Dallas' 63
Co robicie, kiedy kompletnie nie macie weny, by napisać o jakiejś książce? Może byłoby inaczej, gdyby to była pierwsza książka z motywem podróży w czasie, z jaką mam do czynienia. Ale nie jest. Motyw jest cokolwiek wtórny. Za każdym razem pojawia się pytanie: co byś zrobił, gdybyś mógł cofnąć się w czasie; co byś naprawił i jak bardzo zmieni to "przyszłość". Są to też pytania, nurtujące bohatera Dallas'63. Jacka Eppinga vel George'a Ambrose'a, nauczyciela, pewnego dnia dowiadującego się, że w malutkim barze jego przyjaciela Ala, istnieje coś takiego, jak drzwi do przeszłości. Tunel czasowy, królicza nora. Można nią przejść i znaleźć się w 1958 roku, zawsze w tym samym miejscu i czasie. Al podróżował w ten sposób wiele razy. Jednak przeszłości nie zmienił - zabrakło mu sił, pomysłowości, czasu też... jest schorowanym starym człowiekiem. Jego ideą fix jest zapobieżenie zamachowi na Jacka Kennedy'ego: w tym celu trzeba by spędzić w przeszłości 5 lat... Pięć lat, w trakcie których wiele może się zdarzyć. Można na przykład znaleźć miłość swojego życia. Jack, jako że jest człowiekiem w kwiecie wieku podejmuje się wyzwania postawionego mu przez Ala - i nie tylko, bowiem ma również własną misję uratowania pewnej rodziny. Krok po kroku realizuje swój plan, ukrywając się pod zmienioną tożsamością, a przy okazji walcząc z oporem, jakim stawia mu przeszłość - bo ona nie chce dawać się zmieniać. A im poważniejsza zmiana, tym większy opór, tym większe niebezpieczeństwo czyhające na bohatera. Bo jakie będą tego konsekwencje? Jaki świat zastanie Epping po "powrocie do przyszłości", jeśli uda mu się zrealizować swoje zamierzenia?
Czemu akurat lata 60-te i Kennedy? Zabójstwo Kennedy'ego było potężną traumą dla Amerykanów. Jego postać zapewne została wyidealizowana po zamachu - wszak nie wszyscy na Kennedy'ego głosowali, było wiele osób nie popierających go (co pokazuje King), jednak zamach zjednoczył Amerykanów; Kennedy stał się bohaterem narodowym, na takiej samej zasadzie jak nasz prezydent Kaczyński. Nic dziwnego, że pewnie wiele osób zastanawia się, "co by było gdyby". Jak potoczyłyby się losy Stanów Zjednoczonych i świata, gdyby Kennedy nie został zamordowany? Ale równie dobrze przecież Amerykanie mogliby nie wybrać Kennedy'ego na drugą kadencję i wyszłoby na to samo. Wyidealizowane są chyba też tamte czasy. King przywołuje obrazy segregacji rasowej, małomiasteczkowej hipokryzji, dyskryminacji kobiet (znęcanie się nad żonami to jeden z wiodących motywów powieści poza tym politycznym), wszechobecnego dymu papierosowego, a także rzecz jasna braku takich współczesnych udogodnień jak komórki, czy zaawansowana medycyna. Nikt nie przejmował się ekologią, za to nad światem wisiała groźba wojny nuklearnej. Do pozytywów można zaliczyć chyba tylko to, że życie było o wiele tańsze (przynajmniej w USA).
Po przeczytaniu pierwszych 100 stron tego opasłego tomiska, stwierdziłam, że powieść w ogóle do mnie nie przemawia. Nie podobał mi się smętny, małomiasteczkowy (i typowo amerykański) klimat, jaki kreuje King i nie rozumiałam reguł rządzących owymi podróżami w czasie. Było nudnawo. W takiej sytuacji czy jest sens dalej się męczyć (zwłaszcza kiedy się ma w perspektywie kolejnych 700 stron)? Ano nie. Chciałam dać sobie spokój. Ale zerknęłam na opinie innych czytelników, w tym osób, których zdanie szanuję - wszystkie rozpływające się w zachwytach. To podobno jedna z najlepszych powieści Kinga. Zacisnęłam więc zęby i czytałam dalej. Tylko że dalej wcale nie było lepiej. Nudziła mnie ta powieść. I nie mogłam się nadziwić, że powieść Stephena Kinga może nudzić... Stawiała mi ona opór, podobnie jak bohaterowi stawia opór przeszłość, gdy ten próbuje ją zmieniać. Jak dla mnie King jest tu zbyt drobiazgowy: długi czas nie dzieje się nic szczególnie ciekawego, autor skupia się na opisywaniu zmagań bohatera z rzeczywistością przełomu lat 50-tych i 60-tych. Lub też na jego planach dotyczących Lee Oswalda - też zbyt drobiazgowo opisanych. Okropnie nużyły mnie opisy pracy Eppinga w szkole, zwłaszcza zaś wystawiania szkolnych przedstawień. Tym co jednak najbardziej mi przeszkadzało było mnożenie nazw własnych, nic mi nie mówiących, a pojawiających się w co drugim zdaniu. Nazwy amerykańskich produktów i marek typowych dla tamtych czasów, marki samochodów, nazwy drużyn sportowych, sklepów, nawet ulice miast - to był dla mnie jakiś szyfr, z którego nic nie rozumiałam. Pojawiające się gdzieniegdzie kingowskie "perełki" nie równoważyły mi nudy, zresztą było ich mało.
