Zanim przyjdzie potop

Kryminały i thrillery czytam już teraz rzadko, ale Dolores Redondo jest jedną z tych osób autorskich, dla których robię wyjątek. Jej kolejne powieści są coraz lepsze – trylogia z Baztan to była wprawka, przy np. Kształcie serca, który stał się jedną z moich ulubionych powieści. Czytając opis tej książki początkowo nie potrafiłam sobie poukładać tego: co ma seryjny morderca, grasujący w Glasgow do Bilbao. Po kilku rozdziałach wszystko staje się jasne i logicznie poukładane.

Akcja powieści rozgrywa się w głównie w Kraju Basków, a Zanim przyjdzie potop nie jest kryminałem, a raczej thrillerem, gdyż od początku wiadomo, kto zabija - w powieści odbywa się jedynie pościg za mordercą, zwanym Biblijnym Johnem. Poza tym Redondo dodaje tu wiele innych wątków, co dla mnie stanowi właśnie tę różnicę, odróżniającą jej książki od innych, klasycznych thrillerów. Po pierwsze mamy wątek utraty: utraty zdrowia i życia i godzenia się z tym. Główny protagonista, szkocki policjant jest ciężko chory, co czyni jego pościg za Biblijnym Johnem dodatkowo nietypowym – trochę miałam tu skojarzenia z Cormoranem Strikiem. Autorka opisuje to, co dzieje się w jego głowie w obliczu nadchodzącej śmierci, strach, ale też żal, że swoje krótkie życie zmarnował; to żałoba po samym sobie, bardzo sugestywnie przedstawiona. Tym bardziej czuje się zmotywowany do złapania Biblijnego Johna, co też niestety popycha go autodestrukcji. W ten sposób wyścig z mordercą staje się też wyścigiem Noaha z samym sobą, z czasem, jaki mu pozostał. Jest w tym ogromny ładunek współczucia, empatii dla bohatera, co mnie bardzo ujęło. Tą empatią autorka obdarza także antagonistę – mordercę. Z jednej strony wzbudzał on we mnie wstręt i potępienie, ale z drugiej dostrzegałam też jego traumę. Potępianie psychopaty jest łatwe, kogoś, kto sam cierpi – znacznie trudniejsze. Wreszcie ofiary mordercy – młode kobiety oczywiście - uderza w tej narracji ich człowieczeństwo, które jakże często jest im odbierane w kryminałach – to po prostu kolejne ciała, przedmioty. Kobiety są traktowane przedmiotowo nie tylko przez sprawców, ale i przez policję, odnotowującą tylko kolejne zbrodnie, tak jakby to nie miało znaczenia: jedna w tą, jedna w tamtą.  Do tego, w okolicznościach kiedy wiadomo, że grasuje seryjny, doniesienia o zaginięciu młodych kobiet są lekceważone, kwitowane “pewnie gdzieś zabalowała”, “pewnie uciekła” (tak, bo porzucenie studiów wymaga ucieczki i zniknięcia bez śladu). Rzecz jasna jakieś śledztwo jest prowadzone, ale nie przynosi ono żadnych rezultatów, gdyż często toczy się ono utartymi torami, schematami, w których nie bierze się pod uwagę perspektywy ofiar, co skutkuje lekceważeniem istotnych informacji. Opisując ten mechanizm, Redondo wtrąca jedno, ale jakże istotne zdanie: Tamci funkcjonariusze kompletnie nie znali kobiecego świata. I wcale nie mieli ochoty go poznawać. Tu właśnie tak jest: policja w Szkocji działa sobie a muzom, nie potrafi złapać faceta od lat, a kolejne kobiety giną… I nikogo to specjalnie nie obchodzi.

Kolejny, wcale nie marginalny wątek to kultura Kraju Basków oraz jego separatystyczne dążenia. Akcja powieści rozgrywa się podczas sierpniowego święta Aste Nagusia i Redondo dokłada wszelkich starań, by oddać jego atmosferę. Także liczne opisy przyrody i zjawisk atmosferycznych dodają Potopowi niesamowitego klimatu. Poza tym pokazane są też kwestie polityczne, w tym powiązania ETA z IRA. Powieść wieńczy bardzo mocny finał, z opisem ogromnej powodzi, jaka nawiedziła Bilbao w 1983 roku; potopu jakby zmywającego wszystkie grzechy? Nawet imię głównego bohatera jest tu symboliczne. Przyznacie brzmi to wyjątkowo aktualnie, kiedy dopiero co doświadczyliśmy czegoś podobnego w Polsce. Co więcej, w chwili, kiedy to czytałam, w Hiszpanii rozgrywał się właśnie kolejny „potop” z ogromną liczbą ofiar, tym razem w Walencji i Andaluzji - tym razem to powódź błyskawiczna, będąca efektem zmian klimatycznych. Ta klęska żywiołowa zresztą nie pierwszy raz zajmuje Redondo – przecież jest ona też głównym tematem Kształtu serca.

Akcja powieści toczy się dosyć wolno i nie ma tu jakichś spektakularnych zwrotów akcji (znowu skojarzenie z kryminałami o Cormoranie Strike’u), a jej finał był dla mnie dosyć nieprzewidywalny z uwagi na to, że historia ta oparta została o autentyczny przypadek seryjnego mordercy. A z drugiej strony to powieść, więc autorka miała prawo poprowadzić ją zupełnie inaczej, niż miało to miejsce w rzeczywistości. Na koniec pomyślałam sobie, że Dolores Redondo, choć pisze powieści o seryjnych mordercach, to oprócz empatii, musi też być niebywałą optymistką, skoro ofiarowała swoim bohaterom takie zakończenie.

Metryczka:
Gatunek: kryminał/thriller
Główna bohaterka: Noah Scott Sherrington
Miejsce akcji: Glasgow/Bilbao
Czas akcji: 1983 rok
Ilość stron: 639
Moja ocena: 5/6
 

Dolores Redondo, Zanim przyjdzie potop, Wydawnictwo Mova, 2023

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później