Instrumentalistka
Oto historia Anny Marii della Pietà – utalentowanej weneckiej instrumentalistki bez nazwiska, bez rodziny i bez majątku. Milczano o niej przez setki lat…
Anna Maria otrzymała swoje nazwisko - jak wiele innych dziewczynek - po weneckim przytułku dla sierot Ospedale della Pietà, w którym się wychowała. Przybytek ten prowadził także orkiestrę, w skład której wchodziły najbardziej utalentowane dziewczynki - figlie di coro. Orkiestra ta koncertowała przed najznamienitszymi mieszkańcami Wenecji. Bohaterka książki - postać autentyczna - była skrzypaczką, podziwianą solistką tej orkiestry, a potem także nauczycielką. Constable w powieści opisuje jej dzieciństwo i młodość, które upłynęło pod znakiem marzeń o zostaniu maestrą, a nauki Anna Maria pobierała pod znakiem Antonio Vivaldiego… Constable odsłania też niezbyt miłe fakty z życiorysu tego słynnego kompozytora, ukazując go jako człowieka kapryśnego i w gruncie rzeczy toksycznego, wykorzystującego swoją pozycję i dostęp do utalentowanych dziewczynek, by budować swoją karierę. To jest właśnie ten moment, kiedy czytelniczka zastanawia się ile, wynalazków czy dzieł, stworzonych przez kobiety zostało pominiętych i zapomnianych, tylko dlatego, że ich twórczynie były niewłaściwej płci, lub też ile z nich zostało przywłaszczonych przez mężczyzn.
Sam temat jest bardzo ciekawy, a historia warta poznania - przyznaję, że nie wiedziałam o tej instytucji i o figlie di coro. Jednak sposób, w jaki Constable napisała tę powieść jest bardzo przeciętny. Nie wydaje mi się dobrym pomysłem skoncentrowanie się na dzieciństwie i latach nastoletnich bohaterki, bo cóż takiego ciekawego można napisać o dzieciństwie sieroty w publicznym przytułku? Mamy tu głównie ćwiczenia na skrzypcach, pierwsze występy oraz opis surowego życia w klasztornych murach. Dziecięce marzenia i fantazje. To naturalne, że książka robi się ciekawsza, w miarę jak bohaterki dorastają, wkraczają w prawdziwe życie i poznają dorosłe problemy… Jak chociażby ambicja, chęć bycia najlepszą za wszelką cenę, a także bycie istotą drugiej kategorii w męskim świecie. Ale tu autorka postanawia zakończyć powieść, pokazawszy to, co chciała pokazać i postawiwszy ww. tezy. Nie zachwyciło mnie to. Nawet to, że Constable doprawia powieść motywem synestezji. Do tego - znowu - pisanie w trzeciej osobie czasu teraźniejszego, który to typ narracji zawsze stawia mi opór. Słabo przedstawione jest tło historyczne - realia XVIII-wiecznej Wenecji, i nie wiedzieć czemu doża jest tłumaczony jako gubernator.
Gatunek: powieść historyczna
Komentarze
Prześlij komentarz