Opowieści z Wysp Owczych
Wyspy
Owcze. Piegi na mapie Europy. Zapomniane wysepki gdzieś pomiędzy
Wyspami Brytyjskimi, a Islandią. 48 tysięcy mieszkańców. Surowy
krajobraz, brak drzew. Póki co nie zalane jeszcze przez turystów. Sama
miałam blade pojęcie na ich temat. Natomiast Marcin Michalski i Maciej
Wasielewski to fascynaci wysp. Nie wiem, czy ich Opowieści to
pierwsza na świecie reporterska książka o Farerach, jak sugeruje Mariusz
Szczygieł, ale jest to całkiem możliwe. Wypełniona jest ona smakowitymi
anegdotami, ale także refleksjami, dającymi wyobrażenie o tym, jak
wygląda codzienne życie na tych wyspach, z jakimi problemami borykają
się ich mieszkańcy i jacy są. A są oni dumni ze swojego niewielkiego
kraju, tradycji i tożsamości. Nie brak tu też danych statystycznych.
Między słowami Opowieści słychać wyjący wiatr, deszcz padający
(podobno) 300 dni w roku, kopytka uciekających owiec, pracę w przetwórni
ryb. W pamięć zapada opowieść o polowaniach na wieloryby, co ciągle
pozostaje praktykowanym od lat farerskim obyczajem... Oraz refleksja, że
w dobie globalizacji, nawet na Farerach tradycja zanika.
Próbuję sobie wyobrazić, jak wyglądałyby te pustelnie, gdyby porastały je lasy, i przychodzi mi do głowy, że wtedy na pewno nie szedłbym tą drogą, nie machał do beczących w ciemności owiec i nie zachwycał się poziomym deszczem, bo byłoby to najstraszniejsze miejsce na świecie. Widmowa kraina, w której rządzą strzygi i hamadriady, słychać rozpaczliwy jęk znad zatoki i wszelka ludzka zuchwałość przestaje cokolwiek znaczyć.
Może ciut chaotyczna, naznaczona dwoistą
naturą autorów relacja, którą jednak polecam zwłaszcza na jesienne
wieczory. Zamiast kolejnego skandynawskiego kryminału :)
Marcin Michalski, Maciej Wasielewski, 81:1. Opowieści z Wysp Owczych, Wyd. Czarne, 2011
Komentarze
Prześlij komentarz