Jak to jest, że bliskie sobie kraje zawsze drą ze sobą koty, a często są swoimi odwiecznymi wrogami? Polacy znają to z autopsji, a Michael Booth pokazuje, jak to wygląda w krajach Dalekiego Wschodu. Japonia, Korea i Chiny to kraje tak bliskie sobie, wyrosłe z jednego „pnia”, a tak obecnie odmienne. Nie do końca zdajemy sobie chyba w Europie z tego sprawę, że te relacje są na tyle napięte, że mogą doprowadzić do wybuchu wojny; Booth podaje, że większość Chińczyków i Koreańczyków nie cierpi Japończyków, a Japończycy, jako jeden z najbardziej homogenicznych narodów na świecie – nie pozostają swoim sąsiadom dłużni. Na te resentymenty wpływają oczywiście zaszłości historyczne, głównie z historii względnie nowej, tzn. XX- wiecznej.
Gdy zapytamy, kto ponosi odpowiedzialność za tę waśń rodzinną – pisze Booth – większość wskaże Japonię i ich imperialistyczne zapędy z początków XX wieku. Przedtem w tym zakątku świata panowała konfucjańska hierarchia geopolityczna:
Chiny były od dawien dawna Państwem Środka, źródłem wszelkiej wiedzy, cywilizacji; Korea była ich główną trybutariuszką, starszą siostrą, Japonia zaś – nieco prymitywną i okrutną młodszą siostrą.
Większość z nas ma zgoła inny obraz Japonii, prawda? – tak jak autor zresztą - Japończycy są przecież tacy grzeczni i mili: dziś żaden inny naród nie wydaje się równie pokojowo nastawiony, uprzejmy, pełen szacunku i godzien zaufania. No cóż, polecam chociażby serial Shogun, by się przekonać, jacy mili byli Japończycy dawniej… Raczej też nie myślimy o Japończykach, jako o winnych wojennej agresji, pewnie dlatego, że my mamy innego winowajcę. Postrzegamy ich raczej jako ofiary (naloty dywanowe, bomba atomowa), tymczasem prawda jest taka, że Japończycy byli agresorami i zbrodniarzami wojennymi: po okresie zamknięcia, Japonia w połowie XIX wieku ponownie otworzyła się na świat (pod przymusem państw zachodnich), a zrobiła to zwracając się właśnie na Zachód, modernizując i niestety przyjmując zachodnie, imperialistyczne wzorce. Po wojnie z kolei, Japonia zostawiła daleko w tyle i swoją starszą siostrę, i zacofane Chiny. Nie pomogła z pewnością wiara Japończyków we własną wyższość rasową: Japończycy wierzą, że są wyjątkowi, ponieważ ich cesarz pochodzi w prostej linii od bogini słońca (Amaterasu). Zupełnie inaczej wygląda to rzecz jasna z perspektywy Koreańczyków… Właśnie ten stereotyp miłej, cywilizowanej Japonii, przełamuje Booth podróżując po Japonii, opisując szerzące się tam nastroje nacjonalistyczne (to współczesna plaga, jak widać pleniąca się pod każdą szerokością geograficzną), odradzający się militaryzm, negowanie faktów historycznych, stosunek Japończyków do Koreańczyków* i rzucając światło na tło historyczne. Wydaje się, że nic nie może się od tego różnić bardziej, niż współczesna Korea. Najpierw japońska okupacja, potem, po II wojnie światowej wojna domowa, wskutek której państwo się podzieliło i teraz Koreańczycy z południa mają za sąsiada mroczny reżim, najbardziej dystopijny kraj świata. Bolesnym tematem, będącym ciągle kością niezgody jest też kwestia „kobiet pocieszycielek”, czyli kobiet porywanych przez Japończyków, by świadczyły one usługi seksualne japońskim żołnierzom. Korea to państwo, podobnie jak Polska, leżące między młotem, a kowadłem i nie ulega wątpliwości, że podobnie jak Polacy, Koreańczycy mają pełne prawo być narodem straumatyzowanym, po tym, czego doświadczyli od swoich sąsiadów (a także od samych siebie):
Jestem pewien, że wielowiekowa historia ucisku społecznego, biedy, najazdów i dyskryminacji płci musiała być istotnym czynnikiem, który wpłynął na ukształtowanie się han. W Korei każdy miał swoje miejsce i niezmienny status; przez stulecia kobiety nie mogły spożywać posiłków wspólnie z mężczyznami, obowiązywał zakaz opuszczania domów nocą, a wszyscy Koreańczycy musieli nosić plakietki identyfikacyjne (…). Koreańczycy nie istnieli jako jednostki w zachodnim rozumieniu tego pojęcia.
O ile w części o Japonii główną uwagę autor poświęca właśnie historii, o tyle w części koreańskiej znajdziemy przede wszystkim przedstawienie tamtejszej mentalności, kultury, stosunków społeczno-gospodarczych. Booth pisze o koreańskiej obsesji na punkcie piękna, emocjonalności Koreańczyków (Japończycy są zen, a Koreańczycy histeryzują), a także rzuca ciekawe światło na wpływ słynnego azjatyckiego kolektywizmu na poczucie szczęścia.
