jest stres, to sami sobie jesteśmy winni, bo niepotrzebnie się stresowaliśmy (mimo, że Gaborowi Mate chodzi bardziej o stres ukryty, a poza tym nawet ten, którego jesteśmy świadomi jest trudny do kontrolowania).

Nie do końca książka ta spełniła zatem moje oczekiwania. To jest pozycja bardziej z zakresu medycyny, niż psychologii - dość trudno mi się tę książkę czytało z uwagi na szerokie fragmenty, gdzie autor pisze o stricte medycznych kwestiach, jak przemiany hormonalne albo procesy jakie zachodzą w układzie odpornościowym. Miałam też poczucie, że książka jest przegadana, bo autor w wielu rozdziałach zasadniczo się powtarza. Niektóre rozdziały wymagałyby też aktualizacji, zgodnie z aktualnym stanem wiedzy. Nota bene moje osobiste doświadczenia wskazują na to, że lekarze dziś bynajmniej nie lekceważą stresu - wprost o to pytają. Dla mnie to taka książka z cyklu wyrządzająca więcej szkody, niż pożytku. Wartościowe jest nawoływanie autora, żeby przestać się obwiniać o to, że nie jesteśmy doskonali, ale z drugiej strony można po jej lekturze nabrać przekonania, iż wszyscy jesteśmy narażeni na ciężkie choroby (a już zwłaszcza jeśli ktoś miał trudne dzieciństwo). A stresu nie da się uniknąć - niezależnie od tego, czy jest on ukryty, czy nie - ani za bardzo kontrolować.

Metryczka:
Gatunek: literatura popularnonaukowa
Główny bohater: stres
Miejsce akcji: -
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 352
Moja ocena: 3,5/6

Gabor Mate, Kiedy ciało mówi nie. Koszty ukrytego stresu, Wydawnictwo Czarna Owca, 2022

 


Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później