Lśnienie. Klasyka horroru. Legendarny hotel Panorama, położony wysoko w górach, zima, która odcięła go od świata oraz zamieszkujące go duchy łaknące krwi małego chłopca…Jakby to ująć: miałam do tej lektury wielkie oczekiwania, a spotkało mnie spore rozczarowanie. Nie wiem dlaczego ta książka aż tak zachwyca tyle osób. Długaśne opisy, wlekąca się akcja, a w dodatku nawet przez chwilę nie czułam grozy, czy przerażenia, mimo, że książka obfituje w obrazy potępionych dusz snujących się po korytarzach opuszczonego przybytku, czy też nawet ganiających za bohaterami z siekierami… Owszem, kilka scen jest tu ciekawych, jak np. ta ze zwierzętami wyrzeźbionymi z żywopłotu, ale całość mnie zmęczyła. Przekonała mnie dopiero kontynuacja tej historii, czyli Doktor Sen

 

Czytając recenzje, widać, że czytelnicy Kinga dzielą się na dwa obozy: tych, którym zdecydowanie bardziej podobało się Lśnienie, i tych, którzy wolą Doktora Sen. Ja należę do tych drugich. Akcja Doktora rozgrywa się współcześnie, a bohaterem jest dorosły już Dan Torrance – czyli ów chłopiec ze Lśnienia. Widać, jakie piętno odcisnęły na nim przeżycia w Hotelu Panorama, jak nie potrafi poradzić sobie w dorosłym życiu – jest tu spora dawka psychologii, a pierwsze 200 stron powieści autor poświęca w zasadzie rozprawianiu się z traumą z przeszłości. Danny walczy z alkoholizmem, podobnie jak jego ojciec, ale na szczęście idzie własną drogą. Te 200 stron to jakby taki przydługi wstęp do właściwej akcji. Jednocześnie powoli budowany jest straszny i magiczny wątek wampiropodobnych istot, które podróżują po kraju i żywią się dziećmi, mającymi podobny dar, jak Danny. Zdolności nadnaturalne, zwane lśnieniem. Danny musi stanąć z nimi do walki w obronie nastoletniej Abry – dziewczynki z wielką mocą, ale też przez to będącej w wielkim niebezpieczeństwie. Być może akcja powieści rozkręca się powoli, ale potem dzieje się, oj dzieje. W przeciwieństwie do Lśnienia, mamy tu szerokie amerykańskie przestrzenie i dość długi plan czasowy.. Pod pewnymi względami ta powieść przypominała mi Outsidera – klimatem, powolnym dochodzeniem do sedna problemu, by w końcu zmierzyć się z nim twarzą w twarz. Zastrzeżenia mam jedynie do sposobu, w jaki rozwiązano Węzeł – wydało mi się, że jakoś zbyt łatwo poszło, albo też te istoty nie były wcale tak magiczne i potężne, jak je przedstawia pisarz. 

 

Niedawno miałam też okazję obejrzeć film nakręcony na podstawie tej powieści. I właściwie dopiero po tym seansie nabrałam ochoty na podzielenie się swoimi wrażeniami, zarówno z lektury, jak i seansu filmowego. W filmie utrzymana jest dobra dynamika akcji, jednak kosztem pozbycia się wielu oryginalnych książkowych motywów. Dopiero oglądając filmową adaptację, zdałam sobie sprawę z niuansów tej historii, z wielu szczegółów, jakimi raczy nas King. Co tu dużo mówić, film jest znacznie uboższy, próżno szukać tu tej głębi, pogrążania się w wewnętrznym życiu bohaterów, zaś finał trochę zmieniono w stosunku do książki, za bardzo nawiązując do pierwszej części tej historii i scen z hotelu Panorama. Postawiono więc przede wszystkim na rozrywkę i przygodę, brak wątków psychologicznych. Czyli zupełnie na odwrót, niż w Lśnieniu Kubricka. Film nie wzbudził we mnie również emocji takich jak strach, czy przerażenie. Mimo wszystko ta adaptacja mi się podobała, choć cieszyłam się, że wcześniej przeczytałam książkę i mogłam te dwie wersje skonfrontować. Ewan McGregor jest jednym z moich ulubionych aktorów, ale w Doktorze Sen chyba show skradła mu niejaka Rose Kapelusz. Ciekawy zabieg: czarnym charakterem jest tu piękna kobieta – a ludzka natura jest taka, że piękno trudno nam sparować ze złem… zatem patrząc na tę postać nie odczuwałam lęku, jaki powinna ona budzić. Kapitalne są niektóre sceny z tą postacią, np. ta, kiedy swoją mocą wnika ona do głowy Abry, czy kiedy szybuje nad miastem. Ok, nie jest to arcydzieło, ale wydaje mi się, że liczni malkontenci są za bardzo przywiązani do klasycznej już wizji Kubricka. Która, dodajmy, nie spodobała się Stephenowi Kingowi. 

 

Metryczka:
Gatunek: horror
Główny bohater: Danny Torrance
Miejsce akcji: Stany Zjednoczone
Czas akcji: współcześnie
Liczba stron: 656

Moja ocena: 5/6

 

Stephen King, Doktor Sen, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2013

 

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później