Rozpieszczony umysł

W jednym z ostatnich rozdziałów swojej książki o złodziejach uwagi, Hari pisze o współczesnym stylu wychowywania dzieci, skupiającym się na zapewnieniu im maksimum bezpieczeństwa. Mamy więc dzieci pilnowane, zawożone do i przywożone ze szkoły, nie wypuszczane same z domu, nawet kiedy mają już lat -naście. Czytając to, uświadomiłam sobie, że dzisiejsze dzieci trzymane są właściwie w areszcie: ciągle pod nadzorem, jeśli nie bezpośrednim, to elektronicznym. Nie ma już możliwości, by te dzieci same się bawiły na dworze, jak to drzewiej bywało… Dzisiaj, gdyby rodzice zostawili Kevina samego - zostaliby aresztowani… Jak to skutkuje? Johathan Haidt, jeden z moich ulubionych współczesnych psychologów opowiada, co się dzieje, kiedy dzieci z tego pokolenia (czyli popularne Z-tki) trafiły na uniwersytety (amerykańskie rzecz jasna).

Dziś każdy drobiazg może być odebrany przez młodych, przewrażliwionych ludzi, jako obraza, co prowadzi do przesadzonych, histerycznych wręcz reakcji: piętnowania, protestów, a nawet przemocy. Najczęściej skupia się to wokół kwestii światopoglądowych, takich jak rasizm, obrona mniejszości, w tym mniejszości seksualnych, osób trans, praw kobiet, ect. Każdy pretekst wywołuje tu oskarżenia o “białą supremację”. Przesadny nacisk na bezpieczeństwo - we wszelkich jego aspektach Haidt nazywa - sejfityzmem, a wyżej opisane zjawisko kulturą call-out.

Polityka tożsamości wspólnego wroga połączona z teorią mikroagresji, prowadzi do powstania kultury call-out, w której właściwie każde słowo lub każdy czyn może być powodem do publicznego napiętnowania.

Haidt opisuje szereg takich incydentów, jakie miały miejsce na kampusach, a ja czasem nie wierzyłam w to, co czytam. Opisano np. przypadek, kiedy student zgłosił innego studenta, gdyż niepokojący mu się wydał kolor okładki książki, jaką ten czytał… Starsi ludzie obserwują to ze zdumieniem i poczuciem absurdu, zastanawiając się, dokąd to nas zaprowadzi. Czarno-białe postrzeganie świata, czy brak dystansu do siebie są typowe dla młodych ludzi, ale tu przybierają już skrajną postać. Wszak uczelnia ma być polem doświadczalnym, przygotowującym ludzi do wejścia w dorosły świat. Tymczasem dzisiejszych studentów cechuje brak gotowości do dialogu, do nabywania nowych doświadczeń, nieumiejętność przyjęcia jakiejkolwiek krytyki, niesamodzielność. Młodzi dziś wymagają bowiem przede wszystkim bezpieczeństwa, ale bezpieczeństwa emocjonalnego (które rzecz jasna jest kwestią bardzo subiektywną), a wszystko, co wydaje się je naruszać, traktują jako krzywdę i powód do przemocy stosowanej w “samoobronie”. Najlepszą egzemplifikacją takiej postawy są słowa jednej ze studentek, krzyczącej, że uniwersytet “nie ma być przestrzenią intelektualną - to ma być dom”. Serio? Edukacja nie ma sprawić, że ludzie poczują się bezpiecznie; ma ich zmusić do myślenia - ripostuje Haidt. 

Dodam, że nie dotyczy to tylko amerykańskich studentów, gdyż zjawisko to obserwuję i u nas, w internecie. Piętnowanie za najmniejsze potknięcie, nieporozumienie, wyolbrzymianie do granic możliwości, oczekiwanie wyłącznie pochwał i nazywanie każdego krytycznego słowa “hejtem”. Przeprosiny nie są przyjmowane (to po co w ogóle przepraszać?). Cancel culture i atmosfera moralnego oburzenia jest kreowana oczywiście głównie przez MS. Zauważa to wiele osób, pisze o tym np. Tomasz Stawiszyński: jak odmienne opinie są zakrzykiwane, zagłuszane. Ot, przykładem są np. opinie o książce Hariego, w której autor miał czelność wypowiedzieć się na temat ADHD, kwestionując jego genetyczne podłoże. Dotknięci tym (nie wiedzieć dlaczego) zainteresowani nie omieszkali w swoich opiniach zmieszać całej książki z błotem (jednym z argumentów jest np. to, że osoba “neurotypowa” wypowiada się na temat ADHD) - a przecież to nie jest książka o ADHD i tego zaburzenia tyczy się tylko jej fragment. Zresztą w Rozpieszczonym umyśle jest opisanych wiele takich przypadków, kiedy to autorzy jakichś książek zostali obrzuceni przez studentów obelgami za to, że wypowiedzieli się w nich w sposób odbiegający w jakikolwiek sposób od poprawności politycznej. Zapewne to samo czeka Rozpieszczony umysł, z czego autorzy zdają sobie sprawę:

Już teraz, kiedy piszemy te książkę, domyślamy się, co się stanie po jej ukończeniu; autorzy większości negatywnych recenzji i komentarzy zwrócą uwagę na naszą płeć i nasz kolor skóry i delikatnie zasugerują, iż jesteśmy rasistami i seksistami, których podstawowym celem jest zachowanie uprzywilejowanego statusu społecznego. Wówczas odpowiemy w stylu Marka Lilla, autora dzieła krytykującego politykę tożsamości. (...) Na nieustające wyzwiska pod swoim adresem odpowiada mniej więcej tak: To jest obelga, nie argument. Podaj argument, a ja na niego odpowiem.

