Ekstra rok z życia introwertyczki
Rozumiem potrzebę posiadania przyjaciół, a także chęć bycia bardziej otwartą na ludzi i doświadczenia, tyle że, powinniśmy to robić na własnych warunkach, a nie na warunkach innych ludzi. Udawanie kogoś innego nie uczyni nas szczęśliwszymi – wręcz przeciwnie. Tak samo zmuszanie się do pracy niezgodnej z naszymi predyspozycjami nie jest dobrą receptą na sukces. Kluczem jest samoakceptacja i to jej brak jest problemem Pan, a nie introwertyzm. Pewnie można złożyć to również na karb jej wieku oraz – jak by nie było płci – kobiety mają znacznie większe problemy z samooceną, niż mężczyźni. Znacznie częściej też myślą, że powinny dostosowywać się do innych, by zasłużyć na akceptację. Dziś to dostosowywanie oznacza m.in. bycie bardziej ekstrawertycznym, ponieważ żyjemy w hiperekstrawertycznym świecie, który nie rozumie introwertyzmu. Tego typu książki jak Ekstra rok tylko utrwalają ten pogląd, że z introwertykami jest coś „nie tak” i że powinni oni się zmienić, by wieść bardziej satysfakcjonujące życie. Zastanawialiście się kiedyś, czemu nikt nie proponuje podobnej zmiany ekstrawertykom? Dlaczego to zawsze introwertycy mają być bardziej ekstra-, a nigdy na odwrót? A może ekstrawertykom też przydałoby się trochę posiedzieć w ciszy i poczytać książkę? Czemu nikt im nie powie, żeby wreszcie przestali gadać i przeszkadzać ludziom dookoła?
Dlatego uważam, że pomysł autorki (mało oryginalny) był poroniony. Czy naprawdę każdemu do szczęścia potrzebny jest udział w stand-upie albo publiczne przemawianie (większość ludzi się tego boi, nie tylko introwertycy)? Że zabawne? – nie dla mnie. Jak śmianie się z Bridget Jones – czyli ze zdesperowanej i nieszczęśliwej osoby, która robi głupie rzeczy. Że dystans do siebie? A może nadmierne zaabsorbowanie sobą… Oczywiście Pan robi z siebie ciamajdę i bałaganiarę, a wszyscy inni wydają jej się ogarnięci, mądrzy i posiadający doskonałe życie. Really? I klasyka już: „wychodzenie z własnej strefy komfortu” odmieniane przez wszystkie przypadki. Niektóre wywody autorki były dla mnie naiwne, niektóre błędne, a rozdziały o stand-upie po prostu nudne. Podobały mi się te fragmenty, kiedy autorka przestaje się tak koncentrować na sobie i zwraca się bardziej, ku "zwykłemu życiu".
Być może Jessice Pan ten eksperyment w czymś pomógł, ale ta książka wyrządza introwertykom więcej szkody, niż pożytku. Wcale nie pomaga ich zrozumieć, gdyż – jak już wspomniałam – autorka tak naprawdę nie rozumie, czym jest introwertyzm i przekazuje te swoje błędne przekonania w świat. Nie, nieśmiałość nie jest synonimem introwertyzmu, tak samo jak małomówność nie oznacza, iż ktoś nie ma nic do powiedzenia. Introwertyzm to cecha osobowości, a fobia - zaburzenie lękowe. I tak, ekstrawertycy też doświadczają samotności. A ludzie są skomplikowani. Poważniejsze problemy, jak fobie czy depresja powinny być przedmiotem zainteresowania terapeuty, a nie leczone stand-upami. Poza tym społeczeństwo powinno się bardziej przyłożyć do akceptacji introwertyków, jako, że ekstrawertycy mają dziś lepiej już na starcie. Pozwolić im po prostu być sobą, bez etykietkowania i bez prób „naprawiania”.
Gatunek: nie wiem: autobiografia? poradnik? książka obyczajowa? - wszystkiego po trochu
, Ekstra rok z życia introwertyczki, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2022
Komentarze
Prześlij komentarz