O Samuelu Blacku wiadomo niewiele – tyle tylko, że urodził się w Londynie, a dorastał we Francji. Dziwnie mało informacji, zważywszy, jak dobrą powieść udało mu się stworzyć, biorąc na warsztat wielokrotnie już – zdawałoby się - opisane czasy, czyli epokę włoskiego renesansu. W A ziemia płonie odnajdujemy inne oblicze tego złotego wieku sztuki, kultury i nauki. Black portretuje w swej książce trzy historyczne postaci: Cezara Borgię, Niccolo Machiaveliego oraz Leonarda da Vinci. Ich drogi krzyżują się w kulminacyjnym momencie podbojów Cezara, w zamku Imola. Na temat tego, co ówczas rzeczywiście się wydarzyło historycy jedynie spekulują, Samuel Black natomiast, puszczając wodze literackiej fantazji nadał spotkaniu temu konkretny kształt, wykreował wiarygodne charaktery bohaterów, a w ich usta włożył dialogi. Dzięki temu otrzymujemy inteligentną, acz na wskroś ponurą powieść, ukazującą zagmatwane dzieje Włoch na przełomie XV i XVI wieku, nękanych wojnami, głodem i chorobami. Warto przy okazji sięgnąć po źródła historyczne, bowiem bez nich, książka może okazać się trudna w odbiorze... Sama, ilekroć czytam o Italii w tamtych wiekach, nie umiem się zorientować o co chodziło w tych niezliczonych machinacjach politycznych i interesach państw-miast, przez które ciągle przetaczały się jakieś wojska.

O ile zapiski Leonarda i Machiavellego dają nam mniej więcej pojęcie o tym, jakimi byli ludźmi, to Cezar Borgia jest osobowością najbardziej enigmatyczną. A to właśnie on jest u Samuela Blacka postacią centralną, bowiem powieść skupia się na jego dojściu na szczyt władzy oraz z niego upadku. Syn znienawidzonego papieża Rodriga Borgii, brat Lukrecji, początkowo kardynał, później dowódca wojsk papieskich, wsławił się swoimi podbojami w Italii wstrząsanej ciągłymi kłótniami włoskich państewek. Podboje te były tyleż spektakularne, co nietrwałe: po śmierci ojca Cezar utracił papieskie poparcie, zawarte sojusze się rozpadły, a zdobyte przez niego terytoria zostały podbite przez innych władców. Nie spełniło się marzenie Cezara o zjednoczeniu miast i podporządkowaniu ich Rzymowi. Czytając o wyczynach Borgii nie sposób oprzeć się refleksji, ile krwi zostało przelanej na marne, ile zniszczeń dokonanych – w imię czyjejś ulotnej ambicji.

Postać Borgii wykreowana przez Samuela Blacka zdaje się mi kolejnym wcieleniem Vlada Palownika, a na pewno nie ma wiele wspólnego z sympatycznym skądinąd młodzieńcem, jakiego możemy oglądać w serialu Rodzina Borgiów. Opętany żądzą władzy, okrutny i krwiożerczy, budzi strach nawet wśród najbliższych współpracowników. Cezar sądzi, że ziemia płonie pod stopami jego wrogów, jednak wie, że w równym stopniu to zdanie odnosi się do niego samego, dręczonego własnymi demonami, pragnącego podbić świat – a przynajmniej Italię – i przekonanego, że na zrealizowanie swojego wielkiego dzieła ma coraz mniej czasu. Machiavelli, pełniący funkcję posła Florencji jest w pewnym sensie oczarowany Borgią – jego inteligencją, siłą, a także bezwzględnością. Jest skłonny usprawiedliwiać jego czyny. Postać Cezara stała się dla niego inspiracją dla napisania Księcia. Z kolei dla Leonarda, Cezar jest kolejnym pracodawcą, zlecającym mu m.in. prace związane ze sztuką wojenną. Z biegiem czasu artysta i wizjoner coraz bardziej dystansuje się od wyczynów księcia.