Niestety tworzy to na uczelniach atmosferę strachu i zagrożenia, gdyż wykładowcy, a także sami studenci boją się wypowiadać, w obawie, jak mogą zostać odebrane ich słowa. Sprawa nie jest błaha, skoro prowadzić może nawet do fizycznej przemocy czy do żądań o zwolnienie danego wykładowcy, który “podpadł” studentowi.  Co więcej, młodzi ludzie, urażeni byle drobiazgiem, odpowiadają nań obelgami, wyzwiskami, a nawet groźbami karalnymi - czyli sami mogą obrażać i grozić innym, i to jest OK? Przypomina mi to sytuację, kiedy faszyści oskarżają innych o faszyzm…Zdumiewające były dla mnie przypadki, kiedy jakiś błahy incydent był odbierany przez młodych jako "zagrożenie życia" lub co gorsza, kiedy w odpowiedzi na jakąś błahostkę posuwano się właśnie do grożenia śmiercią. A jak racjonalnych argumentów brak, to pojawia się dyżurny rasizm i supremacja białego człowieka. Zwróćcie uwagę, że to samo de facto zjawisko (tylko odnoszące się do światka literackiego) opisała Kuang w Yellowface.

Komentarz jednej z profesorek: “Nauczam na Uniwersytecie Reed College. Boję się tych studentów. Będę prowadzić zajęcia o rasie, płci, seksualności, a nawet o tekstach, które poruszają te tematy w jakimkolwiek stopniu - jestem lesbijką, dzieckiem mieszanego małżeństwa. Problem jest poważny i obecny również na innych uczelniach humanistycznych. Nie wiem, w jaki sposób do niego podejść, zwłaszcza że bardzo wielu studentów nie wierzy w prawdę historyczną, ani obiektywne fakty (odrzucają je jako narzędzia białego cisheteropatriarchatu)."

Autorzy Rozpieszczonego umysłu starają się wyjaśnić to niepokojące zjawisko. Po pierwsze wrócić więc tu trzeba do wychowania pod obsesyjnym nadzorem dorosłych, w atmosferze zagrożenia kreowanego w dzieciach przez dorosłych oraz oczywiście w ciągłym kontakcie z nowoczesnymi technologiami. Zarazem ograniczany jest czas na swobodną, samodzielną zabawę, bez nadzoru dorosłych. To pokolenie bardzo dobrze opisała Jeanne Twenge, w książce iGen, do której Haidt się obszernie odwołuje i poleca. Wnioski są takie, iż dzieci te dorastają wolniej i trafiając na uniwersytet w wieku lat 18 nie są do tego mentalnie przygotowane, gdyż dalej są dziećmi - stąd pewnie owo pragnienie bezpieczeństwa, ale także kierowanie się emocjami, własnymi odczuciami, a nie rozumiem. Badania wskazują również na rosnącą liczbę młodych osób z zaburzeniami lękowymi i depresją, co nie jest bez znaczenia w kontekście omawianego tematu. Tu Haidt i Lukianoff kwestionują trzy nieprawdy (jak sami twierdzą), które zdominowały współczesne myślenie, a które, ich zdaniem stoją u podstaw zachowania młodego pokolenia: co cię nie zabije, to cię osłabi, zawsze kieruj się przede wszystkim sercem oraz życie to starcie między dobrymi, a złymi. Wskazują na poważne zaburzenia poznawcze (katastrofizowanie, nadinterpretowanie, negatywne myślenie) oraz na dualistyczne postrzeganie świata, które jest nieprawdziwe i może prowadzić do wielu szkód. Autorzy omawiają problem także pod innymi kątami, jak rosnąca polaryzacja społeczeństwa, nadreprezentacja na uczelniach osób z lewicowymi poglądami, czy merkantylizacja wyższych uczelni.

