Mag - Przeczytaj to jeszcze raz (6)

Mag jest książką dla mnie kultową. Postawiłabym go zaraz za Mistrzem i Małgorzatą na swojej liście ulubionych książek. Kiedy czytałam go po raz pierwszy, zrobił na mnie ogromne wrażenie i wywołał wielkie emocje. Irytowałam się i oburzałam; mój egzemplarz książki jest pełen podkreśleń i notatek – a nigdy tego nie robię. Czytając tę książkę kiedyś nie zastanawiałam się jednak nad tym, jak ją odczytywać, traktowałam ją po prostu jak świetną zabawę.

Moralność wydawała się tu wymysłem północnej Europy 

Akcja Maga toczy się w latach 50-tych XX wieku. Młody Anglik wyjeżdża na małą grecką wysepkę, uczyć tam angielskiego w prywatnej szkole dla chłopców. Na wyspie bohater spotyka tajemniczego milionera, właściciela willi Bourani, Maurice Conchisa. Ten, z wyglądu przypominający Picassa człowiek, zaprasza Nicholasa do siebie na kolejne weekendy. Rychło okazuje się, że nie tylko po to, by z nim dyskutować i opowiadać mu o sobie. W Bourani zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a Nicholas orientuje się, że ktoś prowadzi z nim perwersyjną grę. Zwrotów akcji i niespodzianek jest tu co niemiara, a fabuła kipi namiętnościami i zmysłowością, nad którymi ciągle jeszcze unosi się duch wiktoriańskich konwenansów... Powieść ma po trochu szkatułkowy charakter, bo zawiera wiele retrospektywnych opowieści z życia Conchisa. Fabuła Maga zawiera motywy autobiograficzne – Fowles w młodym wieku sam był nauczycielem języka angielskiego na greckiej wyspie.

Nie możemy wybierać ani sztuki, ani roli
Wyspa Panagia. Źródło

Czytając Maga po raz drugi (też już lata temu) odebrałam go już o wiele spokojniej, może dlatego, że nie było już tego elementu zaskoczenia, towarzyszącego czytelnikowi śledzącemu przygody Nicholasa pierwszy raz. Autor bowiem odkrywa swoje karty powoli, w tej samej kolejności przed czytającym, co przed głównym bohaterem. Dziś pewnie napisano by to w konwencji thrillera, lecz w Magu nie ma wcale pierwiastka strachu, czy niepokoju, bardziej jest to zaciekawienie i ekscytacja, a także wzburzenie tym, co przydarza się Nicholasowi. Conchis to nie Hannibal Lecter, bardziej Prospero z szekspirowskiej Burzy – do czego zresztą w powieści padają wyraźne nawiązania. Podobnie zresztą jak do kilku innych dzieł literackich, mitologii greckiej i chrześcijańskiej oraz psychoanalizy. Pod tym względem czytanie Maga jest ucztą. Teraz (czytając powieść Fowlesa trzeci raz) zwróciłam uwagę na doskonały warsztat pisarza, na sposób, w jaki potrafi on oddać zarówno urodę otoczenia, jak i burzę zmysłów Nicholasa oraz manipulować emocjami czytelnika. Jeśli mowa o warsztacie, to bardzo rzuca się w oczy podział powieści na trzy części. Pierwsza z nich, bardzo krótka, rodzaj wstępu, to zwykła obyczajówka. Może ona znudzić, a nawet zniechęcić do dalszego czytania (co byłoby duużym błędem). Dopiero w drugiej drugiej części, dziejącej się już w Grecji, rozpoczyna się właściwa akcja, która właściwie od samego początku niesamowicie wciąga. Trzecia część to epilog do wydarzeń na wyspie. Wygląda to tak, jakby pierwsza z części opisywała szarą rzeczywistość, natomiast druga to magia, tajemnica, mistycyzm i poezja, zaklęte w ojczyźnie starożytnych Greków. Opisy wyspy zapierają zresztą dech w piersiach. To czasy jeszcze przed „odkryciem” Grecji i zalewem turystów, zatem wyspa jest praktycznie opustoszała. Roziskrzone morze, zapach tymianku i dzikiej mięty w rozgrzanym powietrzu, no i ta świetlistość, obecna w krajach śródziemnomorskich. Odbiera się to wszystkimi zmysłami, jakby się tam było. Już chociażby ze względu na ten klimat, jaki kreuje Fowles, warto Maga przeczytać.

