Statystycznie rzecz biorąc
Dawno temu, na studiach miałam taki przedmiot jak statystyka, no i
oględnie mówiąc, aczkolwiek z pewnością był on do czegoś potrzebny, to
mając go w pamięci, nie odczuwałam potrzeby pogłębiania wiedzy z tego
zakresu. Jednak po serii apokaliptycznych książek, które podniosły mój
poziom niepokoju i obniżyły próg tolerancji na niepewność, w jakiej
żyjemy, potrzebowałam zdecydowanie się odstresować. I teraz powiecie:
książką o statystyce? Chyba żart. Kiedy jednak przeczytałam recenzję Statystycznie rzecz biorąc, w której stało, że rzekomo jest ona nie
tylko pożyteczna, ale i zabawna, to trochę nie chciało mi się wierzyć,
ale postanowiłam spróbować.
Żartom i śmiechom nie było końca - tak najkrócej można podsumować lekturę tej pozycji. Janina Bąk sypie żartami i anegdotkami jak z rękawa, przy czym jest to taki humor, jak z książek Evżena Bocka, wiecie, taki czeski humor. W międzyczasie autorka wyjaśnia m.in. dlaczego jeśli jedno zjawisko współwystępuje z drugim, to niekoniecznie znaczy, że zachodzi między nimi związek przyczynowo-skutkowy. Innymi słowy: mylenie korelacji z przyczynowością. Błąd, który popełnia wiele osób, bo taka już nasza natura: szukamy prostych wyjaśnień, chodzimy na skróty, bez zapoznawania się z uciążliwymi faktami i skomplikowanymi badaniami. Po co dowody naukowe - wystarczy się po znajomych rozejrzeć, w rodzinie popytać, po mieście pospacerować. I przejrzeć Fejsbuka, dodałabym. Żyjemy w erze postfaktów i przesytu informacji, w których gubimy się, nie wiedząc, w co wierzyć, a w co nie. Przechodzimy kryzys wiary w naukę, bo nauka przez długi czas nami pogardzała. Teraz my gardzimy nią. Dlatego wiedzę czerpiemy z Internetu, z Wikipedii i YouTuba, podchodząc do niej coraz bardziej bezkrytycznie. Janina Bąk wskazuje, z podziwu godną cierpliwością oraz tolerancją, iż powinniśmy sobie częściej zadawać pytanie - dlaczego wierzę w to, w co wierzę. Wszystkie informacje o statystyce - o badaniach, doborze próby, liczeniu średniej czy mediany są tu jednak jak gdyby w tle, a na pierwszym planie jest brylująca autorka; każda definicja czy fakt okraszone są suto dowcipem, tudzież długimi dygresjami. Choć bawiłam się przy tym przednie, to miałam wrażenie, że tych żartów jest trochę za dużo, że za mało statystyki w tej statystyce. Nie wszystkim ta ilość humoru i jego styl może odpowiadać. Statystycznie rzecz biorąc to książka zdecydowanie dla początkujących, ale to bardzo początkujących w temacie. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę jaką nauką jest statystyka i jak wyglądają na ogół wykłady, tudzież publikacje z tego przedmiotu, to chapeau bas. Autorce na pewno jednak nie można odmówić wiedzy w temacie, a bibliografia do tej książki jest solidna.
O ile po mojej poprzedniej lekturze (a była to Czarna śmierć) napisałam, że żałuję, iż ją przeczytałam, o tyle po skończeniu Statystycznie rzecz biorąc poczułam żal, że to już koniec. Ciekawe były nawet przypisy (których z zasady nigdy nie czytam). Mogę z czystym sumieniem tę książkę polecić, jako łączącą przyjemne z pożytecznym. I może nawet się czegoś z niej nauczyłam, co panią Janinę na pewno by uszczęśliwiło ;)
Żartom i śmiechom nie było końca - tak najkrócej można podsumować lekturę tej pozycji. Janina Bąk sypie żartami i anegdotkami jak z rękawa, przy czym jest to taki humor, jak z książek Evżena Bocka, wiecie, taki czeski humor. W międzyczasie autorka wyjaśnia m.in. dlaczego jeśli jedno zjawisko współwystępuje z drugim, to niekoniecznie znaczy, że zachodzi między nimi związek przyczynowo-skutkowy. Innymi słowy: mylenie korelacji z przyczynowością. Błąd, który popełnia wiele osób, bo taka już nasza natura: szukamy prostych wyjaśnień, chodzimy na skróty, bez zapoznawania się z uciążliwymi faktami i skomplikowanymi badaniami. Po co dowody naukowe - wystarczy się po znajomych rozejrzeć, w rodzinie popytać, po mieście pospacerować. I przejrzeć Fejsbuka, dodałabym. Żyjemy w erze postfaktów i przesytu informacji, w których gubimy się, nie wiedząc, w co wierzyć, a w co nie. Przechodzimy kryzys wiary w naukę, bo nauka przez długi czas nami pogardzała. Teraz my gardzimy nią. Dlatego wiedzę czerpiemy z Internetu, z Wikipedii i YouTuba, podchodząc do niej coraz bardziej bezkrytycznie. Janina Bąk wskazuje, z podziwu godną cierpliwością oraz tolerancją, iż powinniśmy sobie częściej zadawać pytanie - dlaczego wierzę w to, w co wierzę. Wszystkie informacje o statystyce - o badaniach, doborze próby, liczeniu średniej czy mediany są tu jednak jak gdyby w tle, a na pierwszym planie jest brylująca autorka; każda definicja czy fakt okraszone są suto dowcipem, tudzież długimi dygresjami. Choć bawiłam się przy tym przednie, to miałam wrażenie, że tych żartów jest trochę za dużo, że za mało statystyki w tej statystyce. Nie wszystkim ta ilość humoru i jego styl może odpowiadać. Statystycznie rzecz biorąc to książka zdecydowanie dla początkujących, ale to bardzo początkujących w temacie. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę jaką nauką jest statystyka i jak wyglądają na ogół wykłady, tudzież publikacje z tego przedmiotu, to chapeau bas. Autorce na pewno jednak nie można odmówić wiedzy w temacie, a bibliografia do tej książki jest solidna.
O ile po mojej poprzedniej lekturze (a była to Czarna śmierć) napisałam, że żałuję, iż ją przeczytałam, o tyle po skończeniu Statystycznie rzecz biorąc poczułam żal, że to już koniec. Ciekawe były nawet przypisy (których z zasady nigdy nie czytam). Mogę z czystym sumieniem tę książkę polecić, jako łączącą przyjemne z pożytecznym. I może nawet się czegoś z niej nauczyłam, co panią Janinę na pewno by uszczęśliwiło ;)
Metryczka:
Gatunek: literatura popularnonaukowa
Gatunek: literatura popularnonaukowa
Główny bohater: statystyka
Miejsce akcji: -
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 320
Moja ocena: 5/6
Janina Bąk, Statystycznie rzec biorąc, czyli ile trzeba zjeść czekolady, żeby dostać Nobla, Wyd. W.A.B, 2020
Najgorsze, że ja zamówiłam x książek z przypisów, a kolejne są w kolejce ;)
OdpowiedzUsuń