Jedna z moich ulubionych serii historycznych, część trzecia. Na drugą część naczekałam się 5 lat, dlatego zapowiedź trzeciej na początku ubiegłego roku, była dla mnie niejakim zaskoczeniem, ale bardzo miłym oczywiście. Jej bohaterem jest kolejny potomek rodu Narwojszów, Piotr Antoni, mieszkający ze swoją familią w Wilnie. Mamy połowę XVIII wieku, czasy w miarę spokojne pod rządami królów z rodu Sasów.  Ze wspomnień bohatera wynika, iż jego dzieciństwo było najeżone problemami i biedą, jednak jako człowiek w sile wieku Piotr jest poważanym mieszczaninem, ekonomem, żyjącym w dostatku i spokoju, szczęśliwym mężem i ojcem. Powiodło mu się najlepiej z całej szóstki rodzeństwa. Swój sukces na pewno zawdzięcza służbie panom Radziwiłłom i to właśnie przygody związane z tym magnackim rodem są kanwą tej powieści.

Trzecia część Silva rerum jest powieścią dosyć kameralną – obracamy się tu w środowisku rodziny Narwojszów, a także w kręgu rodu Radziwiłłów. Autorka ukazuje ich prywatne problemy, poznajemy ich życie rodzinne, dziwactwa, ekscesy i wybryki, które zakończyły się źle dla jednego z braci. Nie ma tu szerszej perspektywy, polityki, problemów Rzeczypospolitej Obojga Narodów targanej na pewno wewnętrznymi sporami szlacheckich rodzin i zbliżającej się z wolna ku rozpadowi. To obraz Polski dostatniej, znajdującej się w krótkim momencie pomiędzy dziejowymi zawieruchami. Podróże Piotra Antoniego do siedziby Radziwiłłów są raczej sposobnością, by ukazać mentalność panującą w XVIII wieku, także przemyślenia bohatera, mającego styczność z całym przekrojem społeczeństwa: od biednych mieszkańców Wilna, Żydów (grających dość dużą rolę w tej powieści), szlachtę, aż wreszcie tych najbogatszych, arystokrację rządzącą de facto Polską pod nieobecność króla rezydującego w Dreźnie. To dzięki Radziwiłłom poznaje nowe trendy i prądy rozwojowe: wszak dużymi krokami nadchodzi oświecenie. Inspirujące wydają się zwłaszcza kontakty z krajczym Marcinem Mikołajem, owym niesfornym członkiem rodu, którego pozostali bracia starają się utemperować. Fascynuje się on judaizmem i Kabałą, także alchemią, która przecież poprzedzała naukę, a jego poglądy są bardzo eklektyczne. Nie da się ukryć, że kontakt z nim zaburzył do tej pory spokojny i poukładany świat Narwojsza, zasiał w nim wiele wątpliwości, ale też w dalszej perspektywie pomógł uporać się z tymi rozterkami, które go ogarnęły. To swego rodzaju zderzenie dwóch światów: spokojnego, konserwatywnego mieszczanina z oryginałem wyprzedzającym swoje czasy. Na pewno rozszerzyło to horyzonty naszego Narwojsza – a to jest potrzebne wielu z nas.

Czy powieść jest mniej interesująca, albo mniej dynamiczna niż poprzednie części? Bo nie ma w niej wojen, epidemii, czy innych nieszczęść, a skupiona jest na osobistych problemach bohaterów? Chyba trochę tak, bo nie zachwyciła mnie tak, jak dwie poprzednie. Charakterystyczny strumień myśli, nadal jednak wciąga. Niby nie lubię takiego stylu pisania, a tu wydaje się on jak najbardziej na miejscu, pasujący i do czasów i do formy quasi-pamiętnika, z jaką mamy do czynienia. Ciekawe jest to, że wiele refleksji prezentowanych przez bohaterów dotyczących przecież XVIII wieku, tak naprawdę równie dobrze możemy przyłożyć do dzisiejszych czasów.


Metryczka:
Gatunek: powieść historyczna
Główny bohater: Piotr Najwojsz
Miejsce akcji: Litwa
Czas akcji: XVIII wiek
Ilość stron: 432
Moja ocena: 4,5/6

Kristina Sabaliauskaitė, Silva Rerum III, Wydawnictwo Literackie, 2021

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później