Zagubiony w Dolinie Śmierci

Hippisi są (nadal) wśród nas. Aczkolwiek irytuje mnie trochę robienie z tego typu ludzi bohaterów. Pewnie wynika to z tego, że wielu z nas też by tak chciało - iść "za głosem serca", nie rozumu. Wolność, podróże, przygody... żadnej upierdliwej pracy i rachunków do zapłacenia. Pytanie tylko, czy (i dla kogo) to jest poszukiwanie siebie i "czegoś więcej", niż tylko szare życie na kredycie, czy wręcz przeciwnie - ucieczka od "prawdziwego życia" i zobowiązań. Często niestety nie kończy się to dobrze... przypomina się tragiczna historia Alexa Supertrampa, wspominana zresztą w Zagubionym

Czytając ten reportaż myślałam sobie, że tytuł jest trochę błędnie przetłumaczony - powinno chyba być “zaginiony”, a nie “zagubiony”. Po dyskusji w DKK stwierdziłam, że jednak nie - gdyż Justin zdecydowanie był po pierwsze “zagubiony”. W swym pragnieniu, by żyć inaczej, niż inni, ale zarazem, by brylować w mediach społecznościowych. Widać jednak, że ta fascynacja samotnymi bohaterami i dzikością jest motywem stałym w biografii bohatera - Ostatni Mohikanin, surviwal, pochwała prostego życia. Zarazem są to częste motywy, którymi fascynują się chłopcy w bogatych, rozwiniętych krajach, gdzie coraz mniej jest kontaktu z naturą. Natomiast zdecydowanie nie pasuje tu tytuł o jakiejś "grozie" w Himalajach. 

Nie da się ukryć, że Harley Rustad jest Alexandrem zafascynowany; autor stopniowo odkrywa nam tę postać, po kawałku, jakby niechętnie, z oporami - zwłaszcza tam, gdzie na Justina może paść jakiś cień (np. jeśli chodzi o narkotyki). Próbuje nam tłumaczyć jego postępowanie. Te różne kawałki układanki nie za bardzo układają się w spójny obraz i nadal bohatera okrywa woal tajemnicy. Nie oceniajmy go zbyt surowo. Bo nie wiemy, co w nim siedziało. Odruchowo chcemy szufladkować, a to nie jest dobre, zwłaszcza jeśli kogoś nie rozumiemy. Nie lubię tego  - to samo zresztą czułam odnośnie Supertrampa. Uważam, że nie mamy prawa oceniać czyjegoś stylu życia, a na pewno nie sprowadzając go do kategorycznych uproszczeń, takich jak "kolejny biały, uprzywilejowany Amerykanin, podróżujący po świecie i lansujący się w mediach społecznościowych" (hej, ale biali ludzie też mają prawo podróżować...).  Nikt nie jest ideałem, każdy ma prawo do błądzenia, zmian, do przeżywania kryzysów i życiowych cezur, do robienia rzeczy nieracjonalnych, pod wpływem chwili, czy kaprysu. Każdy z nas pragnie też uwagi i poklasku, w przeciwnym razie po co nam media społecznościowe? Ale to nie znaczy, że nie zasługujemy na sympatię, czy szacunek - nawet jeśli jesteśmy tylko "przeciętnym globtroterem", czy "influencerem" - a po odejściu na jakąś pamięć. I ten reportaż jest właśnie taką formą zachowania Justina w pamięci.

Ponadto, w ocenie tej książki trzeba umieć rozgraniczyć między oceną głównego bohatera, a oceną... książki właśnie. To nie jest tylko reportaż o zaginionym w Himalajach podróżniku - autor zamieszcza tu dużo więcej. Może się to nie podobać, bo odnosi się wrażenie, że z materiału na co najwyżej artykuł zrobiono książkę. Początkowo mnie to też nie za bardzo przekonywało, gdyż wydawało mi się, że autor zanadto “szyje” i nadmuchuje treść - jest tu bardzo dużo dygresji, a to o inspiracjach książkowych, czy z popkultury, a to innych podobnych wagabundach, a to o ludziach, którzy też zaginęli w Himalajach. Jest dużo o Indiach, o specyfice tego kraju, przyciągającej wielu ludzi poszukujących "duchowości" (są wzmianki o Beatlesach i Stevie Jobsie) i o tzw. "syndromie indyjskim". Tu i ówdzie Rustad wspomina o hippisowskich korzeniach rodziców Justina albo o narkotykach… Krótko mówiąc: Było w tym reportażu za dużo takiego typowego "oszołomstwa", które mnie nigdy specjalnie nie pociągało. Ja po prostu nie miałam dobrego dnia na lekturę, bo już następnego, wszystko zaczęło składać mi się w ładną i ciekawą całość. Taką, której właśnie nie można ocenić jednoznacznie. No i jest czymś więcej, niż po prostu reporterskim śledztwem odnośnie tego, co stało się z Justinem. Może faktycznie nie jest to Jon Krakauer (ale akurat Wszystko za życie konstrukcyjnie przypomina Zagubionego), może faktycznie brakuje tu czegoś więcej stricte o samej Dolinie Śmierci, jej fenomenie i klimacie. Za to poczułam w tamtym momencie, że taka lektura - reportaż, ale dość lekki, dotyczący konkretnego człowieka, a nie globalnych problemów, i dotykający jakiejś tajemnicy, spraw bardziej duchowych, niż twardych namacalnych faktów  - była mi potrzebna.

Metryczka:
Gatunek: reportaż
Główny bohater: Justin Alexander
Miejsce akcji: USA/Indie
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 344
Moja ocena: 4,5/6
 
Harley Rustad, Zagubiony w Dolinie Śmierci. Obsesja i groza w Himalajach, Wydawnictwo Czarne, 2023

 

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później