Nakarmić wilki to pierwsza powieść Marii Nurowskiej, jaką czytałam. Książeczka jest cieniutka, przeczytałam ją błyskawicznie, w pół dnia – i to jest jej zasadnicza wada. Młoda dziewczyna wyjeżdża do samotni, w Bieszczady, aby prowadzić badania nad wilkami, do swojej pracy doktorskiej. Historia ciekawa, z potencjałem i działająca na wyobraźnię. Wydaje mi się jednak, że można było wykrzesać z niej coś więcej, rozbudować wątki, wprowadzić więcej psychologii bohaterów. Co skłoniło Katarzynę do wyboru takiego stylu życia? Kim naprawdę był Olgierd? A Klunej? Brakowało mi tego, jakiejś takiej „głębi”. Czegoś, co pozwoliłoby mi nabrać sympatii do bohaterów i podzielić ich pasje. Katarzyna jest dla mnie mało kobieca - już w pierwszych zdaniach stara się udowodnić, że potrafi dorównać facetom, a ja nie wiem dlaczego. Wydała mi się ta powieść zbyt prosta, pisana prostym językiem, bez zbędnych ozdobników. Może życie wśród przyrody jest tak proste, ale wśród ludzi – już nie.

Z Requiem dla wilka jest tak samo, schemat powieści też jest identyczny, nawet wątek z wyjazdem do Włoch, do Toskanii. Znowu mamy młodą  dziewczynę, jadącą w Bieszczady za swoją pasją – w zasadzie jest ona klonem Katarzyny, jest tak samo niezależna, twarda i poszukująca jak ona. Mamy pozostałych bohaterów z pierwszej powieści oraz sławnego reżysera, który akurat postanowił przeprowadzić się w Bieszczady (zgadnijcie jakiego). Czytając Requiem znowu miałam wrażenie , że to wszystko jest zbyt proste, że dzieje się za szybko, że czegoś tam brakuje pomiędzy wierszami, że te historie są niepełne. Jak to się stało, że pomiędzy Joanną, a reżyserem nawiązała się taka relacja?  A co z Olgierdem? Najciekawsze z tego wszystkiego były dla mnie zapiski reżysera, o nieco erudycyjnym charakterze.

Obydwie opowieści podsumowałabym słowem: niedosyt. Mimo wszystko pozostają w pamięci. Koniec końców doszłam do wniosku, że i Nakarmić wilki i Requiem dla wilka to prawie że gotowy scenariusz filmowy – akcja posuwa się szybko, nie mamy tu zbędnych detali, za to są atrakcyjni bohaterowie i wymarzona sceneria filmowa: najpierw Bieszczady, a później Toskania. Ciekawe kiedy ktoś zdecyduje się to sfilmować.

Maria Nurowska, Nakarmić wilki, Requiem dla wilka, wyd. W.A.B. 

Ps. Będąc w szpitalu, usłyszałam w radio o śmierci naszej wielkiej poetki, Wisławy Szymborskiej. I wielcy ludzie odchodzą...

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później