Historyk - hit czy gniot?

- To bardzo długa historia - odrzekł poważnym tonem Turgut - Nie chcę was dłużej zanudzać swymi opowieściami.
- Ależ wcale nas Pan nie zanudza - odparłem z uporem.
- Jesteście bardzo uprzejmi.
Historyk od sześciu już lat tkwił na mojej półce, prawie niczym jedna z tych zapomnianych ksiąg, pokrywających się kurzem w bibliotece, a jego przeczytanie ciągle odkładałam na bliżej nie określoną przyszłość, na jakieś długie zimowe wieczory... Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy były niezbyt pochlebne recenzje, jakich się o tej książce naczytałam: że nudne, że dłużyzny, że przerost formy nad treścią. Ale w końcu póki sama książki nie przeczytam, nie dowiem się, na ile są one prawdziwe, a skoro i tak stoi na półce…

Tak oto ponownie znalazłam się w świecie wampirów - wampirów jednak nie przypominających tych pociągających i w gruncie rzeczy SYMPATYCZNYCH istot, jakie namnożyły się teraz dzięki licznym powieściom dla nastolatków, w rodzaju Zmierzchu, czy Pamiętników wampirów. Wampir w powieści Kostovy to czyste zło, budzące grozę i odrazę. Trzeba przyznać autorce, że potrafiła umiejętnie stworzyć ów nastój grozy, czającego się gdzieś w ciemności zła – na tyle, że sięgając po Historyka wieczorową porą, czułam się nieco nieswojo… i musiałam tłumaczyć sama sobie, że „to tylko książka”.

Koncepcja Historyka oparta jest w gruncie rzeczy o dosyć wyświechtany schemat historycznej tajemnicy, zagadki i przedsięwziętych poszukiwań, mających prowadzić do rozwiązania tej zagadki. Tutaj tą zagadką jest hrabia Drakula vel Vlad Tepesh, a poszukiwania, rozciągnięte na lata prowadzi znakomite grono historyków i nie tylko. Fabuła trochę przypomina rosyjską babę: opowiadanie w opowiadaniu, znikające kolejne osoby, których trzeba szukać - i z tego względu jest może nazbyt rozbudowana, ale nie na tyle, żeby się w niej zagubić. Drugą charakterystyczną cechą powieści są drobiazgowe opisy poszczególnych miejsc, do których podróżują bohaterowie, a jest tych miejsc całkiem sporo, bowiem przemieszczają się oni przez całą Europę. Jest Amsterdam, Oxford, Francja, Toskania, Stambuł, Budapeszt… Właśnie te opisy mogą tak denerwować co poniektórych czytelników, nastawionych na wartką akcję powieści. I mnie one nieco irytowały, zwłaszcza na początku książki, gdzie jeden z bohaterów podróżuje ze swoją nastoletnią córką i snuje przy okazji swoje ponure opowieści - tu rzeczywiście podróże są zupełnie zbędne, opis zwiedzanych miejsc niczemu nie służy i tę część książki możnaby znacznie skrócić. Poprzez mnogość owych wstawek miałam chwilami wrażenie, jakbym czytała relację z podróży, a nie beletrystykę. Im dłużej jednak czytałam, tym opisy te mi się coraz bardziej podobały, a ja nabrałam ochotę na zwiedzenie tajemniczego Stambułu, czy powrót do wspomnień z Budapesztu. Autorka pisze pięknym, nieco staroświeckim językiem, każdy opis jest cyzelowany, dzięki czemu tworzony jest odpowiedni nastrój opowieści i miejsca, w którym się znajdujemy. Z każdą stroną ten nastrój mnie wciągał i trudno mi było oderwać się od czytania, czas minął mi przy lekturze błyskawicznie, choć zakończenie jest (faktycznie) zbyt proste, jak na tak misternie skonstruowaną fabułę.

Jestem trochę zaskoczona tak zróżnicowanymi reakcjami na tę powieść, tym, że wiele osób tak kiepsko ocenia tę książkę, a mnie ona się bardzo podobała. Rzeczywiście nie jest to thriller, czy horror z akcją pędzącą na łeb na szyję, a w jej czytanie trzeba włożyć trochę wysiłku – może tu jest pies pogrzebany. Z jednej strony temat sugerujący dreszczyk emocji, a z drugiej jacyś snujący się bibliotekarze… zdecydowanie po Historyka nie powinny sięgać osoby, które nie lubią historii. W gruncie rzeczy głównym bohaterem powieści jest właśnie historia i ludzie się nią parający, historycy i bibliotekarze; tytuł powieści więc jak najbardziej adekwatny; z drugiej strony fakt, że niemal wszyscy bohaterowie powieści to wybitni naukowcy JEST odrobinę irytujący. Moja uwaga jest taka, że lepiej byłoby, gdyby autorka uprościła fabułę i zrezygnowała z sensacji i tego nadnaturalnego wątku wampirów istniejących naprawdę, skupiając się na odkrywaniu legend i podróżach do miejsc, z których te legendy wyrosły. Być może jest wiele tego typu książek, ale pani Kostova potrafi naprawdę pięknie pisać, a postać transylwańskiego władcy ciągle intryguje i bez jej dodatkowego ubarwiania. 

Elizabeth Kostova, Historyk, Wyd. Świat Książki, Warszawa 2006



Ps. Ciekawe czemu przedmowa do książki datowana jest na rok 2008, podczas gdy książka została wydana w 2006??

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później