Zachłanny mózg
Spodziewałam się książki o mózgu, tymczasem Zachłanny mózg to w dużej mierze książka o globalnym ociepleniu. Sebastien Bohler pisze o zagrożeniu, do którego ludzie sami doprowadzili w przeciągu ostatniego stulecia, przez niepohamowaną konsumpcję, produkcję wielu niepotrzebnych dóbr i eksploatację Ziemi po to, by zaspokajać wszelakie ludzkie zachcianki. Wspomina tutaj m.in. o kwestii, z której niewiele osób zdaje sobie sprawę: ile energii i zasobów wymaga to, byśmy mogli sobie beztrosko surfować po internecie, robić zakupy na stronach internetowych, oglądać filmy z kotkami (albo porno), czy wreszcie wydobywać bitcoiny.
Dysponując coraz większą ilością technologii umożliwiających zaspokojenie potrzeb, nie potrafimy z nich korzystać z umiarem, i to niezależnie czy mają związek z produkcją żywności, pojazdów (…), z pornografią internetową, popularnością w mediach społecznościowych czy z uzależnieniem od stałego przepływu informacji. Wszystko to napędza stały wzrost gospodarczy (…)
- który rujnuje naszą
planetę. Ów
imperatyw ciągłego wzrostu doprowadził nas na skraj zagłady ekologicznej –
tymczasem ludzie ciągle zachowują się, jakby ten problem nie istniał…
wypierają, zaprzeczają, ośmieszają „ekooszołomów”, a nade wszystko dobrze się
bawią i konsumują, konsumują i konsumują… Autor wysnuwa mniej więcej takie same
wnioski, jak Naomi Klein: kapitalistyczna filozofia z jej liberalną gospodarką
to droga na manowce. Tylko pytanie, czy przypadkiem tak bardzo jej nie hołubimy
(w przeciwieństwie do innych, bardziej wstrzemięźliwych ideologii), gdyż jest
zgodna z naszymi naturalnymi skłonnościami. Posiadamy bowiem mózg, który działa
ciągle zgodnie z atawistycznymi potrzebami sprzed tysięcy lat, co niezbyt
przystaje do wyzwań, przed jakimi stanęliśmy w XXI wieku. Mózg dinozaura. Innymi
słowy: mamy przestarzałe oprogramowanie. To ono pcha nas do tego, by ciągle
chcieć więcej, mimo, iż obiektywnie rzecz biorąc owo „więcej” nie jest nam do
niczego potrzebne. Niepotrzebne nam są zapasy na zimę, albo najadanie się pod korek. A czyż nie jest atawistyczne to uczucie, że coś udało mi się
„upolować” – nawet jeśli nie jest to zwierzyna, a perfumy w atrakcyjnej cenie? To
właśnie w tym momencie nasz mózg wyzwala substancje, które wywołują uczucie
przyjemności, co sprawia naturalnie, że cały proces chcemy powtórzyć.
Ta książka podejmuje problem zmian klimatycznych i braku naszych działań w tej kwestii – od strony biologii, od strony funkcjonowania naszego mózgu. Autor wyjaśnia również dlaczego ludzie tak mało przejmują się tym, co będzie w przyszłości, nawet przyszłością swoich dzieci. To wszystko wina naszego gadziego mózgu, a ściśle rzecz biorąc jego części, która kontroluje podstawowe popędy, takie jak jedzenie, czy seks, a nad którą świadomość nie do końca panuje. Jest to również książka mocno w duchu Samolubnego genu – Bohler mocno hołduje teorii organizmów, które ponad wszystko dążą do wygrania z konkurentami i do przekazania swoich genów dalej, a tym samym zapewnić sobie przetrwanie. I to nie zważając na to, że może być to ze szkodą dla innych, a nawet czasem dla nich samych. Skuteczne strategie są wzmacniane, nieskuteczne eliminowane. W ten sposób wszyscy jesteśmy potomkami tych, którzy kiedyś wygrali w tym wyścigu i potrafili się najlepiej przystosować. I, szczerze mówiąc, konkluzje płynące z Zachłannego mózgu nie są zbyt optymistyczne. Autor nie oferuje czytelnikowi wiele nadziei. Człowiek osiągnął bardzo wiele na skali inteligencji, jednak w parze z inteligencją nie idzie świadomość tych działań. Na przykład: konstruujemy śmiercionośne narzędzie, bo możemy, ale nie zastanawiamy się, jakie będzie to miało konsekwencje. Rozmnażamy jakieś wirusy w probówce z ciekawości badawczej, a potem nagle coś wymyka się spod kontroli… Tworzymy SI, bo możemy... Podobnie rzecz ma się z eksploatacją planety. Poza tym rozwój nowoczesnych technologii powoduje, że te nasze pierwotne potrzeby mogą być zaspokajane bez najmniejszego wysiłku i w mgnieniu oka, a to sprawia, że ludzkość pragnie jeszcze więcej i jeszcze szybciej, uzależniając się od możliwości oferowanych przez nowoczesne technologie. Wszystko za jednym kliknięciem… Zresztą owe technologie na tej naszej słabości żerują, podsycając nasz głód akceptacji i informacji, naszą niecierpliwość, a także nasze wrodzone lenistwo. Jesteśmy coraz bardziej gnuśni, lecz wcale nie coraz mądrzejsi. A wszystko pod szczytnymi hasełkami o tym, iż możemy być kim tylko chcemy i robić co tylko nam się zamarzy. Autor ma tu wiele naprawdę trafnych spostrzeżeń:
Wymachiwanie chorągiewką indywidualnych swobód w obliczu gigantycznych wyzwań, przed jakimi stanęliśmy, nie przystaje do sytuacji. Jest anachronicznym orężem, podobnym w swej skuteczności do modlitwy XV- wiecznego mnicha o powstrzymanie dżumy.
Łopatologiczna i mocna, ale wiele wyjaśniająca lektura. Być może autor czyni swoje wyjaśnienia w zbyt uproszczony sposób, ale w ten sposób książka ta może dotrzeć do każdego (no, prawie). Jednak nie dla każdego te rzeczy są oczywiste, skoro gros ludzi postępuje tak, jak postępuje, kompletnie nie przejmując się ochroną naszych naturalnych zasobów i przyszłością naszych dzieci. Szkoda, że taka krótka i że urywa się tak nagle.
Gatunek: popularnonaukowa
Ilość stron: 256
Komentarze
Prześlij komentarz