Niestety moja ostatnia notka niezamierzenie wpisała się w najświeższą tragedię na Broad Peak. Wszyscy ludzie związani z górami cieszyli się, kiedy gruchnęła wiadomość, że szczyt został zdobyty. Zejście wydawało się tylko "formalnością"... Tymczasem okazało się, że lista polskich ofiar najwyższych gór wydłużyła się o
Broad Peak, zdj. Wikipedia
kolejne nazwiska. Szkoda ludzi. Tym bardziej, że wiele wskazuje na to, że Maciej Berbeka własnym życiem przypłacił chęć pomocy Tomaszowi Kowalskiemu. Ten ostatni z kolei był taki młody i tak optymistycznie nastawiony, aż trudno uwierzyć, że zabrakło mu sił. Do szału doprowadzają mnie w tej sytuacji komentarze domorosłych ekspertów bredzących o tym, że himalaiści zostawiają swoich kolegów w potrzebie. I że sami są sobie winni, bo po co tam leźli. I że po co i że jakim prawem. Żeby było "śmieszniej" ostatnio wyemitowano odcinek "Prawa Agaty", w którym himalaista został oskarżony o spowodowanie śmierci swojego kolegi. Dla mnie taka sprawa byłaby absurdalna, scenariusz pisał chyba ktoś, kto nie ma pojęcia o górach, a już na pewno nie o zdobywaniu poważnych szczytów. My, którzy siedzimy sobie w ciepłym domu, nie mamy prawa wymądrzać się o "błędach" i oceniać tych, którzy walczą w tak ekstremalnych warunkach! To truizm, ale jak wiele osób o tym nie pamięta. Jest tylko kwestia tego, czy było sens tak ryzykować. Bo taki jest ten sport - i ryzyko, że się nie wróci trzeba chyba zawsze brać pod uwagę. Góry są bezlitosnym zabójcą, tym bardziej, że tak uzależniają. Nie wiem, czy to ma sens, ale każdy z himalaistów rozważa to we własnym sumieniu.

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później