Sekret Tudorów
(…) dziękuję Tobie, Czytelniku, bo bez Ciebie książka byłaby tylko kartkami w okładce. To Twoje oczy budzą moje słowa do życia. Jestem tylko jednym z wielu opowiadaczy historii, których słuchasz, i mam szczerą nadzieję, że będę Cię mógł bawić jeszcze przez wiele lat.
C.W. Gortner jest po prostu opowiadaczem historii, jak sam o sobie pisze i czym mnie ujął. Nie da się ukryć, że Sekret Tudorów jest właśnie jedną z takich historii. Tym razem nie mamy do czynienia ze zbeletryzowaną biografią, jak w przypadku doskonałych Wyznań Katarzyny Medycejskiej, czy Ostatniej królowej. Sekret Tudorów
jest powieścią łotrzykowską: strasznie dużo się w niej dzieje, jest
mnóstwo ucieczek, pościgów, sekretnych spotkań, niebezpiecznych sytuacji
i niespodziewanych zwrotów akcji. Za dużo. Główny bohater, Brendan
Prescott, wychowanek rodziny Dudleyów przybywszy do Londynu zostaje
nagle rzucony w wir spisków związanych z walką o tron, toczącą się
między Dudleyami, a Tudorami. To czas owego epizodu, kiedy władzę
sprawował Edward VI, a następnie na tronie osadzono marionetkową królową
Jane Gray, o której dziś już nikt nie pamięta. A na swoją sukcesję
czekały przecież dwie córki Henryka VIII: Maria i Elżbieta. Akcja pędzi w
książce wręcz na łeb na szyję, życie Brendana co i rusz jest zagrożone,
a w międzyczasie na jaw wychodzą skrywane przez lata tajemnice.
W
mojej ocenie ta powieść jest zdecydowanie słabsza, niż poprzednie
książki Gortnera. Ot, powieść przygodowa z historycznym tłem. Sama
intryga jest mało wiarygodna, bo jakoś nie chciało mi się wierzyć, aby
prosty chłopak, przybyły z prowincji od razu został dopuszczony do
rządzących, do Elżbiety, jej doradców i ich ściśle tajnych machinacji. W
dodatku z wszystkich opresji udaje mu się wyjść szczęśliwie i bez
szwanku. Akcja zbyt zdominowała tę powieść i być może dlatego nie udało
się autorowi stworzyć ciekawych postaci: rys charakterologiczny głównego
bohatera jest plaski, interesująca jest jedynie Elżbieta. Owszem, czyta
się błyskawicznie (w czym wydatnie pomaga wydanie: duża czcionka, gruby
papier), ale niewiele po lekturze pozostaje. Jako dojrzała czytelniczka
oczekuję jednak czegoś więcej, niż tylko gonitwy i wywijania mieczem.
Wycinek historii przedstawiony przez Gortnera w tej książce jest zbyt
mały (i mało istotny), by dać pojęcie o faktach, które rzeczywiście
miały miejsce. Nie dowiadujemy się, ani jak władzę zdobyła Maria Tudor,
ani jak doszło do królowania Elżbiety. Piszę o tym dlatego, że historię
dynastii Tudorów znam dosyć dobrze i myślę sobie, że trudno by było tu mnie czymś zaskoczyć. Doskonale też pamiętam lekturę tudorowskiego
cyklu Philippy Gregory, która tym razem bije Gortnera na głowę.
C.W. Gortner, Sekret Tudorów, Wyd. Książnica, 2012
Komentarze
Prześlij komentarz