Nikt nie buduje kina dla jednego widza

A co właściwie znaczy ten cały teatr, jakiego jesteśmy świadkami w powieści? Czy teatrem jest nasze życie? Kim jest Conchis i kim są jego współpracownicy – naukowcami, prowadzącymi jakieś badania, czy bandą oszołomów i szarlatanów? Główny bohater bynajmniej nie jest Bogu ducha winny, bo grzeszy egoizmem, zadufaniem w sobie i niedojrzałością. Mógł nie pakować się w tą całą kabałę, wybór drogi należał do niego, mógł odwrócić się i odejść, ale nie potrafił oprzeć się ciekawości i pożądaniu. Jest marionetką, którą wzięło w posiadanie jego id, a superego zamilkło. Labirynt, w który wpadł, jest nie tylko zastawioną przez Conchisa pułapką, ale również jest kreowany przez samego Nicholasa. Słusznie należała mu się nauczka, pytanie tylko, czy na taką skalę...

Mag nie jest powieścią łatwą, bowiem jego przesłanie nie jest jednoznaczne. Nie jestem pewna, czy nawet sam John Fowles wiedział, co chce przez to wszystko powiedzieć. Przyznaje on iż:
Powieści, nawet pełniej przemyślane i dopracowane, niż niniejsza, w niczym nie przypominają krzyżówek, w których podanym hasłom odpowiada jeden i tylko jeden zestaw bezbłędnych odpowiedzi. (…) Jeśli już doszukiwać się w Magu jakiegoś „prawdziwego znaczenia”, to ogranicza się ono do tego, jakie w psychologii ma test Rorschacha. Takie znaczenie powieści polega na pewnej reakcji, którą wywołuje ona w czytelniku, zaś w moim osobistym przekonaniu nie istnieje tu określona „prawidłowa” reakcja.
Nie ma prawdy poza czarami 

W każdym razie pisarz, by przekazać to, co chciał przekazać uczynił to w bardzo oryginalny i wyrafinowany sposób. A propos testów Rorschacha, uznawanych dziś za narzędzie pseudonaukowe (zresztą psychoanaliza też jest już mocno passe), pewien mój niepokój wzbudziły wzmianki o psychologach i psychologii, zawarte w Magu: postronni czytelnicy mogą wywnioskować, że psychologia rzeczywiście jest nauką, która zasadza się na manipulowaniu ludźmi i przeprowadzaniu na nich dziwnych eksperymentów, wbrew ich woli, a psycholog potrafi samym spojrzeniem przeniknąć osobowość człowieka. To oczywiście wierutna bzdura. I był to jeden z powodów, dla którego Mag kiedyś mnie tak oburzył (choć nie o tym jest ta książka). A może ta powieść to tylko igraszki pisarza z czytelnikiem, może autor bawi się z nami tak jak Conchis z Nicholasem? Oburza wyrachowanie Conchisa, traktowanie ludzi jak marionetki, wodzenie czytelnika (wraz z głównym bohaterem) za nos i wystawianie jego cierpliwości na próbę, no i nieograniczony – wydawałoby się – zasięg, jaki zataczają intrygi tego pana. Nie jest również jasne, czy Nicholas rzeczywiście się czegoś po tym wszystkim nauczył.

Im lepiej się wie, co to wolność, tym mniej jest się wolnym

Co ciekawe, Mag, mimo że wydany został w latach 60-tych, nic a nic się nie zestarzał: jego akcja mogłaby równie dobrze toczyć się współcześnie, porusza on nadal aktualne problemy - moralności, odpowiedzialności za swoje czyny, uczciwości wobec siebie i innych, zaufania, wolności – więcej, nawet padają w nim odwołania do tego, co będzie w XXI-wieku...

Metryczka: 
Gatunek: powieść obyczajowa
Główny bohater: Nicholas Urfe
Miejsce akcji: Grecja/Wielka Brytania
Czas akcji: 1953 rok
Cytat: Co pijesz, wodę, czy falę?
Moja ocena:  6/6

John Fowles, Mag, Wyd. Rebis, 1992

Książka przeczytana w ramach wyzwania Czytam opasłe tomiska (635 str.)

Komentarze

  1. Ha, od pewnego czasu przygotowuję listę ksiązek, do których lektury chcę wrócic i "Mag" jest na jednym z pierwszych miejsc obok "Luku triumfalnego" Remarque'a, Prousta i "Homo Faber". Chcę się jeszcze raz dac powodzic za nos Fowles'owi. Genialna powiesc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam jeszcze kilka takich "perełek" w planach...

      Usuń
  2. Zaintrygowało mnie to, że stawiasz tę książkę na równi z "Mistrzem i Małgorzatą". Za trzecim razem słuchałaś audiobooka, czy czytałaś "Maga"? Bo okładka sugeruje, że miałaś do czynienia ze słuchowiskiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam książkę. Miałam nawet w planach audiobook, ale nie odpowiadał mi lektor. Okładkę z audiobooka dałam, bo po prostu mi się bardziej podoba.

      Usuń
    2. Wszystko jasne, a ta okładka rzeczywiście jest najciekawsza :)

      Usuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później