Korzeniec
U nas na Śląsku mówi się, że żeby pojechać do Sosnowca
trzeba mieć paszport, bo jedzie się za granicę. Okazuje się, że mawia się tak
nie bez kozery i tylko z czystej złośliwości, ale ma to historyczne
uzasadnienie: przez Sosnowiec przebiegała granica zaborów. Miejscowość powstała
na trasie Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej i była pierwszym przystankiem w zaborze
rosyjskim. Zawsze dziwiłam się, co w centrum Sosnowca robi cerkiew, a tu
wszystko się wyjaśniło. Zbigniew Białas, sosnowiczanin, profesor na
Uniwersytecie Śląskim postanowił trochę przybliżyć Polakom to miasto. Koncept
miał na to oryginalny, bo powstała powieść z akcją umiejscowioną w przededniu
pierwszej wojny światowej (a zatem i odzyskania przez Polskę niepodległości).
Na scenie cały przekrój społeczny: rzemieślnik - tytułowy kafelkarz Korzeniec,
jego sfrustrowana małżonka, pisząca pod pseudonimem grafomańskie powieści o
miłości, Walerian Monsiorski – redaktor lokalnej gazety, sufrażystka panna
Izabela, jaśniepaństwo Dietlowie i ich bona oraz wielu innych. Polacy, Niemcy,
Żydzi i Rosjanie. Każdy inny i nietuzinkowy. Przewija się nawet Kiepura – jako
młodziutkie pacholę. Autor kluczy, zagląda w okna i do sypialni swoim
bohaterom, konstruując powieść, w której ich drogi co rusz się krzyżują, a
potem rozchodzą. Gdybym miała wskazać tu główny wątek lub głównego bohatera –
nie potrafiłabym, no chyba że w istocie jest nim sam Sosnowiec. Wypada zgodzić
się z opisem książki. Sprawia Korzeniec
raczej wrażenie zbioru opowiadań luźno tylko ze sobą powiązanych i tylko
miejsce zamieszkania jest wspólnym mianownikiem, łączącym historie wszystkich
wymienionych postaci. Nawet śmierć głównego bohatera nie stanowi pretekstu, by
wątki te spiąć w całość – jest ona tylko jednym z wielu wydarzeń, niespecjalnie
absorbującym, ba – nawet marginalnym. Za to Sosnowiec sprzed 100 lat jawi się
nam jako miasto, w którym tętni życie. Prowadzone są interesy, knute są
intrygi, szabrownicy działają pełną parą, rozkwita dzielnica żydowska. Z
książką w ręku można skonfrontować to, co pozostało po tamtych czasach:
oczywiście dworzec (niedawno odnowiony), cerkiew przy dworcu, ulicę
Modrzejowską, pałac Dietla. Aż prosiłoby się o mapę.
Pałac Dietla - źródło Wikipedia |
Poza tym, że Korzeniec jest
swoistym przewodnikiem po Sosnowcu (czy historycznych Sosnowicach), jest
również przewodnikiem po obyczajach z początku XX wieku, emanując atmosferą
Młodej Polski.
Całe to miasto, cały naród to jedna tragiczna pomyłka. Prusy gotowe są do wojny z Rosją, a w tle wielkiej polityki toczą się konspiracyjne gry, w które próbują włączać się Polacy, bo gdzieś tu znowu upatrują swojej politycznej, tyle razy zaprzepaszczonej szansy. W wyniku intryg i pomyłek jeden Polak owładnięty szlachetnymi intencjami zabija innego Polaka, którego winą było przede wszystkim to, że zbyt chętnie podsłuchiwał, zbyt mało mówił i za dużo chciał zarobić. Jakie to wszystko smutne. Jakie żałosne. I zawsze takie samo.
Cerkiew w Sosnowcu |
Gatunkowo Korzeniec jest mieszanką wybuchową
groteski, kryminału i obyczajówki; autor nie unika opisów zahaczających o
turpizm, pokazujących te niezbyt przyjemne strony ówczesnego życia. Wplata też
trafne spostrzeżenia na temat narodowego charakteru nacji współegzystujących ze
sobą w Sosnowcu, na granicy trzech mocarstw. A wszystko to w stylistyce retro.
Przez chwilę szedł zamyślony.- Jak myślisz, czy Polacy w ogóle kogokolwiek lubią?- Tak.- Kogo?Pan Meyerhold zastanawiał się przez chwilę- Nikogo- No właśnie. Nawet samych siebie nie lubią.- O, ja bym powiedział, że samych siebie nie lubią w szczególności. I nawet mają powody.
Być może Zbigniew Białas inspirował się powieściami Marka
Krajewskiego – ja widzę podobieństwo, przede wszystkim w warstwie językowej. Jednak osoby oczekujące i przyzwyczajone
do formy tradycyjnej powieści mogą być Korzeńcem trochę skonfundowane, a nawet
zawiedzione. Deprymujące mogą być te skoki od bohatera do bohatera, od wątku do wątku. To też sprawia, że lektura aż tak
nie wciąga. Poza tym Korzeniec to zaledwie pierwsza część serii, zaplanowanej
na cztery tomy, z których drugi – Puder i pył – już znalazł się w
księgarniach. Osobiście
chciałabym przeczytać tego typu książkę poświęconą Katowicom, które na pewno
mają równie ciekawą historię.
Zbigniew Białas, Korzeniec, Wyd. MG, 2011
W "Korzeńcu" zaskoczyło mnie, że w Sosnowcu był taki tygiel kultur. Jakoś - mimo, że człowiek niby zna historię - łatwo się o tym zapomina...
OdpowiedzUsuńA mnie się bardzo podobała Twoja notka o tej książce i właśnie pod jej wpływem po nią sięgnęłam :)
Usuń