W zeszłym tygodniu Empik ogłosił swoją listę
„100 książek, które trzeba przeczytać”. Lista układana była przez następujące grono dziennikarzy i pisarzy: Sylwia Chutnik, Anna Dziewit-Meller,
Małgorzata Halber, Karolina Korwin Piotrowska, Katarzyna Montgomery,
Katarzyna Tubylewicz, Magdalena Żakowska, Piotr Bratkowski, Mariusz
Cieślik, Remigiusz Grzela, Michał Rusinek, Janusz Leon Wiśniewski oraz
Jakub Żulczyk. Już przed ogłoszeniem tej listy pojawiały się wśród czytelników wątpliwości, na ile lista ta będzie miarodajna, a na ile odpowiadać będzie asortymentowi Empiku... Widać jednak, że jury poszło w literaturę ambitną. Kiedy zapoznałam się z tą listą, stwierdziłam ze zdumieniem, że o niektórych z tych książek nawet nie słyszałam (głównie polskich autorów), a uważam się za osobę oczytaną... Nie mam oczywiście nic przeciwko ambitnej literaturze, tylko że sygnowanie tej akcji hasłem "zachęcania do czytania" jest znowu jak trafienie kulą w płot. Kogo z osób nieczytających, zachęci do czytania lektura Borgesa, czy Tomasza Manna? Czy tzw. przeciętny czytelnik, sięgający po jedną książkę w roku czyli Greya lub jakiś kryminał przebrnie przez Mirona Białoszewskiego? Aż dziwne, że na tej liście nie ma Ulissesa, albo Gry w klasy Cortazara. Nie zmieściła się też Jane Austen czy większość sztuk Szekspira... To znowu akcja skierowana do osób, które czytają i które są w czytaniu zaprawione na tyle, że mogą się mierzyć nie tylko z klasyką, ale i dziełami naprawdę wymagającymi. Jak dla mnie jest to dowód na to, że jury starało się za wszelką cenę być oryginalnym, by nie rzec snobistycznym, zaprezentować głównie siebie, a kwestię tego, czy ta lista faktycznie spełni swój cel (ba, a nawet czy ktokolwiek z tej listy będzie korzystać) uznało za nieistotną. Jak zwykle w Polsce: są krytycy i znawcy, i są szare masy, a pomiędzy nimi jest przepaść. To ja podziękuję. Poza tym generalnie jestem przeciwniczką wszelkiego tego typu list, a zwłaszcza bezkrytycznego trzymania się ich, odhaczania pozycji na siłę. Jak płachta na byka działają na mnie słowa typu "musisz", "powinieneś", "trzeba" w zestawieniu z jakąś czynnością, którą co do zasady wykonujemy dobrowolnie. Rozumiem, że dla osób początkujących, nie obeznanych w temacie listy mogą być one podpowiedzią, ale właśnie dlatego że osoby te są początkujące, nie powinny na pierwszy ogień brać się chyba za Prousta albo Virginię Woolf? Przecież pomiędzy literaturą wysoką, a tzw.
chłamem jest morze fajnych, ciekawych książek, w tym współczesnych, niekoniecznie ciężkiej klasyki i
lektur szkolnych. Może lepiej zacząć od klasyki lżejszego kalibru, takiej np. jak proponuje Lista BBC? Po drugie każda taka lista jest mniej lub bardziej subiektywna - wspomniana już lista BBC jest w miarę uniwersalna, ale przecież są na niej prawie wyłącznie lektury z kręgu literatury anglosaskiej. Pewnie Francuz, Rosjanin, czy Japończyk ułożyłby ją zupełnie inaczej... Wreszcie każdy z nas jest inny, interesuje go co innego, ma prawo do innego
odbioru świata, więc nawet największe klasyki, najbardziej uznane
dzieła nie muszą podobać się wszystkim. Dlatego każdy powinien czytać to, co na co ma ochotę, a nie męczyć się z jakimiś "dziełami", bo jakiś znawca się wypowiedział i trzeba je "odhaczyć".
