Światło, którego nie widać
Doerr przygląda się tej dwójce, jak pod lupą. Rejestruje ich lęki i marzenia, najpierw dziecięcą naiwność świata, a potem smutne dorosłe zmęczenie i zniechęcenie, bo do dorośnięcia zmusiła ich przerażająca rzeczywistość. Motywem przewodnim jest wynalazczość: oboje fascynują się nauką i jej odkryciami, chcą chłonąć wiedzę – a nie siedzieć w piwnicy, czy strzelać do obcych ludzi. Czy zastanawialiście się kiedyś, ilu zdolnych ludzi, mogących przyczynić się do postępu, rozwoju naukowego czy rozwoju kultury – zginęło podczas dwóch wojen światowych? Nigdy się tego nie dowiemy, bowiem ich prace nigdy nie powstały. To jest jakże inny wojenny obraz. W czasie wojny nie ma jednak miejsca dla wrażliwców i marzycieli. Mimo to owe marzenia ratują bohaterów, sprawiają, że są w stanie wznieść się ponad ogólnie panujące zło, nie ulec mu – i to jest w tej powieści fantastyczne. Powieść jest też ilustracją powiedzenia o banalności zła. O tym, że zło dzieje się wtedy, kiedy dobrzy ludzie nie reagują i pozwalają na to. Jaką siłę jednak trzeba mieć, żeby nie ulec sile nacisku, żeby przeciwstawić się ogólnemu trendowi, nie wtopić się w tłum konformistów, którzy tylko wykonywali rozkazy. Na szczęście tacy ludzie zawsze istnieli i istnieć będą.
Jest tutaj też jeszcze jeden wątek, szczególnie mi bliski, bo dotyczący rabowania dzieł sztuki przez Niemców – trochę żałowałam, że nie był on bardziej rozwinięty. Skupia się on przede wszystkim na poszukiwaniu cennego klejnotu i to nawet nie z powodu jego materialnej wartości.
To nie jest łatwa powieść. Nie ma tu popularnych rozwiązań fabularnych, wartkiej akcji, czarno-białych postaci czy zbędnego sentymentalizmu. Już zresztą sam fakt, że protagonistami są bardzo młodzi ludzie, stojący dopiero u progu życia, jest mało typowy (nota bene niektórzy z tego powodu uważają, że jest to książka „dla młodzieży” – no nie wydaje mi się, by dzisiejsza młodzież była w stanie przebrnąć przez tę powieść i ją zrozumieć; wiek bohaterów niekoniecznie determinuje grupę wiekową, do jakiej skierowana jest książka). Tragizm wojny pokazany jest poprzez zmarnowane szanse oraz traumy, z których ludzie się już nigdy nie otrząsną, a nie poprzez wielkie bitwy i stosy trupów. Tego typu migawki są, owszem, ale wyłącznie w charakterze tła. Autor skupia się na detalach, licznych opisach, zarówno świata zewnętrznego, jak i introspekcji, jakich doświadczają bohaterowie. Wymaga to i od czytelnika wrażliwości oraz empatii. Takie wątki jak historia bretońskiego Saint Malo (na pewno warto byłoby umieścić je na szlaku literackich podróży) czy funkcjonowanie niemieckiej szkoły kadetów, wnoszą powiew świeżości w dość wyeksploatowany wojenny temat. Za najmocniejszy punkt książki uważam poruszające zakończenie, ciszę po burzy.
Gatunek: powieść historyczna
Moja ocena: 5/6
Anthony Doerr, Światło, którego nie widać, Wydawnictwo Czarna Owca, 2015
Komentarze
Prześlij komentarz