Wynieśliśmy w Polsce Jana Pawła II na ołtarze i pomniki. Mądry, dobry, nieważne, że mało kto słuchał jego nauk, ale to był “nasz papież-Polak”. Fakt, że bardzo przysłużył się upadkowi komunizmu i tu mamy mu wiele do zawdzięczenia. Trudno więc w Polsce o obiektywną ocenę jego pontyfikatu, zwłaszcza wśród starszych osób, pamiętających te czasy. Kłopot w tym, że w innych krajach/częściach świata już papieża nie postrzegano w tak różowych barwach. “Nie nasz papież” myślało wielu ludzi w Ameryce, Afryce, czy Europie Zachodniej. Oni czuli, że konserwatywny papież-Polak z misją wyzwolenia świata od komunizmu, ich nie rozumie, ponieważ ich problemy dalekie były od problemów katolickiej Polski. A przecież głowa Kościoła powinna działać na rzecz wszystkich ludzi, niezależnie od ich narodowości, a nie tylko dbać o interesy jednego kraju.

O tuszowaniu pedofilskich afer, czy homoseksualizmu kościelnych dostojników, wiadomo dziś już nawet w Polsce, to nie jest już żadna tajemnica. Mało się jednak mówi o wspieraniu przez Watykan prawicowych reżimów w Ameryce Południowej - ja czytałam o tym już kilka lat temu w książce Głosy spoza chóru (polecam ją, jeśli ktoś ma mocne nerwy, bo zawiera ona bardzo dużo szokujących informacji o Kościele i o pontyfikacie JPII). Mirosław Wlekły jako reporter, specjalizujący się w Ameryce Łacińskiej, obszernie naświetla tę sprawę. I są to rzeczy wstrząsające. Wieloma państwami w tamtej części świata rządziły bogate postkolonialne elity, krwawo broniące swoich przywilejów, zabijające bez pardonu przeciwników, czyli ludzi walczących o równość społeczną i o godne życie. W tym księży, popierających zwykłych ludzi, stających po stronie ubogich, wyznających tzw. teologię wyzwolenia. Jan Paweł II natomiast zrównywał ich ze znienawidzonymi komunistami - dla niego to co “lewicowe” było z automatu godne potępienia, zatem był głuchy na prośby płynące z tamtej części świata. Trudno się temu dziwić, skoro Wojtyła napatrzył się na zbrodnie komunistów w Polsce i nie rozumiał, że lewicowe ruchy w Ameryce Łacińskiej to nie to samo. Zarazem poparcie Stolicy Apostolskiej było bardzo po linii polityki USA, postrzegającej oba kontynenty amerykańskie jako swoją strefę wpływów i też zwalczającej lewicowe ideologie tamże. Wsparcie Stanów Zjednoczonych z kolei było bardzo ważne dla zwalczania komunizmu w naszej części świata. Wniosek jest taki, że ludność krajów latynoamerykańskich zapłaciła za wyzwolenie Europy Wschodniej.

Kolejną, jeśli nawet nie ważniejszą, bo nadrzędną sprawą, był konserwatyzm Karola Wojtyły. Zastopował on zmiany w Kościele, jakie zaczęły się po II Soborze Watykańskim, mające na celu pójście z duchem czasu i dokonującej się rewolucji obyczajowej, bycie Kościołem dla ludzi, a nie tylko dla hierarchów. W latach 60-tych i 70-tych dyskutowało się o dopuszczalności antykoncepcji, kapłaństwie kobiet, czy zniesieniu celibatu. JPII był temu stanowczo przeciwny, postrzegając te tendencje, jako symptomy moralnego zepsucia Zachodu. Zaczęła się narracja o “cywilizacji śmierci” i obsesja hierarchów kościelnych na punkcie zaglądania ludziom do łóżek. W czasach epidemii AIDS była to katastrofa, zwłaszcza w krajach afrykańskich. Przy czym, czy papież rozumiał czym jest miłość i seks? Wlekły przytacza słowa jednego z zachodnich teologów, zwracającego uwagę na oderwanie teologii JPII od realiów: 

W sformułowaniach papieża - wedle dobitnych słów Johnsona - ludzką seksualność obserwuje się jak przez teleskop z odległej planety: “Uroczyste deklaracje wypowiadane są na podstawie egzegezy tekstów, a nie doświadczenia życiowego. Efekt przypomina zachód słońca namalowany przez niewidomych”
Inna rozmówczyni Wlekłego zwraca uwagę, że seksualność jest jednym z praw człowieka, a Kościół je podważa. Antykoncepcja zabroniona, aborcja zabroniona, in vitro zabronione, seks przed ślubem zabroniony… Czy ludzie tego faktycznie słuchali? O rozterkach ówczesnych katolików zabawnie pisze David Lodge w powieści Gdzie leży granica - pamiętam, że kiedy to czytałam, wiele lat temu, już wtedy dziwiłam się, że można do tych kościelnych zakazów podchodzić tak poważnie. Z biegiem czasu faktycznie okazało się, że coraz mniej ludzi przywiązuje do tego wagę. To było zawracanie kijem Wisły, nawet w tak konserwatywnym kraju, jak Polska. Ironią losu jest, że to upragnione przez papieża obalenie komunizmu wpuściło do Polski zarazem owe “zepsucie Zachodu”. Nic dziwnego, że to właśnie za JPII zaczął się masowy odpływ wiernych z Kościoła.

