Mężczyzna z laserem
Tyle
napisano już szwedzkich kryminałów, w których policja wydaje się nie
radzić sobie ze śledztwem, a tu okazuje się, że wcale nie trzeba tworzyć
fikcji, bo równie interesujących scenariuszy dostarcza samo życie. W
latach 90-tych ubiegłego wieku niejaki John Ausonius, obywatel szwedzki
biegał po Sztokholmie z bronią, polując na tzw. imigrantów. Ofiary
wybierał przypadkowo – jedynym wyznacznikiem był ich wygląd, a zatem
ciemna karnacja, odbiegająca od wyglądu typowego Szweda, tj. blond
włosów i niebieskich oczu. Postrzelił 11 osób. Rabował też banki, brał
udział w bójkach. Przekraczał granice bez paszportu, podróżując m.in. do
RPA. Zanim wziął się za zabijanie był notowany i przebywał w więzieniu.
Policji złapanie go zajęło prawie rok, przez który to czas właściwie
błądzono po omacku, nie dysponując żadnymi wyraźnymi śladami, ani też
świadkami. To nie jest bynajmniej dochodzenie, jakie oglądamy w
amerykańskich serialach, typu CSI.
W zeszłym roku, kiedy czytałam świetny reportaż Policjanci i złodzieje, byłam zbulwersowana i wstrząśnięta indolencją organów ścigania w Norwegii. Mężczyzna z laserem jest książką w podobnym duchu do wspomnianych Policjantów i złodziei.
Zadziwia i szokuje bezradność policji, a także momentami jej brak
inicjatywy. Wydawałoby się, iż w dochodzeniu, które elektryzuje całą
Szwecję, powinien być sprawdzony każdy ślad, ale... Jak to możliwe, że w
okresie, kiedy po mieście grasuje uzbrojony przestępca, patrol
policyjny nawet nie składa raportu z doniesienia świadka, iż widziano
podejrzanego typa w pobliżu kiosku prowadzonego przez imigranta? A czy
nie jest dziwne, że w miejscu, gdzie zastawiono na podejrzanego pułapkę,
nie było ani jednego policjanta wtedy, kiedy ów podejrzany rzeczywiście
się pojawił i żaden z policjantów nie odbierał wtedy telefonu?? Ważne
dowody trafiały na półkę, a jeden ze śledczych nie chciał zająć się
podejrzanym, kiedy śledztwo zaszło już tak daleko, bo uznał, że to byłoby zbyt proste...
Takie rzeczy tylko w Szwecji... dość wspomnieć, że nigdy nie
odnaleziono zabójcy Olofa Palmego. Kiedy się to czyta, człowiek zaczyna
się zastanawiać, czy tak właśnie wygląda szara policyjna rzeczywistość –
jeśli policji nie dopisze szczęście, jeśli przypadkiem nie trafi na
ślad, sprawa może zostać nigdy nie rozwiązana, a przestępca bezkarny.
Jeśli tak jest w Skandynawii, to co dopiero u nas...
Mężczyzna z laserem
to obszerny, wielowątkowy reportaż, w którym autor nie tylko opisuje
sprawę Ausoniusa, usiłując dociec, co skłoniło go do zejścia na drogę
przestępstwa, ale również naświetla tło tych zbrodni. Była nim
narastająca w Szwecji wrogość wobec imigrantów, w szczególności
oczywiście tych, pochodzących z krajów Bliskiego Wschodu. Podtytuł: Historia szwedzkiej nienawiści
jest tu bardzo trafny. Okazuje się, że Szwecja jest tym krajem w
Europie, gdzie nazizm i ideologia faszystowska mają się całkiem dobrze, o
czym zresztą też wspomina niejeden skandynawski kryminał. Podżeganie do
nienawiści rasowej, dyskryminacja ze względu na kolor skóry,
lekceważenie przepisów, bazowanie na stereotypach i uprzedzeniach – to
co działo się w Szwecji nijak nie przystaje do idealnego wizerunku tego
kraju. Świadczy to o jakiejś porażce systemu, który nie potrafił w
odpowiedni sposób zareagować na to, co się dzieje, na wyskoki
nielicznych ludzi, które potem za sprawą demagogii i mediów
przekształciły się w prawdziwy problem. Myślę, że wcześniej czy później
taka sytuacja następuje w każdym kraju, do którego spływają imigranci –
to kwestia obrony tożsamości kulturowej danego narodu. Imigranci są
obcy, inni (np. wyglądają inaczej niż my), czasem rzeczywiście sprawiają
problemy, nie chcą się zintegrować z naszą kulturą. Łatwo stają się
kozłem ofiarnym, obwinianym o wszystko. Tylko że - po licznych
doświadczeniach z faszyzmem i rasizmem – państwo nie może pozostawać na
coś takiego obojętne. W Polsce nie mamy takich problemów – JESZCZE, ale
już widać że i nasz system nie jest dostosowany do walki z
nietolerancją, rasizmem, ksenofobią – dość wspomnieć niedawną sprawę z
decyzją któregoś sądu, stwierdzającą, iż swastyka jest hinduskim
symbolem szczęścia...
Mężczyznę z laserem czyta się jak bardzo dobry kryminał i nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcać do jego lektury.
Komentarze
Prześlij komentarz