Demon i mroczna toń

Pierwsza książka Stuarta Turtona, osławione Siedem śmierci Evelyn Hardcastle nie podobała mi się. Ale jak ona mi się nie podobała, no tak bardzo, bardzo… Dlatego, kiedy w marcowych nowościach zobaczyłam kolejną pozycję tego autora, pomyślałam sobie, że o nie, na pewno nie dam się na to nabrać. A jednak dałam się namówić, głównie przez jedną znakomitą recenzję… 

 

Demon i mroczna toń to książka quasi historyczna, jej akcja rozgrywa się bowiem w XVII wieku na statku płynącym z Batawii do Amsterdamu. Statku, który oprócz przypraw i kilku prominentnych osób, wiezie również tajemniczy ładunek oraz potencjalnego demona… Którego działanie zaczyna objawiać się niedługo po wypłynięciu w rejs i zagraża wszystkim podróżującym osobom. Czy to sam diabeł, kuszący do złego i tradycyjnie obiecujący spełnienie życzeń za jedną przysługę? Kilka osób próbuje mu się przeciwstawić i podejmuje się śledztwa, mającego wyjaśnić zagadkę dziwnych zjawisk zachodzących na pokładzie. 

 

Trudno tę powieść zaklasyfikować, do czego zresztą odnosi się autor w posłowiu. Historyczno-marynistyczny kryminał z elementami nadprzyrodzonymi? Turton przyznaje, w dosyć bezczelnym tonie zresztą, że jego intencją nie było stworzenie powieści historycznej, skąd próżno szukać tu dokładnego odwzorowania tamtych czasów. Wydało mi się to dziwne, bo w takim układzie po co umieszczać akcję w XVII wieku? Jednak w trakcie lektury nie odczuwałam w ogóle braków z tym związanych, gdyż moja uwaga skupiła się na dynamicznej akcji z ciekawym motywem demonologicznym. Wiara w duchy, demony, polowanie na czarownice odgrywają w tej powieści kluczową rolę, a autor umiejętnie stwarza niesamowity nastrój grozy, panującej na statku. W pierwszej połowie XVII wieku, wieku jeszcze sprzed epoki racjonalizmu i oświecenia, tego typu myślenie było jak najbardziej możliwe*. Oprócz tego wyraźnie w tej narracji widać inspirację przygodami Sherlocka Holmesa, gdyż jednym z pasażerów jest wybitny ówczesny detektyw, Samuel Pipps wraz ze swoim asystentem. Sposób myślenia i łączenia faktów przez Pippsa wybitnie przypomina modus operandi Sherlocka, choć summa summarum nie Pipps gra główne skrzypce w tej powieści. 

 

Przyznaję, że od początku podejrzewałam z czym wiąże się zagadka i co jest przyczyną dziejących się na pokładzie statku rzeczy, jednak rozwiązanie tej intrygi (i stopień jej skomplikowania) mimo wszystko mnie zaskoczyło. Autor w końcówce wprowadził element, który wywrócił o 180 stopni to, co znamy z klasycznych kryminałów. Na pewno jest to powieść w swojej konstrukcji klasyczna, zwłaszcza w porównaniu z Siedem śmierci, które były dla mnie zbyt przekombinowane. Muszę już w tym miejscu ujawnić, że powieść bardzo mi się podobała – autor bardzo klarownie opisuje wydarzenia, przedstawia postaci tego dramatu (które są liczne, a jednocześnie nie mylą się one ze sobą) oraz pokazuje emocje nimi targające, często sprzeczne. Nienawiść przeplata się z podziwem i miłością, a uczucia oczywiście zaciemniają obraz sytuacji i utrudniają rozwiązanie tajemnicy. Zadziwia, że wiodącymi bohaterkami są tu w dużej mierze kobiety – inteligentne, ale również ponad miarę odważne i niezależne, lub walczące o swoją niezależność w czasach, gdy płeć piękna była praktycznie całkowicie uzależniona od mężczyzn. I to jest może właśnie takie przekroczenie realiów historycznych. Natomiast wbrew też temu, co pisze w posłowiu pisarz, nie zabrakło wcale w Demonie detali związanych z żeglugą. 

 

Bardzo się cieszę, że skusiłam się na Demona i mroczną toń – ta powieść dostarczyła mi znakomitej rozrywki na kilka wieczorów, bo też wieczorami najlepiej czyta się tego rodzaju książki z elementami grozy. Czytało mi się doskonale, płynnie i w zasadzie nie mam tu do czego się przyczepić. Jestem ciekawa, czy kolejna powieść Turtona będzie kontynuacją Demona

 

Metryczka:
Gatunek: kryminał historyczny
Główny bohater: Arent Hayes
Miejsce akcji: pokład statku 
Czas akcji: XVII wiek
Ilość stron: 522

Moja ocena: 5/6



Stuart Turton, Demon i mroczna toń, Wydawnictwo Albatros, 2021

 

* Żeby było ciekawiej, równolegle czytałam też reportaż W co wierzą Polacy, o „wróżkach, jasnowidzach i tak dalej”, jak określa go jego autor – rozgrywający się jak najbardziej współcześnie, w czasach rzekomo nauki i rozumu.

Komentarze

  1. Autora nie kojarzę, ale książę pozyskam. Wciągająca i detaliczna recenzja. Wbija w fotel.

    Mój Blog: korkbutik.se

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później