Policjanci i złodzieje
Coraz bardziej lubię literaturę faktu, a po Policjantach i złodziejach stałam się fanką wydawnictwa Czarne. Gwiazdami tej książki są Petter R. Hansen – zawodowy kryminalista oraz Johny Brenna – policjant, superglina. Hansen jest złodziejem starej daty. Dinozaurem. Fascynują go broń i samochody, ale nie akceptuje brutalnych rozbojów. Cechuje go janosikowa moralność: nie krzywdzić słabszego, nie okradać biednego. To złoczyńca z rodzaju tych, którym kibicujemy w filmach w rodzaju Gorączka, Leon zawodowiec, czy Rozgrywka. Artysta, zawodowiec. Brenna z kolei jest praktykiem ze starej policyjnej szkoły, zanim policjanci stali się intelektualistami, a w służbach zaczęto zatrudniać kobiety. Chce działać, łapać złodziei. Twardziel. Znajdź między nimi różnice. Różnice – jakie różnice? Obydwóch nakręca adrenalina, gardzą ludźmi „formatu A4”, czyli przeciętniakami, grzecznie chodzącymi do pracy i prowadzącymi poukładane życie. W życiu Hansena i Brenny stale coś musi się dziać. Szukają wrażeń. To ten sam typ osobowości, tyle, że policjant i złodziej stoją po przeciwnych stronach barykady. Oni jednak nie prowadzą ze sobą wojny: nie traktują siebie jak wrogów, ale jako partnerów. Ich wzajemne relacje to gra, a partner umożliwia udział w tej grze.
Autor, śledząc losy policjanta i złodzieja, a nawet zaprzyjaźniając się z nimi, stara się odpowiedzieć na pytanie: co sprawia, że człowiek staje się przestępcą: bieda, patologia, środowisko? Teorii jest wiele, ale żadna nie tłumaczy dlaczego niektórzy schodzą z „dobrej drogi”. Co sprawia, że jedni swoją twórczą energię zużywają na pisanie książek, znajdowanie lekarstwa na raka lub łapanie przestępców, a inni na kradzieże i rozboje? Co sprawia, że ktoś przekracza tę granicę, która dla większości z nas wydaje się być nieprzekraczalna?
Cechy, którymi charakteryzują się Hansen i Brenna są typowo męskie: aktywność, agresja, siła, rywalizacja. Zarówno środowisko przestępców, jak i policjantów, to środowisko, w którym panuje kult macho. To prowadzi dziennikarza z kolei do rozważań na temat stereotypu męskości i zachodzących w XX wieku zmian na tym polu. Czy to mogło mieć jakiś wpływ na wzrost przestępczości, na coraz większą jej brutalizację i narodzenie się przestępczości zorganizowanej? Te rozważania są szczególnie szokujące w odniesieniu do Norwegii – kraju, który ludzie zawsze uważali za bezpieczny i spokojny. Napady? Jakie napady? U nas takie rzeczy się nie zdarzają. Norwegia aż do stosunkowo niedawna była biednym krajem. Ceniło się tu ciężką pracę i nikt nie starał się wyróżniać, wybijać ponad innych. Wzrost zamożności oraz przemiany społeczne ostatnich 20-tu lat diametralnie zmieniły tę postawę na tak typowe obecnie: chcemy więcej, trzeba iść do przodu, walczyć o swoje, skromność nie popłaca. Poza tym teraz wszyscy chcą raczej się bawić i korzystać z życia, a nie ciężko pracować. I o ile przedtem kradzieże i rozboje miały faktycznie charakter marginalny, to w latach 90-tych zaczynają się nasilać, być coraz bardziej zuchwałe. Apogeum stanowiły napad na bank w Stavanger i zaraz potem kradzież obrazów Muncha z muzeum w Oslo. Jak w ogóle do tego doszło? Szokująca jest postawa norweskiej