Mróz
Czytałam już książkę pt. Lód, czytałam Śnieg, a teraz przyszła kolej na Mróz – jak na tę porę roku przystało ;)
Marcin Ciszewski, Mróz, Wyd. Ender Sławomir Brudny, 2010
Rzecz
dzieje się (teoretycznie) w okolicach świąt Bożego Narodzenia 2011
roku. Na Polskę spada kataklizm naturalny w postaci arktycznej pogody,
paraliżującej funkcjonowanie całego kraju. Te warunki pogodowe ktoś chce
wykorzystać, aby dokonać zamachu stanu i przejąć władzę w Polsce. W
wielowątkowe śledztwo zaangażowany jest nadkomisarz Jakub Tyszkiewicz i
jego drużyna...
Muszę
przyznać, że powieść Marcina Ciszewskiego to naprawdę kawał przyzwoitej
literatury sensacyjnej. Akcja toczy się w szybkim tempie i powieść
naprawdę wciąga. Rzuca się w oczy, że fabuła jest bardzo przemyślana:
autor musiał mieć w głowie cały plan tej misternej intrygi, zanim
przystąpił do pisania książki, nie ma tutaj miejsca na to, aby
bohaterowie wymknęli się spod kontroli. Intryga jest spójna: pomimo że
wielowątkowa to jest przedstawiona w sposób czytelny, nie pogubiłam się w
niej, jak to często zdarza się w powieściach sensacyjnych zahaczających
o politykę. Wprawdzie pomysł, że ktoś zadał sobie tyle trudu aby
przejąć władzę w tak mało znaczącym kraju jak Polska, wydał mi się
trochę mało prawdopodobny - znacznie bardziej sprawdziłby się on moim
zdaniem, gdyby akcję umieścić w którymś z większych (i bogatszych)
krajów. Trochę rozczarowało mnie też zakończenie, bo wydało mi się, że
panu nadkomisarzowi rozwiązanie sprawy udało się tylko przy okazji
załatwiania swoich osobistych porachunków, ale pewna „przypadkowość”
jest częstym mankamentem tego typu literatury.
Przy Upale
narzekałam na gadulstwo Ciszewskiego i nieco zbyt kwiecisty styl, ale
okazuje się, że było to głównie konsekwencją słuchania audiobooka (przy
czym zawsze czas mi się dłuży), bo czytając Mróz w ogóle mi to
nie przeszkadzało. Owszem – Ciszewski opisuje wiele scen bardzo
precyzyjnie, czasem chciałoby się wiele detali pominąć (w szczególności
tych dotyczących użycia broni różnego rodzaju), ale przez to też
konsekwentnie buduje sceny i nastrój powieści. Stanowiąca jej tło
apokaliptyczna wizja krajobrazów skutych mrozem i zasypanych śniegiem,
po których poruszają się tylko nieliczne i najbardziej zdeterminowane
jednostki, wyszła tu bardzo plastycznie; przed oczami miałam sceny wręcz
filmowe z Incepcji. Zarazem to tło jest najbardziej
charakterystycznym elementem opowieści, dodającym jej niezbędnego
kolorytu. Bardzo adekwatna do scenerii jest również okładka książki.
Pomysł
oraz konstrukcja powieści świadczy to o tym, że pisarz ma pomysły, a
także warsztat, dorównujące najlepszym w tej branży i chwała mu za to. Mróz to wyśmienita lektura na zimowe wieczory.
Komentarze
Prześlij komentarz