Ja, Wiktoria
Zapewne będą mnie pamiętać – myślała młoda Wiktoria – będę
przecież królową, umieszczą mnie w podręcznikach. Czy jednak po mojej
śmierci ktokolwiek będzie pamiętał jaka byłam? Stanę się tylko
nazwiskiem na kartach historii.
Rzeczywiście, królowa
Wiktoria została zapamiętana jako najdłużej – do tej pory – panująca
brytyjska monarchini. Dziś zazwyczaj kojarzymy ją z surowymi obyczajami
epoki, która wzięła nazwę od jej imienia i wyobrażamy ją sobie jako
starszą, otyłą damę o surowym obliczu, w wiecznie żałobnym stroju.
Epoka wiktoriańska to konwenanse oraz rygorystyczna moralność, w której
miejsce było jedynie dla dwóch skrajnych modeli kobiet – albo anioł
domowy (idealna żona i matka), albo kobieta upadła. Po przeczytaniu Ja, Wiktoria
nie jestem pewna, czy Wiktoria właśnie tak chciałaby zostać
zapamiętana… Jest taki film, poświęcony młodej Wiktorii, w którym
władczyni ta została przedstawiona jako dziewczyna pełna życia, silna,
niezależnie myśląca i pragnąca sprawować władzę. Podobnie przedstawia ją
Cyntia Harrod-Eagles. Choć nieśmiała i niezbyt urodziwa, to Wiktoria
potrafiła w decydujących momentach przejąć inicjatywę. Nie była
bynajmniej słabą kobietką, miała dosyć porywczy charakter i nie
pozwoliła się zdominować przez żądnego władzy doradcę swojej matki,
Johna Conroy'a. Człowiek ten, całkowicie uzależnił od siebie jej matkę,
licząc na to, że stanie się tak również z Wiktorią. Ta jednak,
natychmiast po osiągnięciu pełnoletności i przejęciu władzy odsunęła od
siebie znienawidzonego Conroy'a. Koronę, która jej przypadła postrzegała
oczywiście jako obowiązek, ale jednocześnie nie wyobrażała sobie innego
życia – takiego, w którym nie mogłaby decydować o sobie i musiała
podporządkować się innym. A w XIX wieku w zasadzie tylko bycie królową
dawało jej taką możliwość… Młodziutka władczyni zakochała się za to na
zabój w niemieckim księciu, Albercie, który przeznaczony jej został na
małżonka. Wyszła więc za mąż z miłości i przez kilkanaście lat tworzyła z
nim romantyczne i udane stadło, rodząc gromadkę dzieci. Nie można więc
jej podejrzewać o nadmierną pruderię i nie sądzę, by mogła być autorką
słynnego powiedzenia Zamknij oczy i myśl o Anglii... Zwłaszcza, że także w stosunku do swoich dzieci była orędowniczką małżeństw z miłości.
Cyntia Harrod-Eagles w swojej
zbeletryzowanej biografii opisuje młode lata królowej, w tym lata jej
małżeństwa i rodzinnego szczęścia z Albertem. Myślę, że pisarce udało
się to, o co obawiała się Wiktoria – czyli pokazanie jej jako człowieka:
kobiety, żony, matki, a nie tylko królowej. Powieść ma formę wspomnień
monarchini i przepełniona jest miłosnymi wyznaniami do Alberta oraz
tęsknotą za nim. Wiemy, że Wiktoria po przedwczesnej śmierci księcia
małżonka, nigdy nie przestała go opłakiwać. Fakt, że powieść w zasadzie
kończy się wraz ze zgonem Alberta tylko podkreśla żałobę Wiktorii. Z Ja, Wiktoria
można wywnioskować, że purytańska moralność była właściwie cechą
Alberta i stanowiła odzwierciedlenie cech jego charakteru. Był
człowiekiem, który – oprócz typowo niemieckiej zasadniczości i
„akuratności” – miał zapędy, aby zmieniać świat. Chciał, aby ludzie byli
idealni, co jednak sprowadzało się do nazbyt surowego ich oceniania i –
często – do walki z wiatrakami. Przykładem może być wychowywanie pod
kloszem Alberta, najstarszego syna pary królewskiej. Wiktoria, choć
początkowo nie zgadzała się z mężem w wielu kwestiach, w tym
obyczajowych, stopniowo uległa mu, wycofując się w zacisze domowe i
pozwoliła wprowadzać jego pomysły w życie. Zrobiła to jednak z miłości i
własnego wyboru. Albert z czasem stał się jedynym doradcą Wiktorii, ale
rad u niego zasięgali także inni politycy. Tak, czy siak, wiele
pomysłów i osiągnięć epoki wiktoriańskiej, zawdzięczamy właśnie
Albertowi, a nie Wiktorii.
Mimo, że
powieść napisana jest w stylizowanym na XIX-wieczny języku, zatem jest
nieco patetyczna, to czytało mi się ją dobrze. Odpowiadało mi, że
koncentruje się ona na życiu prywatnym Wiktorii, a jeśli pojawiają się
tam jakieś wstawki dotyczące polityki, to są one nieliczne i można je
spokojnie pominąć. Znajdziemy tu za to obszerne fragmenty dotyczące
koronacji Wiktorii, jej ślubu z Albertem, sielskich pobytów w
posiadłości Osborne, czy wystawy światowej, organizowanej przez Alberta.
Monarchini jest przedstawiona jako ciekawa postać, mająca własne
poglądy, a przede wszystkim wrażliwa i niezmiernie kochająca kobieta.
Polecam tę książkę przede wszystkim miłośnikom epoki wiktoriańskiej.
Polecam również film Młoda Wiktoria, w reżyserii Jeana-Marca Vallee.
Cyntia Harrod Eagles, Ja, Wiktoria, Wyd. Libros, 2001
Komentarze
Prześlij komentarz