Czarna owca medycyny

Psychiatria, jako dziedzina badająca coś tak ulotnego, jak świat naszych emocji i myśli, przez długi czas była właściwie terra incognita. Choroby psychicznej nie da zdiagnozować się tak, jak choroby serca, czy złamania. Nie można zbadać krwi i wykryć psychozy. Do XX wieku nie istniały żadne metody leczenia osób chorych psychicznie, a tym bardziej znalezienia przyczyny ich choroby, a ludzie ci najczęściej lądowali w zakładach i przytułkach dla obłąkanych, zasadnie owianych złą sławą. Wprawdzie postęp w medycynie sprawił, iż wynaleziono metody badania mózgu, takie jak tomografia komputerowa, czy rezonans magnetyczny, jednak ciągle umożliwiają one tylko fizyczne podejrzenie tego, co dzieje się w tym organie, a zatem czy nie istnieją tam jakieś zmiany chorobowe: guzy, wylewy, czy inne niepokojące odchylenia od normy. Obecnie możliwe jest również znalezienie przyczyn chorób psychicznych poprzez badanie genów, ale mimo to działanie naszego umysłu w dużej mierze pozostaje tajemnicą. To dlatego psychiatria przez długi czas nie była traktowana i szanowana na równi z innymi dziedzinami medycyny. Nie wspominając o tym, że wiele osób problemy na tle psychicznym traktuje jak jakiś wymysł, a nie rzeczywistą chorobę (przynajmniej do momentu, kiedy nie dotkną one ich samych, albo osób im bliskich). Tak naprawdę przecież do dnia dzisiejszego wiele osób uważa zwrócenie się do psychiatry za ujmę na honorze, bo przecież, kiedy czujemy się źle psychicznie, to powinniśmy się „jedynie wziąć w garść”. Po dziś dzień istnieją także ruchy antypsychiatryczne głoszące, że ta gałąź medycyny jest pseudonauką – a czy słyszeliście o czymś takim, jak ruch antykardiologiczny, albo antyortopedyczny?

 

Po prawdzie psychiatrzy – czy też osoby mieniące się psychiatrami – przyczyniły się w dużej mierze do takiego postrzegania swojego zawodu. Ich metody działania często były wyssane z palca, ocierały się o szarlatanerię i bardziej szkodziły, niż pomagały. Dość wspomnieć tysiące ludzi okaleczonych przez lobotomię. Również sławna psychoanaliza, która przecież tyle lat dominowała jako metoda leczenia osób z problemami psychicznymi (w szczególności w Stanach Zjednoczonych), została w tej chwili zdyskredytowana, jako nienaukowa, powstała wyłącznie w oparciu o przemyślenia i niczym nie poparte teorie Zygmunta Freuda. To Freud wszak niebezpiecznie rozszerzył definicję zaburzeń psychicznych, czyniąc z nich kontinuum, wedle którego osób całkowicie zdrowych nie ma. Istnieją tylko niezdiagnozowani, jak mawiają psychiatrzy i psycholodzy.  

 

O tym wszystkim przeczytacie w Czarnej owcy medycyny. Autor tej publikacji naświetla rozwój tej dziedziny od wieku XIX (wcześniej o psychiatrii nie możemy mówić), omawia kamienie milowe, jakie spowodowały, iż psychiatria posuwała się jednak do przodu, tłumaczy różnice pomiędzy podejściem biologicznym, a psychodynamicznym. Trzeba powiedzieć, że nie jest to książka najłatwiejsza do przyswojenia, gdyż autor operuje specjalistycznym żargonem, a tekst jest naszpikowany faktami. Nie ma ta pozycja nic wspólnego z łatwym i przyjemnym Co nas (nie) zabije z tej samej serii - to jest publikacja dla poważnie zainteresowanych tematem, a nie szukających  anegdotek, czy ciekawostek. Dość powiedzieć, iż we wspomnianym Co nas (nie) zabije autorka zamieściła cały rozdział o lobotomii, podczas gdy Lieberman kwituje tę kontrowersyjną metodę kilkoma akapitami. Nie znajdziemy też w Czarnej owcy opisów poszczególnych chorób, ich symptomów, czy zbyt wielu przykładów przypadków medycznych. Tym niemniej lektura ta dała mi wiele satysfakcji i pozwoliła uporządkować wiedzę dotyczącą psychiatrii, tego, czym ta nauka była kiedyś, a czym jest dziś. Lieberman zwraca uwagę na stygmatyzację osób z zaburzeniami psychicznymi, co nieraz powoduje, iż osoby te nie poddają się leczeniu – a dziś istnieją już metody mogące bardzo pomóc takim osobom. Myślę, że to najważniejsza konkluzja wynikająca z tej książki. 

 

Metryczka:
Gatunek: literatura popularnonaukowa
Główny bohater: psychiatria
Miejsce akcji: cały świat
Czas akcji: XIX-XXI wiek 
Ilość stron: 344
Moja ocena: 4,5/6

Jeffrey A. Lieberman, Czarna owca medycyny, Wyd. Poznańskie, 2020

 

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później