Codzienność w Toskanii

Frances Mayes jest dla mnie najlepszą przewodniczką po Italii. Tylko ona potrafi tak pisać o tym kraju, że mam ochotę natychmiast się spakować i tam pojechać. I zostać na zawsze. Książki Mayes są przesiąknięte włoską kulturą: radością życia, kultem jedzenia (w każdej książce znajdziemy przepisy kulinarne) oraz niezwykle przyjazną atmosferą, jaką tworzą mieszkańcy Włoch. W szczególności oczywiście Toskanii, gdyż to tam osiadła Mayes. Ten zachwyt pisarki nad porami roku, małymi włoskimi miasteczkami z ich piazza i kafejkami serwującymi capuccino. Ze szczególnym upodobaniem oddaje się też pisarka opisywaniu dzieł sztuki: tych niezliczonych obrazów i fresków i rzeźb, jakie znajdujemy we Włoszech na każdym kroku. Jest szansa, że w dowolnym kościółku odkryjemy dzieło wielkiego artysty...

Nie można przystępować do czytania Mayes z głową obciążoną naszymi codziennymi problemami, gdyż książki te nie mają mocy „wciągania”. Tu trzeba się zrelaksować i nastawić na doznania inne, niż galopująca akcja czy romanse. Ja nie czytam Mayes inaczej, niż w upalne popołudnia, na trawie, przy akompaniamencie śpiewu ptaków i cykania świerszczy.

Styl pisarstwa Mayes, może ciut egzaltowany, czy momentami patetyczny, oscyluje gdzieś między poezją, a prozą. Niczym poetka autorka potrafi bowiem opisać byle drobiazg: jakiś zagubiony listek, dzieci biegnące do szkoły, bukiet kwiatów położony na nagrobku... Do wszystkiego potrafi „dorobić” jakąś historię. I z takich historii ułożona jest właśnie kolejna książka Mayes: Codzienność w Toskanii. To kronika kolejnych lat pobytu w Cortonie, kiedy pisarka wraz z mężem na dobre zadomowiła się w Italii. Nadal czerpie radość z każdego promyka toskańskiego słońca, z każdego pomidora przerobionego na pappa al pomodoro, z biesiad z sąsiadami i przyjaciółmi oraz ze zwiedzania okolic. Fakt, że ta książka jest trochę o niczym... znacznie bardziej, niż poprzednie książki (Pod słońcem Toskanii i La bella Toskania). O codzienności po prostu: autorka pieli sobie ogródek, odwiedza cortoński cmentarz, zadumawszy się nad tymi, którzy już odeszli, jeździ to tu to tam, po okolicznych wsiach i miasteczkach. Rzeczywiście wydaje się, że autorce zaczynają wyczerpywać się wątki.. Ale nikt nie potrafi tak pisać o niczym, jak właśnie Frances Mayes. Ja cenię sobie te toskańskie opowieści: bo nie są prostą rozrywką, jak wiele innych książek, bo przeciętnemu czytelnikowi wieje z nich nudą, a dla mnie to kwintesencja dolce far niente.

Frances Mayes, Codzienność w Toskanii, Wyd. Prószyński i s-ka, 2010

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później