Trafny wybór
Joanne Rowling napisała
książkę 'dla dorosłych'? A zatem teraz przekonamy się, czy ona
'naprawdę potrafi pisać'. Hmm, to napisanie siedmiu bestsellerowych
książek dla młodzieży nie wystarczy, żeby uznać, że autor ma talent
pisarski? Czy może autorzy takich stwierdzeń uważają, że by napisać
książkę dla dzieci/młodzieży nie trzeba umieć pisać? Fakt, przykład
takich 'dzieł' jak Zmierzch pokazuje, iż za poczytnością nie musi stać wcale warsztat pisarski, ale nikt, kto czytał Harry'ego Pottera nie ma prawa poddawać w wątpliwość umiejętności pisarskich Joanne Rowling.
Angielska pisarka tematem swojej pierwszej 'dorosłej' książki uczyniła coś, co wcale nie jest bardzo atrakcyjne, ani ciekawe. Trafny wybór
nie jest ani kryminałem, ani romansem, ani powieścią osadzoną w
bajkowych okolicznościach przyrody. To powieść obyczajowa, rozgrywająca
się w ciasnym światku małego angielskiego miasteczka, której bohaterami
są zupełnie zwyczajni ludzie, wśród nich: sklepikarze, przedsiębiorcy,
nauczyciele, pielęgniarki. Dla wielu z tych osób nagła śmierć jednego z
radnych i wybory do rady gminy na zwolnione miejsce, stają się
wydarzeniem najważniejszym na świecie. Cicha kampania wyborcza staje się
również katalizatorem innych, nieoczekiwanych zajść w miasteczku. Tu
dużą rolę odgrywają młodzi mieszkańcy Pagford – nastolatkowie wcale nie
tacy odważni i wspaniali, jak Harry Potter. To, co dzieje się w powieści
mogłoby być świetnym przykładem 'efektu motyla', kiedy to jedno,
pozornie nic nie znaczące zdarzenie wywołuje całą lawinę następstw.
W Pagford, jak w
soczewce ogniskują się wszystkie małości rodzaju ludzkiego. Hipokryzja,
małostkowość, chciwość, egoizm, tchórzostwo. Momentami ta książka jest
ostra, jak brzytwa! Bohaterowie pozornie wydają się bezbarwni (zwłaszcza
na początku) – po prostu Mugole, ale ale... Czytając to, czytelnik musi
się zastanowić, czyi w jakim stopniu sam nie jest podobny do
mieszkańców Pagford! Czy ja sama nie jestem równie nieciekawa w oczach
innych i co sprawia, że uważam się za kogoś 'wyjątkowego'? Czy nie
zdarzyło mi się odnosić do kogoś życzliwie i uprzejmie, mimo że w duchu
chciałabym utopić go w łyżce wody? Czy to dobrze, jeśli jestem miła
wobec kogoś, kogo w rzeczywistości nie znoszę, czy źle? Czy jest to
oznaka grzeczności i dobrego wychowania, czy też hipokryzji i 'braku
autentyczności'? Czy i mnie nie zdarzyło się kopać dołków za plecami
kogoś, kto nie podejrzewał mnie o jawną wrogość? Albo, czy naprawdę
jestem tak tolerancyjna, czy też moja otwartość rozwiałaby się jak dym w
zderzeniu z rzeczywistością: gdyby np. za moim płotem chciano otworzyć
ośrodek dla uchodźców, lub gdyby moje dziecko chodziło do klasy z
dziećmi z rodzin patologicznych. Przeraża myśl, co może kryć się za
maskami, które ubierają ludzie. Ktoś, kogo uważamy za fajnego człowieka,
może w rzeczywistości myśleć o nas jak najgorzej i vice versa. Rowling
po mistrzowsku oddała zawiłości ludzkich osobowości oraz motywacji
rządzących bohaterami. Nikt tutaj nie wzbudza jednoznacznej sympatii –
może poza nieżyjącym Barrym Fairbrotherem (ale przecież nie wypada
wyrażać się źle o zmarłych) – i nikogo nie można bez wątpliwości
potępiać. Nawet narkomanki, zaniedbującej swoje dzieci. W naprawdę
niewielu książkach można spotkać postaci tak niejednoznaczne, a
jednocześnie tak prawdziwe, ludzkie. Nakreślenie tła obyczajowego i
stworzenie tych osobowości zajęło jednak autorce trochę czasu, dlatego
też akcja rozkręca się dopiero mniej więcej w połowie powieści.
Wcześniej – dobrze się czyta, ale nie jest to lektura, którą trudno
odłożyć. Za to od połowy – dzieje się, oj dzieje i od książki nie można
się już oderwać. Poza tym poruszana jest tu cała gama problemów
społecznych. Pisarka pokazuje na przykład jak ogromy wpływ na to, kim
się stajemy ma dzieciństwo, to, jak odnoszą się do nas rodzice. Niby
wszyscy to wiemy, ale i tak jeśli sami tego nie doświadczyliśmy, to
uważamy, że nawet jeśli ktoś miał 'trudne dzieciństwo', to w dorosłym
życiu powinien 'wziąć się w garść'. Rowling, pisząc bardzo prosto i
czytelnie, pokazuje, że to jednak nie jest takie proste, jak by się
zdawało. Że w ludziach tkwią niezagojone rany, demony przeszłości,
kompleksy i nawyki, które mogą determinować nasze postępki, nawet wbrew
naszej woli i zdrowemu rozsądkowi.
Trochę tęsknię za
Harrym Potterem – była to dla mnie lektura jedyna w swoim rodzaju, taka,
która potrafiła sprawić, że zapominałam zupełnie o swoich problemach i
przenosiłam się całkowicie w magiczny świat wykreowany przez pisarkę.
Jedyna taka, a na pewno jedna z bardzo nielicznych. Trafny wybór
taki nie jest – wręcz przeciwnie – on brutalnie ściąga w dół, pokazuje w
jakiej rzeczywistości żyjemy, zachęca do tego, żeby rozejrzeć się wokół
i zastanowić nad samą sobą. Nadmienię, że pisarka w żadnym miejscu
bynajmniej nie moralizuje, to, o czym piszę to wyłącznie moje własne
refleksje, do których lektura mnie skłoniła. To jedna z najlepszych
powieści obyczajowych, jakie czytałam i mam nadzieję, że tak
utalentowana pisarka jak Joanne K. Rowling podaruje nam jeszcze niejedną
tak dobrą książkę.
Komentarze
Prześlij komentarz