Ostatni dobry człowiek
Mimo
ogromnych sukcesów skandynawskiej literatury kryminalnej, spotkania z
nią nie zawsze przypadają mi do gustu. Ostatnio zresztą czytałam
kryminałów niewiele, bo szkoda mi czasu na powieści, które służą li
tylko zabiciu czasu. A.
J. Kazinski to w rzeczywistości pseudonim, pod którym kryje się dwóch
duńskich autorów, scenarzystów. Po raz kolejny przekonuję się, że
Duńczycy też potrafią pisać kryminały!
Thriller
filozoficzny? To określenie jest moim zdaniem trochę na wyrost, bowiem w
treści książki przeważa akcja, a nie filozoficzne rozważania. Tym
niemniej Ostatni dobry człowiek okazał się lekturą nie tylko
wciągającą, ale i dającą do myślenia. Powieść skonstruowana jest w
bardzo dynamiczny sposób: wydarzenia pędzą i migają nam przed oczami,
raz po raz przenosimy się z zaśnieżonej Kopenhagi, do zalanej sezonową
powodzią Wenecji, co (w moich oczach) dodaje jeszcze książce klimatu. W
fabule ciekawie splatają się losy dwóch policjantów oraz matematycznej
geniuszki „na emeryturze”, usiłujących rozwiązać zagadkę tajemniczych
morderstw. Morderstw? Duński policjant, Niels Bentzon daje się chyba
złapać w pułapkę oczywistych rozwiązań, gdzie musi być jakiś morderca,
jego ofiara i jakiś sens tego wszystkiego. Na dodatek, ludzie giną, ale
się tym właściwie nie przejmuje. Nikt nie dostrzega powiązań, w skali
świata owe śmierci nic nie znaczą, codziennie więcej osób traci życie w
wypadkach samochodowych... Dlatego Ostatni dobry człowiek na
pewno nie jest typowym kryminałem. Oto bowiem szukamy nie mordercy, ale
dobrych ludzi, którzy na całym świecie giną, według niezrozumiałego
klucza. Nie wiadomo dlaczego, jak, nie wiadomo kto jest sprawcą ich
śmierci, nie wiadomo też, kto będzie następną ofiarą. Bo jak zdefiniować
dobrego człowieka? Czy jest to ktoś, kto dokonuje wielkich czynów w
imię ludzkości? A może ktoś, kto po prostu jest fair w stosunku do
swoich bliskich? Czy mając romans z cudzym mężem nadal jest się dobrym
człowiekiem? Kto tak naprawdę jest bez winy? Każdy ma jakieś problemy,
każdy ma jakieś sprawki na sumieniu, wystarczy tylko trochę
„pogrzebać”... Także główni bohaterowie nie są bez skazy, ich charaktery
nakreślone są w bardzo ludzki, przekonujący sposób.
Sam
pomysł, aby – zamiast na złu – skoncentrować się w kryminale na
poszukiwaniu i tłumaczeniu dobra jest oryginalny. Zakończenie zaskakuje,
owszem i wrzuca kolejną cegiełkę do poruszanych w książce wątków
filozoficznych. Jestem ciekawa kontynuacji tej powieści!
Komentarze
Prześlij komentarz