Paweł Radziszewski potrafi opowiadać. Przenosimy się w tej książce to wioski położonej gdzieś na bagnach, nieopodal przeklętego lasu, zarośniętego kolczastymi chaszczami, tak, że tylko lisy mogły się w nim swobodnie poruszać. W lesie swoje obozowisko mają Cyganie, z którymi mieszkańcy wioski zdają się żyć w zgodzie i spokoju. Z pewnością ta wieś nie jest typowa, wydaje się odizolowana od świata, a akcja powieści zawieszona trochę ponad czasem i przestrzenią, choć z racji odniesień do historycznych wydarzeń możemy jednak ją umiejscowić w konkretnych epokach. Mamy tu nawiązanie do pańszczyźnianej historii Polski, przaśną, ludową polską wiarę, która modli się do „cudownego” obrazu, nie wiadomo skąd pochodzącego, walkę z nie dającą się ujarzmić przyrodą i biedę w tych wiejskich chałupach. Mamy również tę mniej sielską wiejską rzeczywistość, jaką jest pijaństwo i przemoc domowa. Tak naprawdę można w tej opowieści wyczytać wszystko to, o czym pisał np. Kacper Pobłocki w Chamstwie: pana poniżającego podległych mu chłopów i ich chęć ucieczki na jakieś tereny, gdzie będą wolni, nawet jeśli jest to jakieś bagno i chaszcze. Jest też obecny tradycyjny polski patriarchat, objawiający się ciężką ręką w stosunku do kobiet i dzieci. 

 

W Pomiędzy przeplatają się typowo ludzkie namiętności takie jak niespełniona miłość, tęsknota za czymś, czego się nie może mieć, chciwość, czy zawiść. Są tragedie, z którymi każdy musi się w pewnym momencie swojego życia zmierzyć, ale i też proza życia. Najbardziej poruszającym dla mnie obrazkiem był ten opisujący koegzystencję społeczności cygańskiej z wieśniakami i przedstawienie tej tak nielubianej przecież mniejszości w ciepłym świetle. Pomiędzy znajduje się na granicy realizmu magicznego, gdyż teoretycznie wszystko, co tu opisano jest możliwe, ale w praktyce przy lekturze mamy wrażenie, że to jednak baśń, wiejska gawęda. Zwłaszcza to chodzenie po chaszczach i bagnach. Przyznaję, że z początku mnie ta narracja nie porwała, gdyż autor zaczyna jakby „od końca”, a potem przenosimy się, ni z tego, ni z owego w czasie wstecz, do czasów chłopskich folwarków i pańszczyzny i poznajemy początek całej tej historii. Dopiero wtedy „zaskoczyło”. 

 

Widzę, że opowieści ze wspomnianymi wyżej motywami, przestawianiem naszych narodowych przywar i na wpół magicznym klimatem, stają się u nas coraz bardziej popularne: mamy przecież Jakuba Małeckiego, z ostatnio wydanych pozycji kłania się Kąkol, czy Dewocje, o których pisałam ostatnio. Pomiędzy podobała mi się najbardziej spośród wymienionych, gdyż styl autora nie jest udziwniony, nie epatuje „artystycznością”, nie ma pretensji do tego by być nazbyt ambitny, a stanowi dobrą rozrywkę. Jest właśnie taka „pomiędzy”. 

 

Metryczka:
Gatunek: beletrystyka
Główny bohater: Meliorant i jego rodzina
Miejsce akcji: gdzieś na polskiej wsi
Czas akcji: XIX - XX wiek
Ilość stron: 304
Moja ocena: 4,5/6

Paweł Radziszewski, Pomiędzy, Wydawnictwo Sine Qua Non, 2021

 

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później