Cyrk nocy
Cyrk
nocy pojawia się i znika niespodziewanie. Nikt nie wie, skąd się wziął i
w którą stronę odjechał. Przedstawienia odbywają się wyłącznie nocą,
trudno je zresztą nazwać przedstawieniami. Widz przechadza się swobodnie
po terenie cyrku, pomiędzy wieloma różnymi namiotami, w których
popisują się przeróżni artyści, oferując widzowi coraz to nowe,
niezwykłe doznania. Są akrobaci, kobieta guma, komnaty pełne
niespodzianek, drzewo życzeń, a przede wszystkim piękna iluzjonistka.
Czas odmierza kunsztowny zegar, a w powietrzu unosi się zapach karmelu
zmieszany z leśną wonią dymu z ogniska. Każdy, kto odwiedza cyrk jest
nim oczarowany... Tymczasem za kulisami sprawnie działającej machiny
cyrkowej dzieje się coś więcej, toczy się magiczny pojedynek.
Zaiste
niezwykły to cyrk i oryginalny pomysł na powieść. Czytelnicy, którzy za
cyrkiem nie przepadają – a tych jest całkiem sporo – na pewno nie będą Cyrkiem nocy
rozczarowani, ponieważ historia w nim opowiedziana nie ma nic wspólnego
z tresowanymi słoniami i klaunami. Cyrk snów oferuje wyrafinowaną
rozrywkę. Kto nie marzył, aby za sprawą czarodziejskiej różdżki lub
pierścienia być zdolnym do spełniania swoich marzeń? Bo tu chodzi o
magię... Tak, magię, a nie iluzję, choć osoby stojące za cyrkiem starają
się robić wszystko, by zwykli śmiertelnicy byli przekonani, że wszystko
to tylko zwykłe sztuczki. Bo magię w realnym życiu raczej trudno
zaakceptować, ale czy rzeczywiście, jesteśmy tego pewni, że ona nie
istnieje?
Ostatnio książki czytałam, raczej prześlizgując się po tekście, w Cyrku nocy
natomiast smakowałam każde słowo. Z przyjemnością zagłębiałam się w
jego niezwykłą atmosferę, potęgowaną jeszcze umiejscowieniem akcji na
przełomie XIX i XX wieku. Przed oczami miałam piękne kreacje głównej
bohaterki, dostojny parowóz ciągnący pociąg z cyrkiem, Paryż i Londyn
epoki industrialnej. Połączenie tajemnicy z techniką. Oczekiwanie na
iluminację, która jest tuż tuż, poznanie dotychczas niewyjaśnionego.
Podobny klimat pamiętam zresztą z doskonałego filmu pt. Prestiż, w którym Christian Bale wciela się w tajemniczego iluzjonistę. I zgadzam się z Anką z Bazgradełka, że świat Cyrku snów bardzo spodobałby się Timowi Burtonowi – już widzę nakręcony przez tego reżysera film 3D.
Mimo zdecydowanie pozytywnych wrażeń, jakie odniosłam po przeczytaniu Cyrku nocy,
moja opinia nie jest jednak tak entuzjastyczna jak te, które spotkałam
już na kilku blogach. Lektura nie wciągnęła mnie aż tak, bym zapomniała o
całym świecie. Trochę przeszkadzał mi użyty w narracji czas
teraźniejszy, przez co język powieści wydał mi się ciut toporny, choć
przecież przeczy temu oryginalność fabuły oraz bogate, wysublimowane
opisy magicznych miejsc i czynności. Poza tym postaci występujące w
książce były – jak dla mnie – zbyt enigmatyczne, nierealne, baśniowe,
przez co trudno uchwycić ich charakter. Wszystko w Cyrku nocy
jest jak gdyby zasnute mgłą ułudy, co – być może – jest celowym
zabiegiem – jednak z drugiej strony sprawia, że niektóre wątki, a
zwłaszcza – główny przecież - wątek pojedynku były dla mnie zbyt mało
czytelne. Zakończenie pozostawiło we mnie niedosyt, miałam nadzieję na
coś więcej. To tylko jednak niewielkie zastrzeżenia, bo powieść nie jest
banalna i wywarła na mnie wrażenie. Proste słowa składają się w niej na
czarowne i bardzo plastyczne sceny, a tor wydarzeń, jakim podążają
bohaterowie jest trudno przewidywalny. Wykreowanie tego kolorowego
świata, wymagało bez wątpienia niebanalnej wyobraźni i oderwania się od
przyziemnej rzeczywistości, podobnie zresztą jak w przypadku Harry
Pottera. Była to dla mnie fantastyczna lektura na długie zimowe
wieczory.
Komentarze
Prześlij komentarz