Na początku tego roku czytałam biografię Putina, a potem reportaż o rosyjskich trollach – napisałam ich recenzje, ale ich nie opublikowałam. Z rosnącym niepokojem śledziłam to, co działo się na Wschodzie. I po wybuchu wojny uznałam, że tym bardziej nie chcę o tym pisać, po prostu czułam wewnętrzny opór. To nie są sprawy, o których potrafiłabym sobie tak beztrosko dywagować, jakby bez świadomości, że na naszych oczach zmienia się świat. Pewne treści się zresztą zdezaktualizowały, bo szydło wyszło z worka. Dziś już nie trzeba książek, żeby nie wątpić w działalność ruskich trolli i w wojnę informacyjną. Nikt też nie ma złudzeń co do tego, jakim człowiekiem jest Putin. Dlatego czytanie teraz książek o współczesnej Rosji uważam za zbędne. Mleko się wylało – co za różnica z jakiego powodu. Po co sobie tym dokładać zmartwień. Więc, gdy wiele osób na wyścigi sięga po książki o Rosji i Ukrainie, próbując zrozumieć, co właściwie poszło nie tak (jakby to mogło coś zmienić), w moje ręce trafiła pozycja traktująca o czasach stalinowskich. Jej punktem wyjścia nie jest jednak Związek Radziecki, a Ameryka lat 30-tych, czasach kryzysu i reform wprowadzanych przez Roosevelta. Kto by pomyślał, że w Stanach Zjednoczonych znajdą się osoby, którym nie będzie podobać się tamtejsze życie, złaknione czegoś więcej i że te osoby skierują swój wzrok na ZSRR? A jednak tak właśnie postępuje młoda Florence, która porzuca swoją rodzinę i wyjeżdża do Związku Radzieckiego goniąc za swoimi marzeniami i ideałami. Rzecz jasna nie czeka ją tam życie usłane różami, a po jakimś czasie okazuje się, że Flora – podobnie jak inni Amerykanie w jej sytuacji – ugrzęźli w ZSRR, porzuceni na pastwę losu przez ich ojczyznę.

Coś jest w tym porównaniu Patriotów do Doktora Żywago – to opowieść o ideałach, które zamieniły się w brutalną rzeczywistość, o życiu zniszczonym przez opresyjny system. Zarazem motyw Amerykanów zafascynowanych komunizmem, podjęty przez Krasikov, jest chyba mało znany. Jest to również powieść wielowątkowa, wielowarstwowa, poruszająca saga rodzinna rozpisana na trzy głosy. Poza wątkiem Flory mamy tu również opowieść jej syna, Juliana, któremu w latach 70-tych wreszcie udało wyrwać się z ZSRR i który usiłuje zrozumieć swoją matkę z jej brakiem krytycyzmu wobec komunizmu po tym, jak ten ją przeżuł i wypluł. Zapewne czytelnicy również się nad tym zastanawiają. Podobnie, jak zastanawiałam się, co skłoniło Prokofiewów do wyjazdu do Związku Radzieckiego rządzonego przez Stalina, tak tu nasuwa się to samo pytanie. Z tym, że Prokofiew był sławnym pianistą, mogącym liczyć na przywileje, natomiast Flora była tylko biedną dziewczyną, bez jakichkolwiek koneksji. Wiele osób pomyśli o naiwności, zmieniającej się w głupotę. Łatwo mówić z perspektywy czasu. My mamy wiedzę o tym, co działo się w ZSRR, wiedzę o niewyobrażalnych zbrodniach dokonywanych przez Stalina i jego sługusów i wiedzę o tym, jaką farsą był komunizm.  Flora, jak i jej podobni ludzie – przecież tego nie wiedziała, więc ja bym raczej podziwiała ją za odwagę by wyjechać układać sobie życie na drugim końcu świata. Trzeba też pamiętać, że – jak konstatuje jeden z bohaterów – wszystkich nas krótko trzyma epoka, w której żyjemy. (…) Nikt z nas nie jest tak wolny, jak chciałby sądzić. Czy Flora wyjechałaby ze Stanów, gdyby te oferowały jej te perspektywy, których szukała – pracę, niezależność, rozwój, a nie tylko zagonienie do bycia kurą domową?  Flora po kilku latach spędzonych w ZSRR na pewno nie była głupia, czy naiwna, a narracja poprowadzona z jej punktu widzenia pozwala to zrozumieć. Moim zdaniem ta postać pod względem psychologicznym jest jak najbardziej wiarygodna.

W powieści Sany Krasikov (autorka z pochodzenia jest Gruzinką, a urodziła się na Ukrainie) znajdziemy dobrze odwzorowany obraz epoki stalinowskiej. Narastający w ZSRR– co paradoksalne – w czasach pokoju terror, a względne bezpieczeństwo w czasach wojny (!). Detale historyczne, w tym wątek żydowski, gdyż – jakby wszystko to nie było jeszcze za mało skomplikowane – Flora była z pochodzenia Żydówką. Propagandę sowiecką, z której teraz Rosja czerpie najlepsze wzorce. Mniej znaczący wątek poboczny pokazuje Rosję współczesną, z 2008 roku i nie jest to również obrazek budujący: przeżarty korupcją kraj, rządzony przez oligarchów, którym udało się położyć łapy na złożach gazu i ropy. Jest też trochę gorzkich słów pod adresem polityki Roosevelta.

Nie ma tu zbyt wiele miejsca na optymizm. Świat odjechał lata świetlne od Rosji, która ciągle mentalnie tkwi gdzieś w XIX wieku, pielęgnując imperialistyczne ciągoty i wrogość do Zachodu. Nie sposób oprzeć się wrażeniu – także czytając Patriotów, że historia tego kraju zatacza koło, że wszystko to już było. To jest jakieś zaklęte koło, z którego Rosja nie może się wyrwać: przede wszystkim przemoc wobec ludzi, ciągła opresja, ograniczanie ich wolności oraz ogłupianie. Także historia rodzinna Brinków okazała się takim kołem, z kolejnymi pokoleniami powracającymi w objęcia Rosji, z ciągłymi złudzeniami, że tam da się coś zbudować. 


Metryczka:
Gatunek: beletrystyka

Główny bohater: Flora Fein
Miejsce akcji: Związek Radziecki/Rosja
Czas akcji: XX/XXI wiek
Ilość stron: 669
Moja ocena: 5/6

Sana Krasikov, Patrioci, Wyd. W.A.B, 2018

Komentarze

instagram @dzienpozniej

Copyright © Dzień później