Kościoły zaczęły pustoszeć już w latach 60-tych. Wpływ na to miała rewolucja seksualna i sekularyzacja. Encyklika Humanae vitae zniechęciła kolejne rzesze katolików. To w odpowiedzi na nią mnóstwo księży w Szwajcarii, czy Niemczech zdecydowało się na związki małżeńskie. Odchodzenie ze stanu kapłańskiego stało się masowe. To wtedy rozpoczął się odwrót od Kościoła. *
W latach 60-tych w postępowych reformach przodowali katolicy w Holandii: Kościół katolicki rośnie w siłę i na początku lat 80tych wyprzedza pod względem liczebności najliczniejszych dotąd protestantów. Dziś Holandia jest najbardziej zsekularyzowanym krajem w Europie.

W czasie pontyfikatu Jana Pawła II liczba praktykujących katolików w Europie zmniejsza się o jedną trzecią.

A czy nasz papież rozumiał demokrację? Przyzwyczajony do systemu niedemokratycznego, zamierzał w takim pozostać, samemu sprawując autorytarne, bezwzględne rządy. Konserwatyzm i lojalność przede wszystkim, to bylo też to, co dla papieża było najważniejsze przy mianowaniu kościelnych hierarchów czy dobieraniu współpracowników. Według Marty Abramowicz awansowali tylko ci całkowicie podzielający katolickie nauczanie w trzech sprawach: antykoncepcji i aborcji, celibatu oraz zakazu ordynacji kobiet. Jeśli ktoś prowadzi taką politykę, to można powątpiewać w jego otwartość na dialog: taki stosunek do nominacji biskupów, czyli stawianie wierności papieżowi wyżej niż wrażliwości na lokalne problemy “raczej odstręczał Kościoły lokalne od Rzymu, niż umacniał jedność Kościoła”. Poza tym w ramach tych nominacji byli nie tylko ludzie niekompetentni i niewłaściwi, ale wręcz przestępcy: pedofile, oszuści albo ludzie utrzymujący kontakty z organizacjami przestępczymi, przez co Watykan został wplątany w różne afery. Szło to w parze z polityką milczenia: Kościół w czasach JPII czy Benedykta XVI ukrywał kompletnie wszystko. I teraz Franciszek ma gigantyczny problem: ciągle coś wypada z szafy. Mimo protestów i wiernych, i duchownych, Watykan nie widział swoich błędów, zrzucając to, co się dzieje na zepsucie i sekularyzację. Papież żył w bańce, jak dziś mówimy. Są tezy, że nie o wszystkim wiedział, że ulegał złym podszeptom… Czyżby? Przecież JPII zasłynął ze swojej stanowczości, charyzmy, nie był marionetką - to on narzucał konserwatywne poglądy innym, a nie na odwrót.

W efekcie cała masa katolików w różnych częściach świata: zwykli ludzie w Ameryce Południowej, w Afryce, kobiety, osoby homoseksualne, także księża o bardziej postępowych poglądach - czuli się niezrozumiani i opuszczeni przez Kościół. Wlekły pokazuje cały przekrój tego typu niewygodnych (dla Polaków i apologetów JPII) faktów, poukładanych symptomatycznie w 7 rozdziałów - niby 7 grzechów głównych współczesnego Kościoła. Największą tragedią jest to, że taka polityka skutkowała ofiarami: tysiące osób zamordowanych w Ameryce Łacińskiej, miliony ofiar AIDS w Afryce, tysiące pewnie ludzi złamanych przez molestowanie, jakiego dopuszczali się bezkarnie księża. A to wszystko przez widzimisię jednej osoby/garstki osób. Jak bardzo złe to jest? Nie bez kozery będzie zastanawiać się, czy pontyfikat Jana Pawła II nie wyrządził Kościołowi katolickiemu (a po nim i światu) więcej szkód, niż pożytku. Teraz mamy odwrotność tej sytuacji, bo mamy poczucie, iż Franciszek (wybrany właśnie jako przeciwwaga do wielu lat rządów konserwatystów) nie rozumie z kolei nas w Europie. I nawet on nie umie uporać się z konserwatywną spuścizną poprzednich papieży. 

Metryczka:
Gatunek: reportaż
Główny temat: Jan Paweł II
Miejsce akcji: cały świat
Czas akcji: XX i XXI wiek
Ilość stron: 400
Moja ocena: 5/6
 
Mirosław Wlekły, Nie nasz papież. Pontyfikat Jana Pawła II na świecie, Wydawnictwo Filtry, 2023

*pisze o tym również Marta Abramowicz w swoim reportażu o Irlandii. Encyklika ta była prawdziwym kuriozum, gdyż Paweł VI zakazał antykoncepcji, mimo iż zdecydowana większość jego doradców w tej sprawie, w tym kardynałowie, biskupi, teologowie - było ZA jej dopuszczeniem. Sprzeciwiała się grupka biskupów z Polski, z Karolem Wojtyłą… Ludzie się wtedy wściekli. Irlandczycy potwierdzają: był największą katastrofą w dziejach Kościoła.


Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później