Francois Arnaud jako Cezar Borgia w serialu Rodzina Borgiów

W A ziemia płonie, autor łączy w mistrzowski sposób wyrafinowaną, awanturniczą intrygę z traktatem filozoficznym. Powieść ta, napisana nowoczesnym, drapieżnym i brutalnym językiem, nie tylko odsłania podłości tamtej epoki, ale i stawia uniwersalne pytania. Pomiędzy trzema wielkimi osobowościami, których losy się splatają, nawiązuje się delikatna nić fascynacji i porozumienia, opartego na wzajemnym zrozumieniu toczących bohaterów dylematów. Wszystkimi trzema mężczyznami kieruje obsesyjne pragnienie osiągnięcia wielkości i zapisania swojego nazwiska w dziejach ludzkości. Cezar i Niccolo pożądają władzy, Leonardo rzecz jasna pragnie zostać unieśmiertelnionym przez swoje dzieła i wynalazki. Każdy z nich toczy dialog z samym sobą. W jaki sposób najlepiej zapisać się w pamięci ludzkości? Jaka droga jest najlepsza? Czy przez osiągnięcia w sferze polityki, czy przez bezwzględne podboje, czy też poświęcenie się nauce? A może zostanie wybitnym artystą, filozofem, poetą? Pytania się mnożą. Czy w trudnych czasach warto być cnotliwym i honorowym, czy też by przetrwać trzeba dopuszczać się czasem złych czynów?
W złych czasach ścieżka dobra często prowadzi nas do domu zła. Możemy wszakże nieraz dojść do domu dobra, obierając ścieżkę zła. A musisz się zgodzić, że cel podróży jest ważniejszy niźli sama podróż. Zatem cele uświęcają środki.
Z drugiej strony, czy oszustwa i manipulacje tak bardzo popłacają? Czy warto iść po trupach do celu, po to, by potem zostać zapamiętanym jako złoczyńca? Czy historia jest oddającą sprawiedliwość Temidą, na którą nie można liczyć za naszego krótkiego życia? W końcu, dlaczego nie zawsze udaje się nam osiągnąć zamierzone cele: wbrew wszystkim naszym staraniom, wbrew ciężkiej pracy i włożonym umiejętnościom?
Fortuna, tak ważna w życiu, w szachach nie odgrywa żadnej roli. Jeśliby miały stać się bardziej realistyczne, jeden z przeciwników powinien przystępować do gry ze znacznie większą armią, a drugi w połowie partii wprowadzać do niej armię przyjaciela. Wszystkie białe pionki powinny przejść na stronę czarnych, a czarny laufer potajemnie zbijałby figury po własnej stronie. A potem, gdy już jedna ze stron byłaby bliska dania przeciwnikowi mata, należałoby rzucić monetą. Gdyby wypadła reszka zmieniałoby się strony. I trzeba by grać pod gołym niebem, żeby wiatr mógł czasem nieco poprzestawiać figury. Tak, to wierniej oddawałoby rzeczywistość.
Życie nie jest przewidywalne i nie gra według żadnych ustalonych zasad. Marzenia jednych rozpadają się w proch, inni, zyskują wielkość, czasem nawet wbrew sobie. Fortuna kołem się toczy, wymyka się z rąk, śmieje się nam w nos, przekracza granice naszego zrozumienia.
Przez krótką chwilę mogę wyraźnie dostrzec przyszłość: Rozważania nieczytane rozsypują się w proch; Książę palony na stosach i potajemnie studiowany przez ludzi zasiadających na tronach; moje imię staje się synonimem zbrodniczego oszustwa. Wzdycham i podnoszę wzrok ku niebu. Fortuna posyła mi pełen wyższości uśmieszek, a potem prycha z pogardą.
Wpatruję się w hipnotyzującą okładkę A ziemia płonie, ze złotymi wypukłościami tytułu, i myślę, że ta książka na długo zostanie w mojej pamięci. 

Moja ocena: 5/6

Samuel Black, A ziemia płonie, Wyd. Bukowy Las, Wrocław 2012

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później