Oto kolejna książka omawiająca współczesny kryzys demokracji. Według autora przejawia się on coraz wyższym poparciem dla wszelkiej maści autokratów. Tych nowych autokratów Naim nazywa autokratami 3P:

Autokraci 3P to przywódcy polityczni, którzy dochodzą do władzy w wyniku względnie demokratycznych wyborów, a potem likwidują mechanizmy kontroli władzy wykonawczej, wykorzystując do tego celu populizm, polaryzację i postprawdę.

Naim objaśnia na czym to polega i dlaczego tak się dzieje – pisze m.in. o politykach, których zwolennicy to bardziej fani czczący swojego idola (nowy kult jednostki), o dezinformacji, władzy biznesu, antypolityce i pandemii.  I nie jest to wcale marginalne zjawisko, nie dotyczy to tylko jakichś zapyziałych kraików, których nawet nie potrafimy umiejscowić na mapie, ale potęg takich, jak Stany Zjednoczone, Brazylia, Indie, czy Włochy. USA otwierają tę niechlubną listę, a o tym, jak popsuł ich demokrację Donald Trump dużo napisał Timothy Snyder, aczkolwiek procesy te toczyły się w Stanach na długo przed Trumpem. Wśród krajów omawianych przez Naima poczesne miejsce zajmuje też Polska, a gdy o naszym kraju piszą zagraniczni autorzy, znaczy się, że jest źle… Rządy PIS jednakowoż wpisują się perfekcyjnie w arsenał środków autokratów 3P, włącznie z tym, że bronią się oni rękami i nogami przed oddaniem władzy, co widać w ostatnich dniach czarno na białym (sentencja Orwella „Wiemy, że nikt nie sięga po władzę z zamiarem jej oddania” jest mottem tej książki). A przechodniość władzy jest wszak jedną z kluczowych cech demokracji…. Innym krajem z naszej części świata, w którym pleni się nowy autokratyzm są oczywiście Węgry, a Jarosław Kaczyński czerpie wzory z Victora Orbana. Niespodzianką natomiast była dla mnie analiza włoskiej polityki z ostatnich lat, czy też raczej antypolityki, o której – jak się okazuje nic nie wiedziałam, mimo, że Włochy jako kraj są przecież tak bliskie mojemu sercu. Antypolityka to rządy ludzi o poglądach dziwnych, niemądrych, czy nierealnych. Szkodliwych po prostu, bo psujących demokrację w sposób, z którego nie ma odwrotu.

Co nas więc czeka w przyszłości? Perspektywy nie są za różowe, ponieważ przyczyny kryzysu demokracji tkwią u podstaw naszego współczesnego świata – w galopujących zmianach, za którymi ludziom trudno nadążyć i które wywołują w nas poczucie zagrożenia. Tymczasem korporacje technologiczne tylko podkręcają tempo owego „nieuchronnego postępu”. Co zresztą łączy się z ich dążeniem do nominalnego przejęcia władzy – bo przecież praktyczną już sprawują, ze swoimi możliwościami wpływania na ludzkie masy i bezkarnością. I przecież to nowoczesne technologie dały kolejne, cudowne  narzędzia autokratom.

współczesne kraje autorytarne przejęły internet jako narzędzie kontroli, do czego, jak się okazuje, nadaje się on o wiele lepiej, niż liberalizacja
Współcześnie więc demokracja jest atakowana i „z góry” – przez media, które upośledzają nasze zdolności poznawcze, oraz „z dołu” przez ludzi przejmujących i utrzymujących się u władzy dzięki nieuczciwym praktykom, na które obywatele są stopniowo znieczulani.