policji, która nie robiła nic, nie starała się nawet ścigać przestępców, ponieważ rozboje nie stanowiły dla niej priorytetu! Przez całe lata, kiedy złodzieje doskonalili swoje techniki, okradane banki były zdane tylko na siebie, na wzmacnianie swoich zabezpieczeń, ponieważ dla policji priorytetem były wyłącznie narkotyki. Nawet kradzież Muncha nie została uznana za sprawę priorytetową! Odkrycie takiej prawdy o Norwegii jest szokiem. Przecież ignorowanie przestępstw prowadzi do anarchii. Podczas gdy w Nowym Jorku wprowadzono politykę zero tolerancji, ścigając nawet za rzucenie papierka na ulicę i jazdę na gapę – w Norwegii służby po prostu dały przestępcom spokój... Poza tym system, w którym kary są śmiesznie niskie (np. za rozbój do 5 lat więzienia) w ogóle nie działa, nie stanowi dla przestępców żadnego zagrożenia. Bardzo poruszyło mnie podsumowanie policyjnej kariery Brenny, który po wielu latach służby stanął pod ścianą. Wypalenie zawodowe: łapał złodziei, a sądy ich uniewinniały, albo zasądzały niskie wyroki. Starał się zaadaptować do sytuacji, do tego, że łapanie złodziei nie jest w Norwegii priorytetem, ale tak naprawdę się poddał. Płomień zgasł. Wykończył go System. Tak dzieje się z wszystkimi ludźmi, którzy starają się zrobić coś „dobrego”, a okazuje się, że to tylko syzyfowa praca, walka z wiatrakami.
Kjetil Stensvik Ostli, jajogłowy intelektualista, napisał fantastyczne studium ludzkiej natury i przestępczości. Nie wiem nawet jak sklasyfikować tę książkę: pół reportaż, pół esej? Z jednej strony są tu brawurowe sceny samochodowych wyścigów i napadów na banki, z drugiej dziennikarz przytacza teorie filozofów, psychologów, socjologów. Już dawno nie czytałam książki, która wywołałaby we mnie taką burzę myśli. Podkreślałam fragmenty, robiłam notatki, „polemizowałam” z autorem... Ah, jak chciałabym z nim podyskutować. Czy zło mamy w genach, a dobro to umowa społeczna? A teorie męskości: czy nie lepiej byłoby przestać używać wartościującego przymiotnika „męski”, stojącego w opozycji do tego co kobiece, a zamiast tego używać określeń, które mogą odnosić się do każdego człowieka, niezależnie od płci. Na przykład: silny, aktywny, zdecydowany, mądry, empatyczny, komunikatywny – może być każdy, zarówno mężczyzna, jak i kobieta. No i cały czas chodziło mi po głowie jedno:
(…) zwykle wokół nas jest zbyt wiele bieli. Tacy ludzie stają się łatwym łupem.
Dla kogo? Przecież żyjemy w bezpiecznej Norwegii. Szaleńców nie brakuje także w Norwegii. Gdyby coś zaczęło się dziać, jesteś bez szans.
Anders Breivik. Zabił 77 osób. Na ławie oskarżonych śmieje się w twarz sędziom oraz rodzinom zamordowanych. Nie czuje żadnego żalu. Grozi mu maksymalnie 21 lat, bo taki jest w Norwegii Kodeks Karny. Gdyby wyszedł byłby nadal w pełni sił i zdolny, aby znowu kogoś zabić. A psychologowie spierają się, czy jest poczytalny... Norweskie społeczeństwo ZNOWU nie może uwierzyć, że coś takiego mogło wydarzyć się w ich kraju. Że to jest po prostu zło – nie bieda, patologia, czy choroba psychiczna, ale że Breivik po prostu mógł wybrać zło.
Moja ocena: na 6 możliwych daję 7 ;)
Kjetil Stensvik Ostli, Policjanci i złodzieje, Wyd. Czarne, Wołowiec 2012
Komentarze
Prześlij komentarz