Świat na sprzedaż

Globalizacja, globalizacja, w książce Rewolta została ona wskazana jako główny winowajca współczesnych światowych problemów. Ale czy zastanawialiście się, jak to właściwie się dzieje, że owe towary sobie tak podróżują po świecie? Kto się tym zajmuje i jak dokonywane są te transakcje? Nie są to bynajmniej państwa, ale traderzy, tworzący globalne firmy handlowe, obracające najcenniejszymi światowymi produktami: ropą naftową, węglem, zbożem, minerałami. O ich działalności mało kto wie, do niedawna była ona owiana tajemnicą, traderzy nie udzielali o sobie żadnych informacji. W ostatnim stuleciu napisano o niej zaledwie kilka książek - jak stwierdzają autorzy Świata na sprzedaż, dziennikarze serwisu Bloomberg. Ogromne pieniądze, jakie płyną z tego handlu sprawiają jednakże, iż branża ta jest taką szarą eminencją naszego świata.  

To traderzy są ową “niewidzialną ręką rynku”. Kierują się wyłącznie zyskiem, zasadą popytu i podaży. Nie obchodzi ich polityka, nie zważają na etykę i moralność, ekologię i kryzys klimatyczny, embarga i sankcje. Tylko pozornie nie ma to związku z polityką, bo przecież pieniądze to władza. Traderzy mogą skierować strumień pieniędzy tam, gdzie chcą; mogą ratować biedne państwa od bankructwa, ale też decydować o wyniku konfliktów, a zatem sterować losami ludzi i całych państw, a nawet zmieniać bieg historii. Jak widać władza tych ludzi jest ogromna, tym bardziej, że pozostaje poza prerogatywami rządów i de facto poza jakąkolwiek kontrolą. Jak to w ogóle jest możliwe, można się zastanawiać.

Ich zdolność dostarczania pieniędzy do kieszeni bogatych w ropę potentatów czyniła z nich potężnych sojuszników. Saddam zrozumiał to instynktownie (...). Tak samo było w Rosji, gdzie coraz potężniejszy Kreml potrzebował przyjaznych traderów, by zapewnić sobie sprzedaż ropy nawet w chwilach napięć politycznych.

Już z samych powyższych względów reportaż Javiera Blasa i Jacka Farchy jest wart przeczytania. Odsłania on kulisy międzynarodowego handlu, szokując tym, że tak naprawdę nie decydują o nas rządy, ani nawet te korporacje, które już dawno o to oskarżyliśmy, ale firmy takie, o których nikt, poza wtajemniczonymi, nie słyszał. Fakt, często jest to działalność obarczona wysokim ryzykiem. Traderzy nie obawiają się handlować z podejrzanymi państwami, dyktatorami, a pewnie nawet i terrorystami. Im trudniejszy kraj, tym więcej korzyści. Innymi słowy: kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Oni sami twierdzą, że nie robią nic, co by było niezgodne z prawem - choć nader często balansują na jego granicy - cienkim ostrzu noża. Bez wątpienia to zajęcie dla ludzi lubiących adrenalinę, jazdę bez trzymanki - nic dziwnego, że ta branża jest totalnie zdominowana przez mężczyzn.

Traderzy nie tylko sprzedają i kupują, ale także kształtują rynek. Autorzy opisują żonglowanie cenami, spekulacje, skomplikowane instrumenty finansowe, cykle w światowej gospodarce i oczywiście przekręty na grube miliony. Jest i o Rosji, i o Chinach, i o Afryce. Najwięcej miejsca autorzy poświęcają ropie naftowej, ze zrozumiałych względów. Reportaż zawiera sporo “twardych” danych, a autorzy nie bawią się w upiększanie swojego stylu, opisując zawiłości globalnego handlu i zależności występujące na światowych rynkach. Na pewno książka będzie łatwiejsza do “strawienia” dla osób interesującym się polityką/geopolityką lub finansami. Ale i ja nie miałam problemu z przyswojeniem tych informacji, gdyż wszystko to było - jak dla mnie - czytelnie wyjaśnione. Reportaż pękł w dwa dni. Tak naprawdę nieistotne jest zapamiętanie nazwisk czy nazw firm, ważniejsza jest wiedza na temat samego mechanizmu, bo bardzo dużo mówi nam to o tym, jak funkcjonuje współczesny świat.

Ocena tego wszystkiego należy do czytelnika, gdyż dziennikarze starają się pozostać wobec działalności traderów neutralni. Moje wnioski: oto garstka ludzi bawi się w bogów, podbijając ceny surowców, które są nam niezbędne do życia, wpływając na gospodarkę, przyczyniając się do niedoborów, inflacji i drożyzny. Poza tym chciwość stojąca za tą działalnością prowadzi do dzikiej eksploatacji surowców. Miałam wrażenie, że ci ludzie chcieliby przenicować naszą planetę na wylot, wycisnąć i sprzedać ostatnią kropelkę ropy, wody czy cennych minerałów. Idąc za zapachem pieniędzy wspierają  skorumpowanych polityków, kleptokratów, autokratów, a nawet zbrodnicze reżimy. Jak myślicie, kto kupował ropę od Iranu, sprzedawał ją RPA podtrzymując apartheidowskie władze, czy dzięki komu obecnie Putin nadal sprzedaje rosyjskie surowce naturalne?

Autorzy twierdzą jednak, że świat się budzi. Firmy te stały się zbyt wielkie, zbyt bogate, by dalej funkcjonować w cieniu, nie zwracając niczyjej uwagi - stały się więc ofiarami własnego sukcesu. Poza tym na świecie zachodzi szereg zmian, powodujących, że takie ich działanie jak kiedyś staje się coraz trudniejsze. Weźmy chociażby odchodzenie od paliw kopalnych, a przecież handel nimi stanowił gros dochodu traderów. Pod znakiem zapytania zresztą stoi sama globalizacja. Wygląda więc, że ta bonanza dobiega końca. 

Metryczka:
Gatunek: reportaż
Główny bohater: handel
Miejsce akcji: cały świat
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 464
Moja ocena: 6/6
 
Javier Blas, Jack Farchy, Świat na sprzedaż. Kulisy dziennikarskiego śledztwa w sprawie handlu zasobami Ziemi, Wydawnictwo Szczeliny, 2023

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później