Zwycięstwo Armii Napoleona
Znany francuski
polityk, były prezydent Francji pokusił się na emeryturze o napisanie
powieści. Tworzy w niej alternatywną wersję historii, w której Napoleon
wygrywa kampanię rosyjską i w porę wraca do Francji, wprowadzając przy
okazji nowe porządki w Europie. Całość jest sformułowana dosyć zgrabnie
(biorąc pod uwagę, iż autor nie jest przecież zawodowym pisarzem), acz
jest dosyć naiwna, a miejscami przypomina trochę polityczny manifest.
Widać w tym bardzo wyraźnie poglądy Valerego Giscard D'Estainga, jednego
z twórców Unii Europejskiej, któremu marzyłoby się, aby zjednoczenie
Europy nastąpiło 200 lat temu z inicjatywy Napoleona. Śmiem twierdzić,
że autor zagalopował się tutaj w swoich utopijnych mrzonkach, bo
historia uczy, że wojny istniały jak świat światem, a na pewno Europa
200 lat temu nie była gotowa na zrezygnowanie z terytorialnych waśni.
Podobnie zresztą nie sądzę, by Napoleonowi, kiedy wyruszał na Moskwę chodziło o wyzwolenie rosyjskiego ludu, a nie o wojenne ambicje i by
chciał wyrzec się władzy i podbojów. Gdyby Napoleon był takim geniuszem,
nie przegrałby tej wojny, a nawet gdyby ją wygrał, któż może zgadnąć,
jak dalej potoczyłyby się losy Europy. Jak można wnioskować, że
uniknęlibyśmy wyzwoleńczych zrywów, rewolucji, a nawet dwóch wojen
światowych? Można więc zapytywać się, jakie to dziś ma znaczenie kto
wtedy wojował z kim i o co. Jaki takie gdybanie ma sens. Kolejne bitwy
to dla mnie tylko kolejne etapy odwiecznej „gry o tron”. Jestem również
sceptyczna wobec stwierdzenia, o wielkiej „przyjaźni”
polsko-francuskiej, lansowanego w przedmowie przez Axela Poniatowskiego –
z „tych” Poniatowskich. To, że cesarz romansował z hrabiną Walewską i
doceniał polskich żołnierzy nie znaczy, że tak bardzo kochał Polaków.
Francuzi jakoś nie wykazali się też w stosunku do Polski szczególną
przyjaźnią, kiedy zostawili nasz kraj na pastwę Hitlera i Stalina.
Dlatego jakoś nie ufam podobnym politycznym deklaracjom.
O ile w warstwie historyczno-militarnej trudno autorowi coś zarzucić (poza idealizmem), to w warstwie fabularnej Zwycięstwo armii Napoleona
wyraźnie kuleje. Autor koncentruje się bowiem na kwestiach
taktyczno-politycznych odwrotu armii Napoleona z Rosji,
zbeletryzowanych, ale jednak. Poza tym właściwie brak tu opowiedzianej
jakiejś historii. Wątki poboczne, głównie romansowe, są, ale grają
trzeciorzędne role, podobnie jak kobiety miały zawsze trzeciorzędne role
w historii pisanej przez mężczyzn. A taka jest historia w tej powieści.
Dla panów i z panami w roli głównej, ekscytującymi się
przegrupowaniami, manewrami i defiladami. Główny bohater jest dzielny i
wszystko mu się udaje, a jego odwrót z Rosji wygląda bardziej jak powrót
z wakacji, a nie z wojny... Dopełnia tego coś w rodzaju klasycznego
„męskiego marzenia” o kobietach, które same wchodzą mężczyźnie do łóżka,
rzecz jasna bez żadnych zobowiązań. W XIX wieku??
Książka
ciekawostkowa, może być interesująca przede wszystkim dla militarystów,
miłośników wojskowości oraz czasów napoleońskich.
Komentarze
Prześlij komentarz