Agatha Christie. Nieuchwytna kobieta
Agatha Christie miała ten przywilej, że żyła w niezmiernie „ciekawych”, dynamicznych czasach, doświadczając ogromnych przemian, nie tylko społeczno-obyczajowych, ale i naukowych, politycznych oraz gospodarczych. Życie Agathy też było ciekawe. Urodziła się przecież jeszcze w XIX wieku w wyższej brytyjskiej klasie, tej, w której kobiety miały tylko „leżeć i pachnieć”, a mężczyźni również nie brudzili sobie rąk pracą: jej rodzina odziedziczyła fortunę, miała dom z salą balową i liczną służbą. Dziewczynki miały za zadanie dobrze wyjść za mąż i raczej się ich nie kształciło – dlatego też Agatha nie miała formalnej edukacji (choć jej starsza siostra już tak). Niestety rodzina Agathy tę fortunę straciła, i to jeszcze zanim przyszła wojna i zmieniła stosunki klasowe. Tak czy siak Agatha zarabiała sama na siebie – i to jak – choć początki łatwe nie były, a i sama autorka podchodziła do swojego pisarstwa z dystansem. A pisała nie tylko kryminały, ale i powieści obyczajowe (pod pseudonimem), sztuki teatralne, także książki o archeologii oraz autobiograficzne. Jej twórczość kojarzy się teraz nie tylko z i wieloma klasycznymi już schematami, które weszły do literatury i filmu, ale i z rodziną umieszczoną w centrum uwagi, domem, skrywanymi tajemnicami. Dziś należą one do nurtu tzw. cosy crime, retro.
No dobrze, to przyznam się teraz, że nie przeczytałam ani jednej książki Agathy Christie. W młodości, kiedy wyczytywałam klasykę kryminały mnie w ogóle nie interesowały. A kiedy zaczęłam je czytać - w okresie, kiedy ten gatunek zaczął przeżywać prawdziwy boom, za sprawą Millenium i innych kryminałów skandynawskich - nie pociągały mnie już wtedy tak stare książki. Teraz po kryminały sięgam coraz rzadziej, robię wyjątek tylko dla moich ulubionych autorów i autorek oraz serii. Nie wiem więc, czy kiedyś będzie mi dane zaznajomienie się z twórczością Christie. Może kiedyś, na starość… Ale też właśnie takie kryminały, „w stylu” Agathy Christie - bez krwawych scen i przemocy, za to zasadzające się głównie na rozwiązywaniu zagadek są moimi ulubionymi. Czytając tę biografię i myśląc o tych książkach, cały czas miałam przed oczami film Na noże, oparty właśnie o taki schemat.
Z biografii Christie, pióra Lucy Worsley uzyskamy wgląd w życie pisarki nie nazbyt nachalny i drobiazgowy – taki w sam raz dla osoby, która wie zgoła nic o sławnej Brytyjce. Dowiemy się o jej życiu rodzinnym, stosunku do najbliższych, najważniejszym kryzysie życiowym (słynne „zniknięcie Agathy Christie), zaangażowaniu w archeologię. Próżno tu szukać analizy twórczości Christie, omawiania fabuły jej książek (nawet tych najbardziej znanych), czy statystyk wydawniczych, ale Worsley oczywiście pisze o stylu Christie, jej inspiracjach, motywach dominujących w jej kryminałach oraz postaciach, które stworzyła. Trzeba powiedzieć, iż jest to biografia bardzo życzliwa pisarce, nowoczesna - Worsley stara się potraktować równoważnie powyższe elementy życia Christie i pokazać ją przede wszystkim jako człowieka, z jego wadami i zaletami. Jak stwierdza Worsley, Christie jest nieustannie dyskredytowana i konsekwentnie źle rozumiana, której niezwykłe osiągnięcia są niemal ukryte na widoku. Z tego, co pisze biografka, wynika, iż Christie była uważana za złą matkę, niesympatyczną kobietę, o udawanie problemów psychicznych – czyli w sumie są to klasyczne oskarżenia w stosunku do kobiety odnoszącej sukces i gdzieś tam wychodzącej poza schematy, w jakich chce widzieć kobiety społeczeństwo. Nie odniosłam z tego wrażenia, że Agatha była jakąś szczególnie tajemniczą, czy nieuchwytną personą – wydaje mi się, że to wrażenie brało się po prostu z tego, że pisarka chroniła swoją prywatność (w czasach bez internetu było to jednak znacznie łatwiejsze, niż obecnie) i miała introwertyczną osobowość – jak wielu pisarzy zresztą. No a to oczywiście zaraz w ekstrawertycznym świecie wywołuje komentarze oscylujące od nieśmiałości, przez tajemniczość po wywyższanie się nad innych. Bardzo podobał mi się zdrowy stosunek Agathy do życia małżeńskiego (z drugim mężem) – myślę, że wielu z nas zyskałoby, gdyby potrafiło do tego tak podchodzić, jak ta pisarka. Można więc stwierdzić, że niewygodne fakty Lucy Worsley zamiata pod dywan, a można też przyjąć, jak powyżej, że nikt nie jest idealny, tylko dobry lub tylko zły, i spojrzeć na drugiego z wyrozumiałością.
W przedmowie Worsley zapowiada, że jej książka będzie biografią na tle historycznym, przedstawia życie kobiety przeplatające się z wydarzeniami XX wieku. I tak jest, gdyż znajdziemy tu opowieść o tym, jak Brytyjki z wyższych klas, przyzwyczajone do tabunów służby musiały nagle same ogarniać dom. Jak musiały iść do pracy. Jak brakowało mężczyzn po wojnie. Jak te wszystkie zmiany odbijały się w twórczości Agathy Christie. Worsley zwraca też uwagę na to, że twórczość Christie jest już w wielu miejscach – jako odzwierciedlająca poglądy epoki – niepoprawna politycznie, np. w odniesieniu do rasizmu czy klasizmu. Mimo wszystko historia jest w tej biografii jedynie marginesem, gdyż głównej bohaterce udało się wyjść z tych wszystkich dziejowych burz obronną ręką i za bardzo nie widać w tej książce jak wpłynęły one na bohaterkę.
Zatem podsumowując – ta książka jest taką biografią w wersji light, cosy, podobnie jak kryminały Agathy Christie. Daje wgląd w to, jak wyglądało życie tej pisarki, acz traktuje ją i jej prywatność z szacunkiem. Mało krytycznie, ale też nie bałwochwalczo. Bez wdawania się w szczegóły i dość poprawnie, co oczywiście może nie zadowolić prawdziwych fanów pisarki, żądnych krwi, sensacji i pasji. Tego tu nie znajdziecie, ale! Nie znaczy to, że ta książka jest nudna: Worsley ma niebywale lekkie pióro i jak wiele biografii jest nudnych, tak tę przeczytałam z przyjemnością, właściwie jak beletrystykę.. Główny minus – brak zdjęć!
Gatunek: biografia
Komentarze
Prześlij komentarz