I tylko czarna ścieżka
Jesienią chętnie sięgam po książki historyczne, a ostatnio miałam wyjątkowy nastrój na historię XX wieku. Dosyć ciężka w tonie literatura zdominowała ostatnie wpisy, więc czas przestawić zwrotnicę na inne tory.
Dlaczego nie część pierwsza serii o Rebece Martinsson, która ostatnio, za sprawą nowego wydania, jest znów na topie, czy też część piąta już, która na topie była całkiem niedawno? Dlaczego zaczynam od środka? Otóż nie, jakiś czas temu przeczytałam dwie pierwsze książki Asy Larsson, ale jakoś nie miałam wystarczającej weny, by o nich napisać. Zaskoczyło mnie podobieństwo motywów w nich wykorzystywanych – w obydwu ofiarą zbrodni staje się osoba duchowna, podobne jest też zakończenie, w którym główna bohaterka doznaje uszczerbku na zdrowiu i traumy. W wyniku tego trafia do szpitala psychiatrycznego. Idąc dalej tym tropem, poza trzeci tom jej przygód chyba byśmy nie wyszli, na szczęście autorka zrywa z tym schematem. Rebeka na dobre wraca do Kiruny, gdzie udaje jej się znaleźć pracę w prokuraturze. Tam angażuje się w śledztwo dotykające kręgów wielkiej finansjery i gospodarczych matactw na światową skalę. Ginie szefowa ds. informacji jednego z dużych przedsiębiorstw, prowadzących interesy m.in. w Afryce.
Dlaczego nie część pierwsza serii o Rebece Martinsson, która ostatnio, za sprawą nowego wydania, jest znów na topie, czy też część piąta już, która na topie była całkiem niedawno? Dlaczego zaczynam od środka? Otóż nie, jakiś czas temu przeczytałam dwie pierwsze książki Asy Larsson, ale jakoś nie miałam wystarczającej weny, by o nich napisać. Zaskoczyło mnie podobieństwo motywów w nich wykorzystywanych – w obydwu ofiarą zbrodni staje się osoba duchowna, podobne jest też zakończenie, w którym główna bohaterka doznaje uszczerbku na zdrowiu i traumy. W wyniku tego trafia do szpitala psychiatrycznego. Idąc dalej tym tropem, poza trzeci tom jej przygód chyba byśmy nie wyszli, na szczęście autorka zrywa z tym schematem. Rebeka na dobre wraca do Kiruny, gdzie udaje jej się znaleźć pracę w prokuraturze. Tam angażuje się w śledztwo dotykające kręgów wielkiej finansjery i gospodarczych matactw na światową skalę. Ginie szefowa ds. informacji jednego z dużych przedsiębiorstw, prowadzących interesy m.in. w Afryce.
Już w poprzednich
powieściach Asy Larsson zauważyłam, iż – pomimo dosyć
makabrycznych tytułów - leżą one gdzieś na pograniczu powieści
kryminalnej i psychologiczno-obyczajowej. Szczególnie widoczne było
to w Krwi, którą nasiąkła, w której poznajemy losy mieszkańców Kiruny. Również I tylko
czarna ścieżka nie jest typowym kryminałem, w którym akcja skupia
się na śledztwie – mamy w niej odniesienia do wydobywania się z
marginesu społecznego, przedstawione w historii szefa rzeczonej
firmy, a także opowieść o Ester, jego przybranej siostrze, która
nie miała tyle szczęścia, co Mauri. Do tego dokładają się wątek
Rebeki, dźwigającej się po traumatycznych przeżyciach oraz wtręty
o jej współpracownikach. Wszystko skomponowane na wzór dosyć
przygnębiającej mozaiki wydarzeń. Prawniczka, Rebeka nie jest
bynajmniej w niej dominującą postacią, choć to jej
postać intrygowała mnie najbardziej. W przeciwieństwie do
bohaterki kryminałów Yrsy Sigurdardottir, sympatycznej Thory,
Rebeka nie jest osobą otwartą na świat. Zamyka się w sobie,
spędza czas samotnie, oddając się pracy i nie utrzymując
kontaktów towarzyskich. Asa Larsson daje nam wgląd w psychikę
osoby, która nie ma ekstrawertycznego uosobienia, jakie wypada mieć
w dzisiejszych czasach – i co ważniejsze, pokazuje, że taka osoba
wcale niekoniecznie musi być zwichrowanym psychopatą. Bardzo często
natomiast ktoś taki cierpi, bo nie znajduje zrozumienia wśród
innych ludzi... W pewnym momencie Rebeka zastanawia się, czy już do
końca życia będzie sama i jak ciężko jest żyć ze świadomością,
że nikt cię nie kocha... Te dylematy bohaterki – nie tylko
zresztą Rebeki, ale i wszystkich bohaterów, zostały przez Asę
Larsson bardzo klarownie wyartykułowane i połączone w jedną
spójną całość. Każda postać jest wykreowana z psychologiczną
przenikliwością i pewną taką czułością – wiemy, co dzieje
się w głowach bohaterów, ale bez uczucia wchodzenia z butami w ich
życie. Oczywiście cała powieść naznaczona jest klimatem
charakterystycznym dla szwedzkich kryminałów, tym bardziej, iż jej
akcja dzieje się na dalekiej północy. A zatem mamy i mróz i
śnieg, ale także szczyptę melancholii, sporo zadumy nad własnym
losem, całkiem dużą porcję depresji oraz niespiesznie (choć nie
nieudolnie) prowadzone śledztwo. Zakończenie dowodzi tego, że tak
naprawdę to nie morderstwo było wątkiem pierwszoplanowym w tej
powieści.
Moim zdaniem Asa
Larsson udowodniła, że jest utalentowaną pisarką. Drugą i trzecią część serii o
Rebece Martinsson oceniam bardzo dobrze, jako lekturę, nie tylko
zapewniającą rozrywkę, ale i dającą do myślenia. Cieszę się,
że pisarka w trzeciej części dała swojej bohaterce szansę. A
ponieważ zbliża się zima, na pewno wkrótce sięgnę po ciąg
dalszy.
Asa Larsson, I tylko czarna ścieżka, Wyd. Literackie, 2011
A ja poznałam na razie tylko pierwszy i ostatni tom z serii o Rebece Martinsson. Najbardziej jednak zazdroszczę autografu :)
OdpowiedzUsuńŁowczyni autografów ze mnie żadna - moje "zdobycze" są bardzo nędzne w porównaniu z innymi uczestnikami targów, ale pomyślałam sobie, że skoro tę książkę posiadam, a Asa Larsson będzie w Krakowie, to się nada...
UsuńSzwedzkie kryminały to jest to, co tygrysy lubią najbardziej :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nic tej autorki nie czytałam - muszę koniecznie dorwać w łapki, bo uwielbiam szwedzkie kryminały :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
O.