I tu chciałabym przejść do drugiej listy, której idea podoba mi się znacznie bardziej. Mianowicie chodzi mi o książki "czytane" i polecane przez Marka Zuckerberga. Pisałam już kiedyś o tej inicjatywie (niestety mało osób na to zwróciło uwagę) - dziś mamy już listę lektur omówionych w ciągu pierwszych sześciu miesięcy trwania tej akcji. Widać, że są to ciekawe współczesne pozycje z dziedziny psychologii, socjologii, biznesu, historii, m.in:
- The End of Power - Moises Naim - książka rozważa zmiany, jakie zaszły w kwestii "bycia u władzy": kiedyś dzierżonej przez królów i autokratów, dziś przechodząca w ręce firm, korporacji, a także z rąk mężczyzn w ręce kobiet;
- The Better Angels of Our Nature - Steve Pinker - książka znanego psychologa, poświęcona przemocy i pokazująca, że ludzkość w istocie staje się coraz mniej agresywna;
- Gang Leader of A Day - Sudhir Venkatesh - autor opisuje jak jako młody socjolog wniknął w struktury gangu narkotykowego;
- On Immunity: An Inoculation - Eula Biss - autorka eksploruje temat odporności i szczepień, w tym szczepień dzieci;
- Creativity Inc. - Ed Catmull i Amy Wallace - Catmull był wraz z Jobsem jednym z założycieli Pixara; dziś stoi na czele Pixar Animation Studios i Disney Animation Studios - oto dzieli się swoimi doświadczeniami i wiedzą;
- Struktura rewolucji naukowych Thomasa Kuhna - książka należąca już dziś do klasyki w dziedzinie humanistyki;
- Rational Ritual - Michael Chwe - książka poświęcona rytuałom, jakie kultywujemy w naszej kulturze;
- Dealing with China - Henry M. Paulson - cóż, każdy przedsiębiorca i konsument w dzisiejszych czasach zastanawia się chyba, jak sobie poradzić z Chinami...
- Orwell's Revenge: The 1984 Palimpsest - Peter Huber - na ile Orwell miał rację, a na ile dzisiejszy świat różni się od tego, co opisał?
- The New Jim Crow: Mass Incarceration in The Age of Colorblindness - Michelle Alexander - autorka udowadnia, że w dzisiejszych czasach rasizm nadal nie zniknął
- Sapiens: A Brief History of Humankind - Yuval Harari - dzieło poświęcone historii ludzkości, którego główną tezą jest założenie, że ludzkość dominuje dzięki swojej zdolności do współpracy.
Niestety większość tych książek nie ma jeszcze polskiego wydania - zatem czekam na tłumaczenia.
A tu mamy listę książek polecanych młodemu czytelnikowi przez Ernesta Hemingway'a:
Hemingway, jak widać, bardzo cenił rosyjskich pisarzy :). Zaś lista empiku... ciekawsze rzeczy są na liście tworzonej przez czytelników.
OdpowiedzUsuńFakt, ale nie wiem też za bardzo, czy to są faktycznie rzeczy dla młodego czytelnika...? Bo jednak kurczę, "Bracia Karamazow" są koszmarnie trudni w odbiorze jako całość, "Wojna i pokój" zresztą też (sama z nimi walczę do dzisiaj, po kawałku). Może nie jestem odpowiednim odbiorcą takiej listy, ale może to po prostu było tak, że zapytano Hemingwaya, a on napisał, co uważa za cenne, a że dla młodego czytelnika -- to uznał, że warto, żeby ten młody przeczytał cokolwiek, co by było dobre? Trochę trąci listą empikową w takim wydaniu jednak ;).
UsuńNie jestem może jakoś szczególnie przeciwna listom książek, które "trzeba" przeczytać, bo czasami można odkryć na niej jakieś nieznane perełki. Tak było w moim przypadku z listą BBC, dzięki której poznałam genialną "Opowieść podręcznej". Lista Empiku nieszczególnie mi się podoba, faktycznie "brakuje" na niej jeszcze tylko "Ulissesa" i "Gry w klasy" :/
OdpowiedzUsuńJak tylko zobaczyłam tę listę, pomyślałam dokładnie to co Ty - to jest lista dla osób, które czytają i którym ważne lektury umknęły. Borges, Simone de Beauvoir, Woolf? Studenci anglistyki ledwo przez Woolf brną w znakomitej większości wypadków... Sama brnęłam na studiach, dopóki nie pokochałam. W znakomitej większości to są pozycje dla ludzi "wyrobionych" literacko... I jak kazać Pani Jadzi czytać Foucault (?!?) to już w życiu po żadną książkę nie sięgnie. No i kolejna inicjatywa "promująca czytelnictwo" trafiła gdzieś koło płota. Szkoda.
