Wrześniowe lektury
Krótko o dwóch książkach, które przeczytałam pomiędzy wyjazdami:
Twierdzenie papugi
- Denisa Guedj - stary księgarz z Paryża otrzymuje pewnego dnia list od
swojego przyjaciela z lat młodości, a wkrótce także przesyłkę z
dalekiej Amazonii, pełną bezcennych dzieł znanych matematyków.
Przyjaciel, z wykształcenia także matematyk przez lata gromadził te
dzieła, zdobywając je nie zawsze legalnymi sposobami. W liście wyjaśnia
tylko że udało mu się dowieść twierdzenia od stuleci gnębiącego
matematyków, ale ktoś czyha na dzieło jego życia i dlatego woli
zniszczyć dowody, niż pozwolić by dostały się w niepowołane ręce. List
oraz sterta książek wywołuje zdumienie starego księgarza, tym bardziej
iż wkrótce okazuje się, że dom jego przyjaciela spłonął, a on sam
prawdopodobnie zginął w pożarze. Wraz ze swoją przyjacióką oraz jej
trójką dzieci pan Ruche stara się rozwikłać zagadkę śmierci przyjaciela i
jego twierdzenia. Dziwnym zbiegiem okoliczności w tym samym czasie co
książki, pod dach pana Ruche trafia egzotyczna papuga Nofutur... Twierdzenie papugi
wbrew pozorom nie jest powieścią sensacyjną. Jest...esejem
matematycznym, w który wpisana jest intryga. Dowiadujemy się wiele o
matematyce i jej historii, od czasów starożytnych po prawie współczesne.
Lubię tego typu książki: z których można się czegoś dowiedzieć,
nauczyć, a z pewnością niewiele jest powieści, krórych głównym bohaterem
jest matematyka. Ze smutkiem myślałam o tym, jak przez wiele lat uczymy
się matematyki w szkole - a dla wielu z nas niestety matma jest nie do
przejścia - a potem nic z tego nie zostaje. Poza tabliczką mnożenia. Nie
pamiętam już nawet najprostszych wzorów, a co dopiero rachunku
prawdopodobieństwa czy równań z trzema niewiadomymi. A przecież
matematyka jest "królową nauk". A może filozofia? Wszak pytania
pierwszych matematyków wzięły się z filozofii... Szkoda, że dla
większości ludzi edukacja matematyczna tak naprawdę pozostaje zamkniętą
księgą - twierdzimy, że jesteśmy "typowymi humanistami", bo tak jest
łatwiej, ale według mnie problem tkwi w braku dobrych nauczycieli -
takich, którzy potrafią i wytłumaczyć i zachęcić do nauki matematyki.
Stąd - wracając do książki - wydaje mi się, że zagadnienia w niej
omawiane są niestety dla przeciętnego zjadacza chleba (typowego
humanisty) zbyt ciężkostrawne. A bez matematyki czytanie Twierdzenia papugi mija się z celem...
Królowa Vogue'a Anna Wintour
- od dawna chciałam przeczytać tę książkę, bo moda to w pewnym sensie
mój konik. Anna Wintour znana stała się szerokiemu światu za sprawą
książki Diabeł ubiera się u Prady, a potem jej ekranizacji.
Jestem przekonana, że wcześniej, aczkolwiek była ważną osobistością w
kręgach mody i w Nowym Jorku - tak naprawdę niewielu "zwykłych ludzi" o
niej słyszało. Ale jeśli ktoś jest na świeczniku i traktuje ludzi tak a
nie inaczej, powinien się spodziewać, że prędzej czy później znajdzie
się ktoś, kto będzie miał odwagę opowiedzieć o tym publicznie. Nawet
jeśli - czytając powieść taką jak Diabeł, w założeniu lekką i
przyjemną - cały czas spodziewamy się happy endu (który nie następuje). W
filmie postać Anny, zagrana przez Meryl Streep okazuje się w głębi
duszy sympatyczna. Jednak czytając biografię Anny Jerry'ego
Oppenheimera, bynajmniej jej nie polubimy. Okazuje się ona być zimną
suką, pragnącą władzy, grającą w brudne gierki i traktującą ludzi -
nawet przyjaciół - jak śmieci. Chciałoby się znaleźć w tym jakiś jasny
punkt, ale naprawdę trudno, trudno znaleźć wyjaśnienie dlaczego Anna
zachowuje się tak a nie inaczej i czy pod tą nieprzyjazną fasadą jest
coś głębszego. Przy tym książkę czyta się całkiem dobrze. Powstała ona w
oparciu o rozmowy z obecnymi i dawnymi przyjaciółmi i pracownikami
Anny, autor nie jest Annie niechętny - raczej przytacza fakty niż je
interpretuje. Dodać należy, że Anna Wintour nie zgodziła się na
współpracę w pisaniu swojej biografii i jej nie autoryzowała.
Komentarze
Prześlij komentarz