Biorąc to wszystko pod uwagę, to, co się wydarzyło w Polsce w ostatnich tygodniach – rekord frekwencji wyborczej, a przede wszystkim to, że jednak nie wybraliśmy do władz jakichś oszołomów, zakrawa na prawdziwy cud i triumf starej, dobrej demokracji. W kraju, w którym ta demokracja w ostatnich latach była przecież regularnie podgryzana - przed wyborami nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, jak mem o polskiej demokracji, z arsenału Andrzej rysuje (dla The Economist). Tym bardziej, że Moises Naim zaznacza, że powrót do „normalności” po okresie rządów autokratów, czy antypolityki wcale nie jest oczywisty. Jest wręcz odwrotnie, gdyż znacznie częściej zdarza się, że kraj pogrąża się w coraz większym chaosie. To właśnie jest w tym najgorsze – że, jak twierdzi Naim – cykl antypolityki bardzo trudno jest przerwać. "Najlepszym" przykładem są tu kraje południowoamerykańskie.

Kiedy wiara w instytucje raz zostaje nadwyrężona, odbudowanie polityki konsensusu wymaga umiejętności, których najwyraźniej jeszcze nie odkryto. Miażdżąca pogarda dla instytucji i elit rozprzestrzenia się jak rak. Niestety kiedy już owa dynamika zaistnieje, najbardziej prawdopodobnym kolejnym etapem wydaje się kakistokracja, czyli rządy najgorszych, jakich społeczeństwo ma do zaoferowania.

Zemsta władzy Moisesa Naima to książka o niskim progu wejścia. Nie ma tutaj żadnego teoretyzowania, żadnych nudnych danych statystycznych, Naim operuje konkretnymi przykładami tego, co się dzieje w różnych krajach na całym świecie, podając przykłady działania tych mechanizmów, o których pisze. Język jest potoczysty, z kolokwializmami, a nawet humorystycznymi wstawkami, co sprawia, że książkę bardzo łatwo się przyswaja. Co tu dużo mówić, ja czytałam ją jak kryminał, z wypiekami na twarzy. Nie oznacza to, że zabrakło tu naukowych podwalin – wystarczy zajrzeć do obszernej bibliografii. Bardzo to pouczająca publikacja, bo otwiera oczy, dlatego polecam ją wszystkim, a zwłaszcza osobom, które nie interesują się polityką (nawet jeśli my się nią nie interesujemy, to ona interesuje się nami…). I jest to książka dużo lepsza, moim zdaniem, niż Spin dyktatorzy - także dlatego, że proponowane przez Naima sposoby "obrony" demokracji przed zakusami autokratów są dużo bardziej realne, a należy do nich m.in. weryfikacja sposobów głosowania, w tym zapobieganie manipulacji głosami przez podział okręgów wyborczych.

Tak na marginesie chciałam dodać, że autorytaryzm nie równa się prawicowe poglądy. Bo widzę, że są ludzie, którzy tego nie rozróżniają, zarzucając autorowi “lewicowe skrzywienie”. Otóż autorytaryzm to jest forma rządów, w której rządzących - mówiąc łopatologicznie - nie obchodzi dobro ludzi, ani też to, czego owi ludzie chcą, dlatego też są skupieni głównie na tym, by się utrzymać przy władzy. Nie ma to nic wspólnego z poglądami lewicowymi, czy prawicowymi, gdyż reżimy mogą być zarówno prawicowe, jak i lewicowe, jak np. na Kubie, czy w Wenezueli (o której autor sporo pisze), nie wspominając o Korei Północnej, czy Chinach. Nie jest również tak, że “być może ludzie właśnie takiego rządzącego chcą i dlatego go wybierają”. No nie, gdyż, jak już wspomniałam, w autokracji nie ma czegoś takiego, jak uczciwe wybory, gdzie ludzie mogą oddać głos na swojego faworyta. Jednak sam fakt, że niektórym ludziom kojarzy się, że jak autokrata to prawicowiec, sporo mówi za siebie…

Metryczka:
Gatunek: reportaż
Główny bohater: autokracje 3P
Miejsce akcji: cały świat
Czas akcji: współcześnie
Ilość stron: 464
Moja ocena: 6/6
 

Moises Naim, Zemsta władzy, Wydawnictwo Post Factum, 2022

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później