Bella Toskania c.d. - San Miniato, San Gimignano, Colle val d'elsa
Czwartego dnia podróży po Toskanii wyruszamy
wreszcie do urokliwych małych miasteczek, pełnych kamiennych uliczek i
sklepików z toskańskimi produktami. San Miniato jest sennym
miasteczkiem, mało turystycznym o dziwo, z jedną uliczką i dość
słynną wieżą, zbudowaną przez Fryderyka II (odrestaurowaną, bo ta
średniowieczna została zniszczona podczas II wojny światowej). Tak
naprawdę San Miniato ożywa tylko raz w roku - w listopadzie, na "święto
trufla". Czyli właśnie teraz zjeżdżają się do niego i turyści i
toskańczycy, miłośnicy trufli. San Miniato jest należy też do miast
stowarzyszonych w Citta Slow.
Kolejne
San Gimignano bynajmniej do spokojnych miasteczek nie należy - jest
jednym z najpopularniejszych celów turystów i niestety z tego powodu
jest bardzo zatłoczone. Co nie zmienia faktu, że miasteczko jest
faktycznie przepiękne ze swoją plątaniną uliczek i zaułków. San
Gimignano słynie jednak przede wszystkim ze swoich wież, budowanych
rzekomo przez zazdrosnych mężów dla ich rozbrykanych żon - tak naprawdę
oczywiście wieże budowane były w celach obronnych. W San Gimignano
produkuje się jedno z najbardziej znanych toskańskich win - białe
vernaccia (którego oczywiście nie omieszkałam zakupić ;) Poza tym tutaj
znajduje się też słynna lodziarnia z najlepszymi podobno w całej
Toskanii lodami, odwiedzana często przez znane osoby. Tylko która to?
Mnie lody smakują tu wszędzie ;) Dodać należy, że lokalne sklepiki kuszą
nie tylko winami i innymi produktami spożywczymi, ale i piękną (i
drogą) ceramiką oraz wyrobami ze skóry.
Po
tłocznym San Gimignano Cole val d'elsa jest uspokojeniem. Stare miasto
wydaje się wymarłe, oprócz jednej lodziarni nie ma nawet sklepików. Za
to to miasto robi na mnie największe wrażenie: uliczki, najpierw z
renesansowymi palazzi, a potem jeszcze starsze, średniowieczne, ciągle
zamieszkane. Jak to jest mieszkać w takim domu?
Komentarze
Prześlij komentarz