10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie

Śmierć nie jest przyjemnym tematem - w naszej kulturze się o nim nie mówi - a umarli głosu nie mają. Elif Shafak najwyraźniej się tym nie przejęła, bo użycza głosu kobiecie, która nominalnie jest już martwa, a jej śmierć jest punktem wyjścia do tej opowieści. Zatem czytelnik poznaje wspomnienia Leili i koleje jej losów. Oryginalnie, choć koncepcja, że po zgonie nasz mózg żyje jeszcze przez kilka minut, świadomy stanu ciała – przejmuje mnie dreszczem.

 

Zauważyłam, że najnowsza powieść Elif Shafak cieszy się sporym powodzeniem na blogach książkowych czy bookstagramie. I dobrze, bo to solidna lektura, którą czyta się gładko, z przyjemnością przechodząc przez kolejne strony, mimo, że tematyka wcale nie jest taka łatwa. Pod płaszczykiem ładnie skrojonej historii o przyjaźni mamy bowiem do czynienia z opowieścią o systemowej dyskryminacji kobiet i ich walce o swoją tożsamość, co wydaje mi się coraz bardziej walką z wiatrakami, zwłaszcza w krajach muzułmańskich. Na dodatek Shafak pisze o półświatku usług seksualnych. Ten paskudny gender! Jest to typowa kobieca historia, gdzie bohaterce przyszło żyć w opresyjnym, patriarchalnym społeczeństwie, a chęć wyrwania się z pudełka, w które wkłada ją rodzina – prowadzi ją tylko na manowce. Jest to bardzo smutne, bo Leila jest sympatyczną postacią, dobrą osobą i nie zasługuje na taki los – a zwłaszcza koniec, jaki jej przypadł. Bo już był moment, kiedy wydawało się, że poukłada sobie życie, po czym znowu wszystko się posypało. Tak, jak stwierdzają jej przyjaciele: Leila zasługiwała na wspaniałe życie, którego nie dostała. Jeśliby myśleć w kategoriach jakiejś sprawiedliwości dziejowej - tyle tylko, że coś takiego jak sprawiedliwość w naszym życiu nie istnieje. A ile osób jest takich jak Leila? 

 

Zmaganiom tych tysięcy bezimiennych osób przygląda się nieczuły stary Stambuł, do którego trafiają wszyscy uciekinierzy – migranci, wyrzutkowie, odmieńcy, outsiderzy - szukający poprawy swojego bytu, a często znajdujący tylko ludzką obojętność, albo i okrucieństwo, chęć wykorzystania. O Stambule autorka pisze z mieszaniną miłości i odrazy – to wieczne miasto, które widziało już wszystko, pełne zakamarków i złych dzielnic, miasto, gdzie można tu znaleźć swój kąt, ale i można zniknąć bez śladu. Leila, jak i inni jego mieszkańcy są tylko okruchami na jego mapie, przychodzą i odchodzą, podczas gdy Stambuł trwa. 

 

Powieść podzielona jest na 3 części i wszystkie mi się podobały, choć mają inny charakter. Najpierw autorka oddaje głos Leili i ta część jest najdłuższa. Potem jej przyjaciołom, i z sentymentalnej opowieści 10 minut zmienia się w coś w rodzaju czarnej komedii, co może trochę dezorientować. Jednak cały czas jest to narracja o trudnym życiu ludzi, którzy nie pasują do schematu konserwatywnego społeczeństwa, a mimo to nie poddają się, wsparcie znajdując we własnym środowisku, bo na rodzinę, czy instytucje państwowe nie mają co liczyć. Elif Shafak chyba wie, co pisze, skoro nie chciała pojechać do Turcji nawet na pogrzeb bliskiego członka rodziny, wiedząc że pisarze, artyści i intelektualiści są tam teraz często bezpodstawnie aresztowani. 

 

Elif Shafak to doskonała pisarka, jednak z moich ulubionych zresztą, i tą książką ponownie to udowodniła – jest to lektura doskonale skrojona pod potrzeby współczesnego czytelnika, a pod jej powierzchnią można znaleźć wiele więcej, niż dość banalna, w gruncie rzeczy, historia głównej protagonistki.   

 

Metryczka:
Gatunek: powieść obyczajowa
Główny bohater: Leila
Miejsce akcji: Turcja, Stambuł
Czas akcji: XX wiek
Ilość stron: 456

Moja ocena: 5/6



Elif Shafak, 10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie, Wydawnictwo Poznańskie, 2020

 

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później