Z książki przebija pewien fatalizm: rzeczywistość jaką znamy, jest najlepszą z możliwych, tak musi być, wszelkie zmiany byłyby tylko zmianami na gorsze. Nie wierzę w to - myślę, że świat mógłby być o wiele lepszy, gdyby pewne rzeczy się nie wydarzyły (weźmy np. II wojnę światową). Szczerze mówiąc to wizja Stephena Kinga jest dla mnie mało przekonująca i dowodząca raczej tego, że zabójstwo prezydenta nie miało większego znaczenia, bo tak czy siak potem zdarzyło się wiele złych rzeczy. Na plus mogę zaliczyć wątek obyczajowy: pięknie opisanej miłości, miłości bezinteresownej, a nawet ponadczasowej. I to miłości z perspektywy mężczyzny, co zaczynam uważać za prawdziwą rzadkość. Być może taka miłość zdarza się tylko w książkach. King nie przesadza również z politykowaniem - wątek Oswalda jest wątkiem równoległym do wątku obyczajowego. Dallas'63 to przede wszystkim obraz Ameryki początku lat 60-tych, bardziej niż książka sensacyjna, czy sf.
Z książki przebija pewien fatalizm: rzeczywistość jaką znamy, jest najlepszą z możliwych, tak musi być, wszelkie zmiany byłyby tylko zmianami na gorsze. Nie wierzę w to - myślę, że świat mógłby być o wiele lepszy, gdyby pewne rzeczy się nie wydarzyły (weźmy np. II wojnę światową). Szczerze mówiąc to wizja Stephena Kinga jest dla mnie mało przekonująca i dowodząca raczej tego, że zabójstwo prezydenta nie miało większego znaczenia, bo tak czy siak potem zdarzyło się wiele złych rzeczy. Na plus mogę zaliczyć wątek obyczajowy: pięknie opisanej miłości, miłości bezinteresownej, a nawet ponadczasowej. I to miłości z perspektywy mężczyzny, co zaczynam uważać za prawdziwą rzadkość. Być może taka miłość zdarza się tylko w książkach. King nie przesadza również z politykowaniem - wątek Oswalda jest wątkiem równoległym do wątku obyczajowego. Dallas'63 to przede wszystkim obraz Ameryki początku lat 60-tych, bardziej niż książka sensacyjna, czy sf.
Lektura Dallas'63 naprawdę szła mi bardzo ciężko, męczyłam się z nią i męczyłam, wciągnęłam się dopiero w końcówce. Obiektywnie rzecz biorąc to dobra książka, klimatyczna, z dobrze oddanymi realiami amerykańskimi, ale na mnie wrażenia nie wywarła.
A na podstawie książki obecnie kręcony jest miniserial
Stephen King, Dallas'63, Wyd. Prószyński i s-ka, 2011
Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam opasłe tomiska oraz Grunt to okładka
A na podstawie książki obecnie kręcony jest miniserial
Metryczka:
Gatunek: powieść fantastyczna
Główny bohater: Jack EppingGatunek: powieść fantastyczna
Miejsce akcji: Stany Zjednoczone
Czas akcji: lata 50/60 te XX wieku
Ilość stron: 864
Moja ocena: 4/6
Ilość stron: 864
Moja ocena: 4/6
Stephen King, Dallas'63, Wyd. Prószyński i s-ka, 2011
Książka bierze udział w wyzwaniu Czytam opasłe tomiska oraz Grunt to okładka
Moja ukochana książka Kinga - a czytałam dwie!
OdpowiedzUsuńDla mnie była rewelacyjna - choć przyznaję, że początkowo ciężko się wgryźć.:)
OdpowiedzUsuńSkoro czytanie tej powieści idzie ciężko, to na pewno sobie odpuszczę. Na razie mam za sobą jedynie "Buick 8" Kinga, który okazał się tragiczną lekturą, zatem kolejny raz sięgając po tego autora, mam zamiar zabrać się za powieść zdecydowanie bardziej porywającą.
OdpowiedzUsuń