Ta powieść reklamowana jest jako młodzieżowa wersja Opowieści podręcznej i faktycznie, coś w tym jest. Mamy tu do czynienia z podobnie opresyjnym wobec kobiet systemem, kiedy to zachowanie kobiet jest obwarowane całym systemem nakazów i zakazów oraz surowych kar (włącznie z karą śmierci). Kobietom przypisane są ściśle określone role żon i matek albo też – w przypadku tych, których nikt nie weźmie sobie za żonę - robotnic. Te, które śmią się sprzeciwić, albo jakoś podpadną oskarżane są o zdradę i bycie heretyczką. Niektóre z nich wyrzucane są poza nawias społeczności (dokładnie poza granice miasta, do lasu), gdzie aby przeżyć zajmują się – zwyczajowo – świadczeniem usług dla panów z miasta. Panów, którym wszystko wolno i którzy sprawują pieczę nad tym systemem. W wieku 16 lat wszystkie dziewczęta wysyłane są na rok do obozu poza miastem, aby pozbyć się rzekomej „magii”, która w nie wtedy wstępuje. Owa magia jest oczywiście niebezpieczna dla mężczyzn… To, co dzieje się w obozie jest tajemnicą, ale nie dzieje się tam nic dobrego, skoro rok w rok wraca tylko część dziewcząt, w dodatku w opłakanym stanie. 

 

Cały ten system i autokratyczna władza, sprowadzająca kobiety właściwie tylko do roli inkubatorów i służących dla mężczyzn jest bardzo blisko przeniesiony z Opowieści podręcznej. Pod tym względem Rok próby nie jest oryginalny, aczkolwiek autorka mimo wszystko zdołała opisać to tak, że powieść tchnie jakąś świeżością. Bohaterkami są tu młode dziewczęta, dopiero co wkraczające w narzucone im role, chociaż już zindoktrynowane i obciążone obserwacją życia swoich matek i sióstr (oraz współodpowiedzialnością za ich los). W części dotyczącej stricte przeżyć bohaterki podczas roku próby, książka kojarzyła mi się z kolei z Władcą much albo z Igrzyskami śmierci. Czytelnik zastanawia się, dlaczego dziewczęta pozostawione same sobie, wreszcie w zasadzie wolne, zachowują się wobec siebie tak, a nie inaczej, co prowadzi niepotrzebnie do wielu tragicznych sytuacji. Dlaczego hołdują najniższym instynktom? Czy nie mogłyby tego czasu spożytkować lepiej? Z pewnością jest to spowodowane socjalizacją i długotrwałym wmawianiem im, jakoby musiały się pozbyć owej magii, która jest elementem niepożądanym w społeczności. Oczywiście czytelnik domyśla się, że żadnej magii tu nie ma, a to, co jest nazywane magią, to po prostu kobiecość, jednak dla bohaterek to wcale nie jest takie oczywiste. Doszukują się w sobie magicznych umiejętności i z zapałem wyganiają je z siebie… Autorka świetnie pokazała, jak system trwa, samopodtrzymywany dzięki współudziałowi jego ofiar. Czyż zresztą nie stanowi to paraleli dla naszej rzeczywistości, w której same kobiety tkwią w okowach ról stworzonych im przez mężczyzn, nie próbując im się przeciwstawić, a jeszcze tłamsząc te jednostki, które jednak próbują się skarżyć, albo wyjść poza schemat? Zagadką w Roku próby do rozwiązania jest także to, co czai się w lasach wokół obozu i dlaczego tak wiele dziewcząt z roku próby nie powraca żywych… Ta zagadka zostaje częściowo rozwiązana, choć ja spodziewałam się czegoś bardziej demaskatorskiego wobec barbarzyńskiego postępowania mężczyzn w mieście.  Całą tę powieść można odczytywać jako niezłą analogię to tego, jak wygląda faktycznie nasz świat, z podwójnymi standardami dla obu płci i rozwiązaniami cały czas narzucanymi kobietom głównie przez mężczyzn, pragnących kontrolować naszą kobiecość. A my, kobiety, zamiast współpracować, to ze sobą walczymy i twierdzimy, że „żadnej dyskryminacji nie ma”. Rok próby, jako że jest skierowany przede wszystkim do młodszych czytelniczek, może pomóc uświadomić im sobie tę ważną prawdę. 

 

Metryczka:
Gatunek: fantastyka
Główny bohater: Tierney James
Miejsce akcji: hrabstwo Garner
Czas akcji: -
Ilość stron: 330

Moja ocena: 4,5/6


Kim Liggett, Rok próby, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2021

 

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później