Requiem dla wilka
Z Requiem dla wilka jest tak
samo, schemat powieści też jest identyczny, nawet wątek z wyjazdem do
Włoch, do Toskanii. Znowu mamy młodą dziewczynę, jadącą w Bieszczady za
swoją pasją – w zasadzie jest ona klonem Katarzyny, jest tak samo
niezależna, twarda i poszukująca jak ona. Mamy pozostałych bohaterów z
pierwszej powieści oraz sławnego reżysera, który akurat postanowił
przeprowadzić się w Bieszczady (zgadnijcie jakiego). Czytając Requiem
znowu miałam wrażenie , że to wszystko jest zbyt proste, że dzieje się
za szybko, że czegoś tam brakuje pomiędzy wierszami, że te historie są
niepełne. Jak to się stało, że pomiędzy Joanną, a reżyserem nawiązała
się taka relacja? A co z Olgierdem? Najciekawsze z tego wszystkiego
były dla mnie zapiski reżysera, o nieco erudycyjnym charakterze.
Obydwie opowieści podsumowałabym słowem: niedosyt. Mimo wszystko pozostają w pamięci. Koniec końców doszłam do wniosku, że i Nakarmić wilki i Requiem dla wilka
to prawie że gotowy scenariusz filmowy – akcja posuwa się szybko, nie
mamy tu zbędnych detali, za to są atrakcyjni bohaterowie i wymarzona
sceneria filmowa: najpierw Bieszczady, a później Toskania. Ciekawe kiedy
ktoś zdecyduje się to sfilmować.
Ps. Będąc w szpitalu, usłyszałam w radio o śmierci naszej wielkiej poetki, Wisławy Szymborskiej. I wielcy ludzie odchodzą...
Komentarze
Prześlij komentarz