Tysiąc szklanek herbaty

Porównując książki podróżnicze, jakie ostatnio czytałam, jedni piszą o tym, co widzieli, opisują piękne krajobrazy, ciekawostki lub zwyczajne życie, inni znowu koncentrują się na sobie, na tym jak podróżowali, jeszcze inni przywiązują wagę głównie do przygód. Aby powstała książka idealna, wypadałoby te wszystkie relacje połączyć w jedną… Fascynacją Robba Maciąga są ludzie. Ludzie spotkani w trakcie podróży: dobrzy, serdeczni, gościnni. W Tysiącu szklanek herbaty opisuje on szereg takich spotkań na Jedwabnym Szlaku, dokąd wybrał się na wyprawę rowerową. Jest zafascynowany, zauroczony tym zjawiskiem, iż w podróży może nas spotkać tyle życzliwości, że ludzie zapraszają wędrowców do własnych domów, częstują herbatą, dzielą się jedzeniem, oferują nocleg, podwożą. Mimo, że bieda aż piszczy, zawsze chętnie się podzielą, choćby i dobrym słowem. I nie trzeba nawet znać języka – zawsze można się jakoś dogadać. Reporter przekonuje, iż w podróży nic, a nic nam (na ogół) nie grozi – nawet w krajach, które powszechnie nie są uznawane za bezpieczne, tj. Irak, Iran, Pamir. Na przekór relacjom w mediach, które przyzwyczaiły nad do złego, do niepomyślnych wieści, do wietrzenia wszędzie zagrożenia. Zgadzam się z autorem, że przed telewizorem tracimy wiarę w człowieka.

Tysiąc szklanek herbaty trafiło do mnie w postaci audiobooka. Wiem, że to błąd, podwójny jeśli chodzi o książkę podróżniczą. Książki słuchane nie za bardzo do mnie trafiają, a tu w dodatku nie mogłam sięgnąć do zdjęć, w jakie bez wątpienia obfituje ta książka – a Tysiąc szklanek herbaty jest wyjątkowo pięknie wydana. Zapewne przyczyniło się to do tego, że relacja ta mnie nie porwała, a zmęczyła. Nie odczułam wcale w książce atmosfery baśniowości, odwołującej się do dawnych wieków i legendy Jedwabnego Szlaku. Stosunkowo mało tu opisów krajów, przez które przejeżdżają podróżnicy, na rzecz właśnie opowieści o ludziach oraz różnych refleksji ich dotyczących, przy czym są to obserwacje dosyć powierzchowne. Jeśli o ludziach, to chciałabym poczytać coś o ich obyczajach, o kulturze w jakiej żyją, a tego tu miałam niedosyt. Autor pisze raczej o przelotnych kontaktach z tubylcami, grzecznościowych rozmowach, a ja akurat nie jestem z tych, którym w podróży najbardziej zależy na przygodnych znajomościach, więc to, o czym rozpisuje się Robb Maciąg było dla mnie drugorzędną kwestią. Azja Środkowa i państwa, przez które wiedzie dawny Jedwabny szlak też nie są dla mnie szczególnie pociągające: Iran, dawne republiki radzieckie? To nie jest podróż moich marzeń… Stosunkowo najciekawsza byłam relacji z Chin i cały czas czekałam, aż ona nastąpi, słuchałam jej z prawdziwym zainteresowaniem. Do Chin mam mieszany stosunek, podobnie, jak autor: z jednej strony wielka cywilizacja, tradycje, a z drugiej państwo, które przejawia wyjątkową pogardę do człowieka i przyrody. Niestety Chinom poświęcone są zaledwie trzy rozdziały, a potem autorowi jakby nie chciało się już dalej pisać i wrzucił wszystko do jednego worka: „podobało się nam”. Nic więc dziwnego, że książka ta nie zachęciła mnie bynajmniej do odbycia podobnej podróży.

Doceniam ciekawą narrację, jaką prowadzi autor oraz jego zainteresowanie otaczającym go światem. Ważne jest to, że zwraca uwagę na te rejony świata, o których mamy najczęściej negatywną opinię ukształtowaną przez media – a Robb Maciąg stara się zmieniać te nasze uprzedzenia. Ta książka zawiera bardzo duży ładunek tolerancji i otwartości na świat. Pochwały podróżowania. Zachęca do zakosztowania tych miejsc, gdzie jeszcze nie dotarła nasza cywilizacja, z wszędobylskimi mediami, komórkami, niezdrową żywnością. A przede wszystkim daje świadectwo niezwykłej wiary w ludzi. Bez wątpienia życzliwość ludzka jest nie do przecenienia w podróży, zwłaszcza do krajów odmiennych kulturowo od naszego. W niektórych jednak wypowiedziach Roberta Maciąga wyczuwałam niestety nutę protekcjonalności, a chwilami patosu. Autor poucza czym jest podróż, wyraźnie dzieląc ludzi na tych, którzy podróżują i tych, którzy tego nie robią. Dla niego ludzie, którzy nie podróżują są gorsi – zapewne niczym się nie interesują i spędzają czas przed telewizorem. Są bierni i nie spełniają swoich marzeń. Ktoś, kto czyta książkę Maciąga, siedząc wygodnie w fotelu, może się w tym momencie poczuć nieswojo. Ale co, jeśli ktoś wcale nie marzy o podróżowaniu?

Robb Maciąg, Tysiąc szklanek herbaty. Spotkania na Jedwabnym Szlaku, Wyd. Bezdroża, 2012

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później