Kiedy Atena odwraca wzrok

 Kryminały osadzone w czasach starożytnych nie są dla mnie żadną nowością – zaczytywałam się w cyklu Roma sub rosa, pojawiły się także inne (o wiele słabsze moim zdaniem) pozycje tego typu. Ostatnio naczytałam się sporo pochlebnych recenzji o Morzu Niegościnnym Jakuba Szamałka, które niedawno pojawiło się w księgarniach i postanowiłam wypróbować tego autora. Najpierw w ręce wpadła mi jego pierwsza książka Kiedy Atena odwraca wzrok. Jej akcja dzieje się w bardzo odległej przeszłości, w V w p.n.e. w Atenach. Na scenie Perykles oraz wojna ze Spartą. Główny bohater Leochares to ktoś w rodzaju agenta na usługach Peryklesa, próbujący rozwikłać sprawę spartańskich szpiegów i tajemniczych otruć w mieście.

Kiedy Atena odwraca wzrok zrobiła na mnie wrażenie dosyć prostej książki sensacyjnej, którą czyta się błyskawicznie. Cała intryga nie jest specjalnie skomplikowana, choć niewątpliwie charakteru dodaje jej "starożytne" umiejscowienie w czasie. Dominuje akcja i jeszcze raz akcja, bohater koncentruje się na złapaniu szpiegów i tyle. Czułam się podobnie, jak oglądając typowo sensacyjny film, w którym dominują bijatyki i strzelanina. I to było dla mnie zbyt surowe, zbyt... męskie. Brakowało mi w tej książce czegoś jeszcze, wątków pobocznych, obyczajowych, smaczków - tego, co tworzy atmosferę. Autor starał się oddać realia starożytnej Grecji, poprzez opisy miasta, zwyczajów jego mieszkańców, wierzeń, broni, jaką się posługiwano, itp. W powieści pojawia się nawet Sokrates, żyjący w tamtych czasach. Szamałek we wstępie zaznacza, iż starał się nie używać archaizującego słownictwa i stworzyć postaci hołdujące ówczesnym, dawnym obyczajom, jednak moim zdaniem nie do końca się to udało. Język powieści, wydał mi się bowiem zbyt współczesny (wraz z typowo polskimi wulgaryzmami...), nie wystarczały mi tylko poutykane tu i ówdzie greckie słowa, bym poczuła się jak w starożytnej Grecji. Także bohaterowie przejawiali całkiem znajome cechy charakteru, co robiło na mnie wrażenie, jakby była to całkiem współczesna powieść sensacyjna, przeniesiona tylko sztucznie gdzieś w starożytność, jak za sprawą wehikułu czasu. Postacie głównych bohaterów były dla mnie trochę papierowe – Leo poza „pracą” nie ma w zasadzie życia osobistego, jego żona nie odgrywa w powieści żadnej roli, jego przyjaciele zostali tylko nakreśleni grubą kreską. Szkoda, że autor nie poświęcił więcej uwagi Peryklesowi, Aspazji czy Sokratesowi – te historyczne przecież postaci pozostawiają czytelnika obojętnym. Najciekawsze były dla mnie postaci starożytnych Scytów, jednak i oni niestety znikają z opowieści.

Porównując Atenę do wspomnianych już powieści Stevena Saylora, porównanie to wypada zdecydowanie na korzyść Roma sub rosa. Gordianus jest bohaterem o wiele ciekawszym i przede wszystkim sympatyczniejszym – niż Leochares, a same powieści Saylora są skonstruowane o wiele wnikliwiej pod względem oddania klimatu tamtych czasów. Być może jest to kwestia tego, iż Kiedy Atena odwraca wzrok to powieść debiutancka i w kolejnych odsłonach te kwestie zostaną dopracowane.

I rzeczywiście Morze Niegościnne zrobiło na mnie już o wiele lepsze wrażenie, niż Atena. Wprawdzie Leochares nadal co chwila wdaje się w jakieś bójki, tak że pod koniec powieści zastanawiałam się, jak to możliwe, że jeszcze jest żywy, wprawdzie fabuła dalej koncentruje się na wątku kryminalnym, ale autorowi udało się umieścić w powieści także inne tematy. Przede wszystkim na solidną bohaterkę wyrasta żona Leocharesa, Lamia, a dzięki jej postaci Szamałek zabiera głos w sprawie …. traktowania kobiet w starożytności. Wydawać by się mogło, iż Grecy to cywilizowany naród był, a jednak okazuje się, iż ich obyczaje niewiele się różniły od obyczajów barbarzyńców. Leochares okazał się zdolny do refleksji i wyższych uczuć, w co wątpiłam, czytając pierwszą część przygód. Poza tym udanie opisane zostało życie w osadach/miasteczkach, położonych na brzegach Morza Niegościnnego, czyli dzisiejszego Morza Czarnego, dokąd zawędrował Leochares, uciekając z Aten. Historia nie rozpieszcza nas jeśli chodzi o relacje dotyczące ludów żyjących na tych terenach (co zaznacza Szamałek), a była to mieszanka Greków, Traków, Scytów, Taurów i Bóg wie jeszcze kogo. Autor wykorzystał tu szczątkowe źródła, aby rzucić nieco światła na ten fragment naszych dziejów. Czytając Morze Niegościnne miałam wrażenie, iż faktycznie udało mi zajrzeć w tamte czasy, dowiedzieć się, jak ludzie żyli na co dzień, jakie mieli problemy, jak się do siebie odnosili (nie najlepiej niestety – empatia i wrażliwość nie były mocną stroną starożytnych, ich egzystencja była pełna aktów brutalności). Sama intryga kryminalna natomiast była dla mnie umiarkowanie wciągająca. Nadal nie przekonuje mnie też używanie przez Szamałka polskich wulgaryzmów – z pewnością starożytni mieli jakieś swoje przekleństwa, które bardziej by tu pasowały. I jeszcze jedna sprawa – wydawca zatroszczył się w przypisach o wyjaśnienie czytelnikowi wielu starożytnych pojęć, ale chyba zbyt się w tym zagalopował, no bo czy naprawdę komuś, kto sięga po tego typu lekturę trzeba tłumaczyć kto to byli Apollo, Posejdon czy Herakles?

Miałam jeszcze okazję ostatnio dokończyć cykl Roma sub rosa, czytając Werdykt Cezara i Triumf Cezara. I jestem tymi pozycjami zachwycona. To świetne powieści historyczne, obracające się wokół Juliusza Cezara, ostatnich lat jego życia i władania w Rzymie. Gordianus, choć już wiekowy, nadal jest głową rodziny, a co ciekawsze dostaje się w pobliże najważniejszych osobistości swoich czasów. Podobnie jak w Spisku Katyliny, wątki kryminalne schodzą tu na plan dalszy, za to mamy rewelacyjnie odmalowane tło historyczne: wspaniałe opisy starożytnego Egiptu, Aleksandrii, pałaców faraonów w najdrobniejszych detalach, wyraziste sylwetki władców Kleopatry i jej brata Ptolemeusza -  w Werdykcie Cezara. To uczta dla wielbicieli starożytności. Czytajcie Roma sub rosa, to naprawdę dobre książki, a wydaje mi się, że trochę zapomniane w zalewie nowości.

Jakub Szamałek, Kiedy Atena odwraca wzrok, Wyd. Muza, 2011
Jakub Szamałek, Morze Niegościnne, Wyd. Muza, 2013

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później