Ludzie księgi
Hagada – żydowska księga opisująca Exodus. Nie wiedziałam, że istnieje taki rodzaj dokumentu. Ludzie księgi
opisują historię autentycznej hagady sarajewskiej, bezcennego białego
kruka, powstałego w Hiszpanii w XV wieku. O dziwo, część powieści oparta
jest na faktach autentycznych.
Ludzie księgi to jedna z tych
książek, którą omijałam z uwagi na opis, iż jest to „sensacyjna
opowieść” z historią w tle, a zatem kolejna z niezliczonych książek,
powstałych po Kodzie Leonarda da Vinci. Odrzucała mnie też
paskudna okładka. No i znowu okazało się, że niesłusznie. Bowiem powieść
ta reprezentuje moją ulubioną skądinąd literaturę: współczesna zagadka
z historią w tle. Nie nazwałabym jej powieścią sensacyjną – choć
rzeczywiście wątek sensacyjny tu jest. Niczym w CSI, Hanna bada ślady,
jakie pozostawił w księdze upływ czasu. Nie to jednak wciągnęło mnie
najbardziej. Zauroczyły mnie opowieści z kolejnych etapów podróży, jakie
przebyła hagada – zagadek, na jakie natyka się główna bohaterka,
podczas badania jej historii. Przenosimy się m.in. do XVI-wiecznej
Wenecji i do Hiszpanii z czasów Inkwizycji. Uwielbiam taki oddech
historii, w dodatku w tak pełnych uroku i tajemnic miejscach, jak
Wenecja. Każda z tych historii opowiada o czyichś losach, które
splecione były z hagadą – i były to często losy tragiczne. W istocie:
nazizm, antysemityzm, wojny religijne, Inkwizycja: wszystko to są
odsłony tego samego: ludzkiej nienawiści i uprzedzeń.
„(…) na początku jest społeczeństwo, gdzie ludzie tolerują odmienność, jak w Hiszpanii z okresu convivencii. Wszyscy żyją po swojemu, ale w zgodzie. Społeczeństwo jest więc twórcze i zamożne. Potem jednak pojawiają się strach, nienawiść, demonizowanie obcych – no i kwitnące społeczeństwo rozpada się, degeneruje. Inkwizycja, nazizm, skrajny serbski nacjonalizm – niby różne zjawiska, ale ich natura jest w gruncie rzeczy identyczna i bardzo stara. A hagada była świadkiem wszystkich tych nieszczęść i upadków ludzkości.”
Choć przygody głównej bohaterki zostały
ciekawie opisane, to jej postać – i wątek współczesny - wydała mi się
jednak dosyć schematyczna. Ileż to już razy czytałam o naukowcach (panu
lub pani), wyjątkowych specjalistach w rzadkiej dziedzinie wiedzy, o
nietuzinkowej osobowości i życiorysie, obowiązkowo – samotnikach,
nonkonformistach i geniuszach.
Powieść czyta się lekko, pod tym względem z pewnością bliżej jej do Kodu, niż do Wolf Hall. Autorka, Geraldine Brooks jest laureatką nagrody Pulitzera za inną powieść historyczną – chciałabym sięgnąć także po tamtą powieść.
Komentarze
Prześlij komentarz