OdpowiedzUsuńTam Foucaulta jest chyba tylko historia szaleństwa, to się da myślę czytać jako zbiór przerażających anegdot -- ale tak mi się przypomniało, bo swego czasu w mojej bibliotece szkolnej jedna z naszych pań sprzątających zaczytywała się w "Życiu seksualnym dzikich" Malinowskiego, więc myślę, że to możliwe, że szaleństwo Foucaulta mogłoby się jednak spodobać ;).
UsuńNie wiem, nie czytałam. Ale może Foucault faktycznie zalega w magazynach Empiku? ;)
UsuńAle czy ta lista była tworzona z zamiarem upowszechniania czytelnictwa wśród nieczytających? Może ona jest skierowana do osób, które jednak coś czytają i chciałyby spróbować literatury ambitniejszej. Ja też mam krytyczny stosunek do "trzeba" jeśli już robić listę, to może lepiej byłoby napisać o książkach, które warto przeczytać, ale to mało medialne jest. Z drugiej strony to jest taki spis klasyków, jakaś próba utworzenia kanonu, do którego ci oczytani się odwołują, przynajmniej w odczuciu osób uczestniczących w tym przedsięwzięciu. Coś polecają, coś uważają za wartościowe. Fakt, że pewnie u każdego w miarę oczytanego człowieka taka lista wyglądałaby inaczej, ale to już szerszy problem tworzenia kanonu w obliczu obfitości pozycji. Natomiast nie rozumiem zarzutu, że pani Jadzia nie ogarnie lektur na takim poziomie. Może nie dla pani Jadzi ta lista była tworzona. W końcu czytający ludzie też istnieją i może ktoś postanowił (mniej lub bardziej sensownie) przeprowadzić akcję dla nich. Dla tych, których ambicje wychodzą daleko poza Greya, ale nie mają pewności, od czego zacząć. Pomyślmy o takich licealistach, nie każdy ma w domu pokaźną bibliotekę i znających się na rzeczy rodziców.
OdpowiedzUsuńTo, że ta lista ma "przede wszystkim zachęcać do czytania" to słowa Sylwii Chutnik. Domniemywam, że czytających nie trzeba do czytania zachęcać - chyba, że tych konkretnych pozycji. Licealistów nie mających wzorów czytelniczych w rodzinie też raczej ta lista nie zachwyci. Piszesz, że "czytający ludzie też istnieją i może ktoś postanowił (mniej lub bardziej sensownie) przeprowadzić akcję dla nich" - ależ przecież wszystkie akcje czytelnicze są u nas prowadzone z punktu widzenia i dla czytających (o czym też niedawno pisałam), bo sposób, w jaki jest to robione, na pewno nie trafia do nieczytających. I uważam, że przy takim poziomie czytelnictwa, jaki jest w Polsce, to wszelkie akcje powinny być właśnie skierowane do nieczytającego ogółu, a nie z zamysłem robienia z osób czytających jakiejś snobistycznej niszy, jak to się powoli zaczyna dziać.
UsuńW sumie przydałaby się taka lista, jak miał Steve Rogers w drugiej części "Kapitana Ameryki": rzeczy, które dobrze znać, żeby rozumieć rzeczywistość, a nie tylko odwołania literackie ;).
OdpowiedzUsuńO liście Zuckerberga faktycznie nie słyszałam, ale... No nie wiem, czy Kuhn zachęciłby kogoś do czytania. Nie jest to najprościej i najbardziej wciągająco napisana książka świata, moim zdaniem. Więc też nie wiem, czy do końca taka lista spełnia zadanie "zachęcenia do czytania". Pokazuje ciekawe elementy rzeczywistości i stara się pomóc je zrozumieć -- tak. Ale czy jeśli ktoś nie czyta, sięgnie po Kuhna? Nie sądzę.
Lista Zuckerberga nie ma zachęcać do czytania w ogólnym sensie - tylko raczej do przeczytania tych konkretnych pozycji, które poleca twórca Facebooka. Choć Zuckerberg nie jest dla mnie autorytetem, to nie można mu odmówić tego, że jest osobą na pewno wpływową, więc taka akcja może nieźle wypromować omawiane przez niego książki, a co za tym idzie zwracać uwagę na pewne zjawiska czy problemy. Więc chwała mu za to, że swoje wpływy wykorzystuje w taki sposób.
Usuń