Chiny 5.0. Jak powstaje cyfrowa dyktatura

Podobno ukute już zostało takie powiedzenie: Kiedy wyjeżdżasz z Chin, masz wrażenie, jakbyś podróżował w przeszłość. Tak, bo Chiny nie są już naszą fabryką, źródłem taniej siły roboczej, ale potęgą gospodarczą i po Stanach Zjednoczonych najbardziej technologicznie rozwiniętym krajem świata. To tam trwają prace nad nowymi rozwiązaniami informatycznymi, sztuczną inteligencją, systemami opartymi o big data. Kłopot w tym, że Chińczycy nie mają tu żadnych zahamowań i nie przejmują się takimi drobiazgami, jak etyka, ochrona prywatności, danych osobowych, czy praw obywatelskich. Wręcz przeciwnie - rozwiązania te służą temu, by skutecznie kneblować, inwigilować i kontrolować społeczeństwo. W Chinach obecnie ziszcza się koszmar o Wielkim Bracie. A Raport mniejszości już puka do drzwi. W takich okolicznościach wszelki opór i nieposłuszeństwo wydają się daremne. Jeśli jeszcze pomyśli się, że w Państwie Środka już przeprowadza się manipulacje genetyczne na ludziach, by kolejne pokolenia były bardziej inteligentne i przewyższyły poziomem inteligencji inne narody, to czas się naprawdę zacząć bać. W dodatku Chiny mają już taką siłę ekonomiczną, że oddziałują na cały świat - wymuszają korzystne dla siebie regulacje nawet w demokratycznych krajach, wchodząc do nich już nawet nie tylnymi, ale frontowymi drzwiami. A zachodni obywatele głosują na Chiny swoimi portfelami...

Problem z tą książką polega na tym, że z tytułu z powodzeniem można by usunąć słowo „cyfrowa” i dalej oddawałby on istotę rzeczy. Kwestie najbardziej interesujące dla czytelnika, który sięgnie po tę pozycję, zajmują bowiem ledwie 3-4 rozdziały z 17. W pozostałych autor opowiada ogólnie o tym, jak we współczesnych Chinach wzmacnia się komunistyczną dyktaturę. Mowa o różnych mechanizmach władzy, polityce, historii Chin, propagandzie... Przez wszystkie przypadki odmieniane jest słowo „partia” i rzecz jasna jej obecny przywódca Xi Jinping. Byłoby to samo w sobie ciekawe, gdyby nie to, że autor ma straszną tendencję do powtarzania się - wielokrotnie pisze to samo, tylko nieco innymi słowami. Na domiar złego miałam z tą książką do czynienia w postaci audiobooka, a te ostatnie bardzo mnie męczą. Więc tym bardziej miałam wrażenie, że w kółko słucham tego samego, a moje myśli nie raz gdzieś odpływały... Równie dobrze, a ciekawiej o tym, co dzieje się w ChRL można poczytać w powieści Bernarda Miniera Na krawędzi otchłani. Tym niemniej treść tej książki długo na pewno nie wyjdzie mi z głowy.

Tak nowa, a już nieaktualna... trudno bowiem powiedzieć na ile na gospodarką Chin wpłynie pandemia koronawirusa. Nie da się jednak ukryć, że nawykłe do posłuszeństwa społeczeństwa Wschodu poradziły sobie z nią lepiej, niż państwa Zachodnie, przesiąknięte ideami wolności i indywidualizmu. Zatem obawiam się, że to w nas przede wszystkim uderzy kryzys, a Chiny jeszcze się wzmocnią. Co gorsza, już pojawiają się ostrzeżenia, że pandemia stała się i u nas pretekstem do wprowadzenia niebezpiecznych rozwiązań inwigilujących i kontrolujących ludzi. Bo przecież „gdy zagrożone jest bezpieczeństwo, trzeba wprowadzić pewne regulacje.” Przyszłość zbliża się wielkimi krokami. 

Metryczka:
Gatunek: literatura faktu
Główny bohater: Chiny
Miejsce akcji: Chiny
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 400
Moja ocena: 4/6

Kai Strittmatter, Chiny 5.0. Jak powstaje cyfrowa dyktatura, Wyd. W.A.B., 2020

Komentarze

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później