Można dyskutować z niektórymi twierdzeniami autorów, jako bardziej intuicyjnymi i zdroworozsądkowymi, niż “potwierdzonymi empirycznie”, ale jak można potwierdzić empirycznie konieczność posługiwania się rozumem? Zanim obrzucisz kogoś wyzwiskami, w odpowiedzi na coś, co cię uraziło, lepiej ugryźć się w język i zastanowić się, czy aby naprawdę drugi człowiek miał zamiar cię obrazić - i czy sensownie jest w odpowiedzi obrażać jego, że już nie wspominam o grożeniu. Przecież od tego człowiek został obdarzony umiejętnością myślenia, a nie tylko impulsywnego, emocjonalnego reagowania. Trochę dyskusyjne może być także hołdowanie stwierdzeniu "co cię nie zabije, to cię wzmocni". Wiemy, że często nie jest to prawda, że są traumy, które człowieka łamią, zostają z nim na zawsze - cierpienie wcale nie jest dobre. Jestem jednak przekonana, że Haidt nie miał na myśli tego typu traum (zresztą sam o tym w pewnym momencie pisze), a przeciwności losu, które każdy z nas napotyka i na które musi się uodpornić, a przed którymi współczesne dzieciaki, chowane pod kloszem są chronione przez nadopiekuńczych dorosłych. Na przykład to, że nie zawsze ma się to, co się chce mieć, że nie wszyscy muszą cię lubić i chwalić, czy zgadzać z twoimi poglądami. Czy gdyby założenie “co cię nie zabije, to cię osłabi”, a co za tym idzie sejfityzm, były jednak prawdziwe, to dlaczego jest taki wysyp  depresji i wszelkiego rodzaju zaburzeń wśród młodych? O przeciwskuteczności helikopterowego wychowania piszą zresztą też inni. "Życie to starcie między dobrymi, a złymi" - to tak, jakby powiedzieć "życie to bajka" - bo tak wygląda to tylko w bajkach (i dorośli powinni z tego poglądu wyrosnąć). Z drugiej strony można chwalić młodych za tę wrażliwość, za to, że już nie zgadzają się na to, na co przymykały oczy starsze pokolenia np. wykorzystywanie w pracy, codzienny seksizm (manifestujący się właśnie jakimiś drobnymi sprawami, jak niewybredne żarty), rasizm, etc. Starsi mówią młodym "jesteście zbyt delikatni", a młodzi ripostują - "to wy jesteście barbarzyńcami, my się na to nie godzimy." Problem pojawia się, kiedy młodzi sami nie znają umiaru i nie cechują się tolerancją, której żądają od innych (czyli mówiąc potocznie "przeginają" w drugą stronę). Jest takie zjawisko jak paradoks tolerancji Poppera: nieograniczona tolerancja prowadzi do jej zaniku i tu chyba mamy z nim do czynienia. Inaczej mówiąc koncept Poppera zakłada, że tolerancyjne społeczeństwo nie może tolerować nietolerancji - i to właśnie wdrażają młodzi ludzie. Tylko sami w “obronie tolerancji” dopuszczają się przemocy i nietolerancji. To ten sam dylemat, co w przypadku dezinformacji, czy stwierdzeń niezgodnych z nauką - ktoś może twierdzić, że jest wolność słowa, zatem nie można zabronić tego typu wypowiedzi (tym argumentem posługiwał się np. Facebook, nie chcąc usuwać kontrowersyjnych postów). “Nasi” studenci są innego zdania, domagając się uciszenia (dosłownie) wszystkich tych, z którymi poglądami się nie zgadzają. Ponieważ kierują się tylko własnym subiektywnym sądem, w ten sposób de facto wolność słowa zanika. Oczywiście zagadnienie jest skomplikowane, jak większość rzeczy, ale tym bardziej warto na ten temat rozmawiać.

Książka podejmuje wiele wątków, które nie sposób satysfakcjonująco omówić w krótkim tekście. Myślę, że każdy z nas powinien zatrzymać się na omawianych w tekście zaburzeniach poznawczych i zastanowić się, czy sam im również nie ulega. Bardzo ciekawe były dla mnie rozważania o trybaliźmie i polowaniach na czarownice w kontekście masowej histerii, której ulegają studenci. Autorzy propagują także terapię poznawczo-behawioralną. Wreszcie Rozpieszczony umysł to także trochę taki poradnik i dla rodziców (co robić, żeby jednak nie wychowywać dzieci w kulturze sejfityzmu), dla studentów, dla władz uniwersytetów (jak radzić sobie z roszczeniami pokolenia iGen). Bardzo to było dla mnie ciekawe, pouczające, ale też niepokojące, a momentami nawet przerażające. Kultura call-out połączona z wypaczonym postrzeganiem świata jest bardzo niebezpieczna i prowadzić może do panoptykonu. Autorzy zastanawiają się, jak ci niedojrzali ludzie będą funkcjonować w prawdziwym świecie, ale co, jeśli ten “prawdziwy” świat będzie wyglądać właśnie tak, jak oni tego chcą - przecież to oni (także) będą go tworzyć.

Metryczka:
Gatunek: popularnonaukowa - psychologia i socjologia
Główny bohater: pokolenie Z/iGen
Miejsce akcji: USA
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 520
Moja ocena: 5/6
 
Jonathan Haidt, Greg Lukianoff, Rozpieszczony umysł. Jak dobre intencje i złe idee skazują pokolenia na porażkę, Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2023

 

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później