Bella Toscana - Cortona
Cortona, szlachetne miasto, kolebka Etrusków. Któż opisałby je lepiej, jak nie Frances Mayes:
Centro Cortony to dwie nierówne piazza, połączone krótką ulicą. (...) Na Piazza della Republica dominuje ratusz z XIV wieku. Dwadzieścia cztery stopnie szerokich schodów ratusza stają się widownią. Wieczorem, kiedy wszyscy wychodzą z domów, żeby zjeść gelato - świetne miejsce do oglądania wieczornego spektaklu z wysoka. Stąd widać także loggię wznoszącą się o poziom wyżej na piazza. Dawniej była targiem rybnym, teraz jest tarasem restauracji, jeszcze jedną grzędą, z której można patrzeć. Wokół tej piazza harmonię budynków znakują trzy ulice dobiegające tu od trzech miejskich bram. Życie uliczne szumi i kwitnie. Cud nieobecności samochodów - jakże zdumiewający! - przywraca znaczenie ludziom. [We Włoszech bowiem w większości zabytkowych miast i miasteczek nie ma zakazu ruchu samochodów w tych wąskich uliczkach, traktowanych przez przyjezdnych jak deptaki - te miasta są zamieszkane, a ich władze wolą ułatwiać życie mieszkańcom, niż turystom...]
Główna ulica Via Nationale, ale zwana tutaj Rugapiana, biegnie po równym terenie i też jest tylko dla pieszych (poza porą dostaw do sklepów). Wszystkie inne ulice, zresztą niechętnie, goszczą kierowców, zbyt wąskie, zbyt strome. Biegnące wyżej z biegnącymi niżej łączą chodniki, vicoli. Sama nazwa każdego z tych vicolo sprawia, że chcę skręcić, zobaczyć dokąd prowadzi Vicolo della Notte, nocy, Vicolo dell'Aurora, jutrzenki, i Vicolo della Scala, nie tylko chodnik, długi szereg niskich stopni pod górę.
W takich kamiennych miasteczkach toskańskich nie odnoszę wrażenia, że czas się cofnął (...).Toskańczycy są ze wszech miar wspólcześni, tylko zdrowy instynkt nakazuje im żyć z przeszłością. Podczas gdy nasza kultura mówi: spal mosty za sobą, i spala je, kultura toskańska mówi: przechodź przez most tam i z powrotem. (...) Teraźniejszość i przeszłość po prostu istnieją obok siebie, czy to się komuś podoba czy nie.
Z obu stron piazza ulice biegną promieniście. Tędy do średniowiecznych domów, tamtędy do fontanny z XIII wieku, a tą następną uliczką na maleńkie piazza pod górę do czcigodnych klasztorów i małych kościołów. Chodzę tymi wszystkimi ulicami i nigdy nie widuję tam nic nowego. Dzisiaj kieruję się na vicolo zwane Polveroso, czyli zakurzone, chociaż dlaczego ma tam być więcej kurzu niż gdzie indziej, nie sposób pojąć.
Choćby się było w doskonałej formie, nie uniknie się zadyszki, wędrując do górnej części miasteczka. A przecież nawet zaraz po obiedzie, kiedy słońce praży wściekle, warto tam pójść. (...) Pod górę i pod górę pną się ulice, bardzo czyste, pomiędzy dobrze utrzymanymi domami. Wszędzie, gdzie pozostaje bodaj kawałek ziemi, ktoś uprawia pomidory uwiązane do bambusowych tyczek albo sałatę.
Idę pod górę do bramy Montanina, najwyższego wejścia do miasta. Czy ta brama też jest etruska, bardzo stara? (...) Lubię wchodzić do miasteczka nie potrzebując się wspinać. Jedną z przyjemności moich spacerów jest kosciół Santa Maria Nuova, który tak jak kościół Maria del Calcinaio stoi na szerokiej terasie poniżej miasteczka. Z szosy Montanina patrzę teraz w dół na jego smukły kształt, symetryczne zaokrąglenia, wdzięczną kopułę, akwamarynę i brąz szkliste w słońcu. Chociaż kościół Calcinaio jest sławniejszy (....), to jednak Santa Maria Nuova bardziej cieszy oko. Swymi liniami zaprzecza pojęciu ciężkości. Wygląda tak, jak gdyby tam sfrunął i zaraz mógł cudem ulecieć w inne miejsce.
Komentarze
Prześlij komentarz