Rekin z parku Yoyogi

Zawsze będę wspominać, kiedy będąc w Japonii usłyszałam opowieść pewnego Turka o trzęsieniu ziemi, które zrównało z ziemią Izmit. Jednocześnie usłyszałam, że Japończycy spodziewają się kolejnego wielkiego trzęsienia ziemi, bo te regularnie nawiedzają Kraj Kwitnącej Wiśni, mniej więcej co 100 lat. Przestraszyłam się nie na żarty. Na szczęście nie dane mi było tego doświadczyć. 

Joanna Bator była w Tokio 11 marca 2011 roku, kiedy Japonię nawiedził ów oczekiwany kataklizm. Nie uciekła, jak wielu innych cudzoziemców, ale została w Japonii, by być świadkiem tego, jak Japończycy radzą sobie z tragedią, ale i tego, jak zmienia się ten kraj. Jej zbiór esejów, opublikowanych teraz w postaci książki jest właśnie takim opisaniem współczesnej Japonii. Koncepcja jest taka, że po latach chłonięcia wpływów zachodnich, Japonia znowu zamyka się na świat. Oczywiście niemożliwe jest całkowite odseparowanie się od niego, jak w epoce Edo, ale Japończycy mają swoje światy, zupełnie nie przystające do globalnej kultury. Na przykład zjawisko kawai/moe, otaku, czy hikikomori (świadome społeczne wycofanie się). To właśnie dzięki nim ten kraj jest postrzegany jako tak egzotyczny. Trochę, jak w powieściach Murakamiego (o którym zresztą Joanna Bator sporo pisze w Rekinie): w każdej chwili można się spodziewać, że zza rogu wyłoni się coś, co kompletnie nie pasuje do rzeczywistości, takiej, jaką ją znamy. Podoba mi się to, że Joanna Bator nie relacjonuje tylko tych japońskich symptomów (symptom czyli w znaczeniu psychoanalitycznym coś nieświadomego, co dociera do nas w zniekształconej formie) po to, żeby jedynie pokazać jaka dziwna jest ta Japonia, ale stara się je objaśnić, obłaskawić dla nas, ludzi wychowanych w zupełnie, ale to zupełnie innej kulturze i mentalności. Patrzy na nie okiem socjologa, antropologa, kulturoznawcy.

Czasem myślę sobie, podobnie zresztą jak pisarka, że bliżej mi jest do Japonii, niż do Polski. Przestrzegam zasad, wolę prostotę od rozbuchania i przepychu, cenię uprzejmość, której jakby jest u nas coraz mniej. Dlatego dobrze się czułam w Japonii i dlatego Joanna Bator uważa ją za swój drugi dom, swoją przystań, do której wraca.
Nie idealizuję Japonii, która może przerażać tak samo, jak budzić podziw. Ci, którzy nie są w stanie podporządkować się zasadom, zostaną bowiem wyrzuceni na margines albo bez litości zmiażdżeni. Okazywanie słabości w obliczu kryzysu okrywa człowieka wstydem. 
Pewnie dlatego w Japonii rodzą się i rozkwitają te wszystkie trendy, które wymykają się wszystkim tradycyjnym zasadom. Dorośli mężczyźni, udający chłopców, albo lolitki, nie chcący nigdy dorosnąć i zmierzyć się z prawdziwym życiem.

Nie ukrywam, że lubię pióro Joanny Bator. Potrafi ona świetnie naświetlić dane zjawisko, jednocześnie nie trywializując go. Łącząc go inteligentnie z innymi zdarzeniami, własnymi wspomnieniami i refleksjami. Podobnie jest w Rekinie z parku Yoyogi, gdzie Kraj Wschodzącego Słońca czasem nawet przesuwa się na plan dalszy, stając się jedynie punktem wyjścia i pretekstem do rozważań o szerszej wymowie. Na przykład o islamofobii. Albo o bieganiu. Więcej miejsca - to w trzeciej części książki - poświęca Bator jedynie zjawisku otaku - wiecznych chłopców. Heterotropii zaistniałej w tkance uporządkowanego japońskiego społeczeństwa. I tu niestety robi się trochę nudno.

Myślę, że Rekin z parku Yoyogi jest godnym następcą Japońskiego wachlarza, zarazem nie tak oczywistym, ale pogłębiającym temat i zapuszczającym się w zakamarki Japonii przeciętnemu czytelnikowi, czy turyście nieznane. Większa szansa, że znajdziemy je u Murakamiego... Zagęszczenie opisu, jak stwierdza sama Bator. Widzę, że jednak mało docenione przez czytelników, spodziewających się kolejnego zestawu informacji o japońskich dziwactwach, bez pogłębionej nad nimi refleksji...

Metryczka:
Gatunek: literatura faktu/esej
Główny bohater: -
Miejsce akcji: Japonia
Czas akcji: współcześnie  
Cytat: -
Moja ocena: 5/6

Joanna Bator, Rekin z parku Yoyogi, Wyd. W.A.B., 2014 

Komentarze

  1. "Rekin z parku Yoyogi" był moim pierwszym spotkaniem z panią Bator, ale na pewno nie ostatnim. Podoba mi się styl autorki i jej światopogląd wydaje mi się podobny mojego. Teraz czekam na "Japoński wachlarz".

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie zdążyłam jeszcze sięgnąć po książki Bator, choć najbardziej kusi mnie "Ciemno, prawie noc". Z drugiej strony przydałoby się dowiedzieć czegoś więcej o Japonii, ale w sposób niesztampowy, znany z przewodników.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam wiele dobrego na temat utworów Joanny Bator. Poszukam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie chciałabym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szykuję się już od miesięcy ("Japoński Wachlarz" był świetny), ale chyba dopiero w sezonie jesienno-zimowym zakupię :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później