A co na to Chiny? Chiny też ucierpiały ze strony Japończyków, aczkolwiek nie w takim stopniu, jak Korea. Dość wspomnieć tu masakrę nankińską, mało znane u nas wydarzenie historyczne, które bynajmniej nie było jakimś „epizodem”, jak to jest często określane. Chińczycy więc też nie lubią Japończyków, ale z drugiej strony ich podziwiają. Mamy tu raczej taką relację typu love-hate. Wydało mi się, że Chińczycy potrafią znacznie lepiej „zarządzać swoim gniewem”, niż Koreańczycy, gdyż, jak to Chińczycy, oni zawsze kombinują, jak by tu na danej rzeczy skorzystać. I jak to z Chińczykami bywa – trudno rozszyfrować ich intencje. W całym tym ambarasie nie można pominąć względów politycznych, strategicznych sojuszy i wygrywania jednych, przeciwko drugim. Chińczycy są mistrzami tego typu zabiegów – Booth opisuje, jak
zmieniła się w Chinach narracja związana z postrzeganiem upadku
Cesarstwa Chińskiego w XIX wieku, co często jest podnoszone w narracji o ambicjach współczesnych Chin. Wiadomo, że i Japonia, i Korea Południowa, a także Tajwan są sojusznikami Stanów Zjednoczonych, a Chiny starają się w to wbić klin (nie brakuje też takich, którzy o to samo oskarżają USA). Języczkiem u wagi jest Korea, i też Tajwan.
Można spotkać się z opiniami, że po wydarzeniach na placu Tiananmen Chińczycy zastanawiali się nad wyborem strategii, która pozwoliłaby im pozbyć się tego poważnego problemu wizerunkowego i postanowili, że najlepiej będzie sprokurować Japończykom najpoważniejszy możliwy problem wizerunkowy, wbijając klin między Japonię, Koreę i Stany Zjednoczone.
Nie ulega wątpliwości, że te trzy państwa to państwa, które, mimo wspólnych korzeni poszły zupełnie inną drogą i są dziś zupełnie inne. Pokazuje to jak dzieje historyczne wpływają na mentalność całych zbiorowości, choć rzecz jasna nawet w obrębie jednego narodu postawy mogą być bardzo różne. To skomplikowane. Może wydawać się, że pod tą miłą powłoką Azjatów czai się jakieś okrucieństwo, zduszone emocje i pierwotne instynkty. Spowodowało to oskarżanie Japończyków nawet o jakiś brak człowieczeństwa i empatii. Badacze kultur azjatyckich zwracają uwagę, że są to tzw. kultury wstydu, w których mniej ważne jest to, czy się postępuje dobrze, czy źle, ważniejsze, by nie utracić twarzy. Coś w tym jest, choć niektóre tego typu wnioski uważa się za tendencyjne… Z kolei Koreańczycy pielęgnują urazy i niezależnie ile razy Japończycy by przepraszali – a robią to ciągle – zawsze będzie nie dość, albo nie tak, jak trzeba. To zjawisko również analizuje Booth; a, jak pisze psycholog, dr Stephen Briers
Rozpoznanie, że każda relacja jest systemem dynamicznym, w ramach którego obie strony wywierają na siebie wzajemny wpływ, może czasami stanowić ważny krok w kierunku zawieszenia broni i zawarcia pokoju.
Wzajemne resentymenty są też wykorzystywane przez polityków do pozyskiwania poparcia wyborców – zupełnie jak u nas straszenie Niemcami… Czy ciągle tlące się pretensje i skrywana wrogość, połączona z militaryzowaniem się państw azjatyckich grozi wybuchem kolejnego konfliktu? Nadzieją jest kryzys demograficzny, dotykający wszystkie azjatyckie tygrysy – o ile ktoś nie dojdzie do wniosku, że robotę może zrobić technologia, a staruszków można pozabijać…
Reportaż Michaela Bootha, jest przeciekawy. To solidna porcja wiedzy, połączenie historii tytułowych trzech krajów, z własnymi obserwacjami autora podczas podróży po Dalekim Wschodzie. Dziennikarz odwiedza muzea, miejsca pamięci, rozmawia z mieszkańcami, naukowcami i działaczami. Nie brakuje tu i ciekawostek oraz humorystycznych akcentów, łagodzących te ponure – niejednokrotnie – informacje o sąsiedzkiej wrogości. Napisane lekkim piórem, zero nudy. To jedna z najciekawszych książek, jakie czytałam o Azji, rzucająca niejednokrotnie nowe światło na tzw. „wiedzę obiegową” – zdecydowanie polecam osobom interesujących się tą częścią świata.
Metryczka:
Gatunek: reportaż
Główny temat: Japonia, Korea i Chiny
Miejsce akcji: tamże
Czas akcji: XIX-XX wiek oraz współcześnie
Ilość stron: 432
Moja ocena: 6/6
Michael Booth, Japonia, Chiny i Korea. O ludziach skłóconych na śmierć i życie, Wydawnictwo Bo.wiem (Uniwersytetu Jagiellońskiego), 2021
Komentarze
Prześlij komentarz